EMILY POV
Dzisiaj, wstanie z łóżka nie sprawiło mi większego problemu ,jak zawsze .
Spokojnie wykonałam poranną toaletę, zjadłam śniadanie i wyszłam z domu.
O dziwo nie było korków, co jest bardzo dziwne, jak na 8 rano.
Po 20 minutach byłam już na parkingu Starbucksa. Zaparkowałam praktycznie pod samymi drzwiami a to graniczy z cudem. Nie mamy tutaj specjalnych miejsc parkingowych dla pracowników, dlatego zawsze musiałam jeździć w kółko i czekać aż ktoś zwolni miejsce.
Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień skończy się tak dobrze, jak się zaczą.Miałam jeszcze 15 min do rozpoczęcia mojej zmiany.
Siedziałam na zapleczu popijając kawę i przeglądając Instagram dla zabicia czasu.
Ktoś trzasną drzwiami. Podniosłam ciekawa wzrok...Charlie. On nie jest wart mojej uwagi. Wróciłam do przeglądania internetu.
- Eghem...Może tak dzień dobry? - przerwał mi. Boże,moje uszy krwawą słysząc jego skrzeczący głos.
- DZIEŃ DOBRY - odpowiedziałam tak sarkastycznie, jak to było możliwe.
- Uspokój hormony skarbie - co za tępy chuj. Nawet on nie zepsuje mi dzisiaj humoru.
- Spierdalaj SKARBIE- odgryzłam się akcentując ostatnie słowo- Zachowujesz się jak chuj, bo odrzuciłam twoje zaloty, ale wiesz co? Mam to w dupie.- uśmiechnęłam się zwycięsko i wyszłam na salę nie czekając na odpowiedź.JUSTIN POV
Jadę spotkać się z chłopakami. Sprowadzenie dwóch aut zajęło im aż 5 jebanych dni. Kurwa, mieli być na miejscu 3 dni temu.
Stanąłem pod bramą dużej willi, gdzie spędzamy większość czasu.
Czekałem aż mi otworzą, ale jakoś nikt się kurwa tym nie zainteresował.
Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Nathana.
- Kurwa otwórz tą jebaną bramę- nie siliłem się na żadne uprzejmości.
- Justin?- ja pierdole...
- Nie kurwa Christian Gray. Otwieraj to gówno.- wkurwiłem się
- Sorry stary...Kurwa chłopaki otwórzcie bramę- usłyszałem w tle.
Brama automatycznie się otworzyła i wreszcie mogłem wjechać na teren posesji.Trzasnąłem drzwiami dając im znać, że wszedłem.
Wszyscy siedzieli w salonie.
- Załatwione? - zapytałem bez obwijania w bawełnę.
- Są w garażu. Chodź- Nathan, Ryan i Zayn wstali z kanapy. Ruszyłem jako pierwszy otwierając drzwi i schodząc do naszego podziemnego garażu.
Moim oczom ukazały się 2 ferrari w całkiem niezłym stanie,jak na pierwszy rzut oka.
- I to zajęło wam kurwa aż 5 dni ? - odwróciłem się do chłopaków
- Wszystko szło zajebiście, aż dojechaliśmy do granicy. Nie pasowało im coś w papierach- tłumaczył Ryan
- No raczej kuźwa, że im nie pasowało, bo to fałszywki w dodatku chujowe- powiedziałem rzucając zlepkiem papierów.
- Nie było wyboru, ani czasu. W Kanadzie na dobry falsyfikat trzeba czekać 2 dni. - wtrącił Zayn
- Dobra, po chuj rozstrząsać sprawę. Ważne, że wszystko jest już na miejscu- Nathan miał rację.
Wsiadłem do pierwszego niebieskiego Ferrari i odpaliłem silnik. Dodałem gazu...O tak, to muzyka dla moich uszu.
Czas przetestować możliwości tego cudeńka na drodze.
Nacisnąłem czarny guzik i klapa od garażu podniosła się do góry.
- Zobaczymy, na co je stać- uśmiechnąłem się chytrze i wsiadłem za kierownicę.
Wyjechałem na zewnątrz a za mną chłopaki w drugim ferrari.Ciemno,pusta droga,uczucie adrenaliny buzującej w żyłach. Kocham to.
Naciskam pedał gazu osiągając coraz większą prędkość....zajebiście.
Dla innych, jest to prosta droga do skończenia w plastikowym worku.
Żal mi tych wszystkich frajerów. Ich dzień zaczyna się i kończy na siedzeniu przed komputerem w jakiejś korporacji.
Już wolę skończyć w kostnicy.Jadę przed siebie, bez konkretnego celu...moja podświadomość wiedziała, gdzie on jest.
Zatrzymałem się po drugiej stronie budynku tak, aby zostać niezauważonym. Zgasły światła a że środka wyszła dziewczyna. Wyciągnąłem telefon.
Uśmiech mimowolnie wkradł się na moje usta...EMILY POV
- Dziękuję i życzę miłego dnia- uśmiechnęłam się wręczając już chyba 100 kawę w tym dniu. Wzięłam dzisiaj popołudniową zmianę za Alice. Miała wizytę u lekarza i szukała zastępstwa a ja nie pogardzę dodatkową kasą.
Po całym dniu przyjmowania i roznoszenia zamówień wreszcie mogłam zamykać.
Przetarłam stoliki i ułożyłam krzesła.
Wzięłam torebkę i zgasiłam światła.
Zamknęłam drzwi i ruszyłam w stronę zaparkowanego samochodu.
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu.
- Halo?- zapytałam nie patrząc kto dzwoni.
- Cześć Shawty- usłyszałam zachrypnięty głos.
- Kto dzwoni ? - spytałam lekko podenerwowana dalej stojąc przy aucie.
- Już mnie nie pamiętasz?- przygryzłam wargę próbując wymyślić kto to może być
- Przestań
- Co? - zapytałam zdezorientowana
- Nie przygryzaj wargi, inaczej wezmę cie tu i teraz - momentalnie zaczęłam się rozglądać we wszystkie możliwe strony.
- Kim jesteś i czego chcesz?- krzyknęłam zła i...trochę przestraszona.
- Mała podpowiedź....złośnico- Justin.....❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
Hejooo 😊😊
Dziękujemy wszystkim za te cudne komentarze i gwizdki 😚😚😚😍😍😍
Zabieramy się za pisanie kolejnych rozdziałów 😆
Mamy do Was kochani jeszcze prośbę. ..
Gdybyście mogli polecacie znajomym "Let Me Love You "
Będziemy wam naprawdę bardzo wdzięczni 💓💓💓💓❤❤❤❤
CZYTASZ
Let Me Love You
FanfictionStałam przyparta do ściany. Justin położył lewą rękę koło mojej głowy. - Boisz się mnie?- zapytał i przygryzł płatek mojego ucha... Czułam jego gorący oddech na szyi, wilgotne usta przy uchu. Nie byłam w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku. - Odp...