25 .Purpose

371 30 4
                                    

Miałem jechać do Emily ale chciałem dać jej chwilę czasu dla siebie i tak mi nie otworzy . Pojechałem do chłopaków.
-Co ty taki ... przygnębiony? -zapytał Max na wejściu.
-... nic kuźwa . -powiedziałem siadając na sofie .
-Ooo stary co znowu z Emily?
-Kurwa czego akurat Emily? Kurwa mamy ważniejszy problem. Eric wrócił -powiedziałem. Miny chłopaków od razu zamieniły się z wesołych na zdziwione.
-Co ty pierdolisz ? Eric jest... chuj wie gdzie ale nie tutaj.  Wogóle skąd to wiesz ?-zapytał Mike .
-Kurwa był dzisiaj Alec, dwa razy ,ale to nie ważne, i powiedział że wrócił. To myślisz że kogo miał na myśli? Świętego Mikołaja? -zapytałem.
-Dobra Justin spokojnie. Kurwa musimy to jakoś załatwić. Kurwa
Kurwa . Jeszcze nie wiemy czego chce . On się pojawi, wiesz o tym? -zapytał.
-Wiem .-odpowiedziałem.
-Napewno o Erica chodzi ? Jakoś dwa lata temu nie martwiłes się tak o niego. Stary...-powiedział.
-Chodzi o to że... kurwa mac . Nigdy tsk się nie pojawiał -Skłamałem.  Nigdy nie lubiłem mówić o tym co czuje .
-Dobra stary poczekajmy na niego i ogarniemy co potem . Napijesz się czegoś? -zapytał w końcu Zach .
-Nie chłopaki, będę leciał. Zmęczony jestem . Na razie -powiedziałem i szybko wyszedłem z domu.
Nic była zimna ,co o tej porze nie dziwne . Ale jakoś mnie to nie obchodziło, martwiłem się o Emily .
Co ona robi?
Gdzie jest?
Tyle razy próbowałem do niej dzwonić i nic .
Ale wiem jedno... nie poddam się.

EMILY POV
Ostatnie dwa dni wolnego a ja leżę i użalam się nad swoim marnym życiem. 
Super!
Tak bardzo chciałam zadzwonić do Lu ,ale poznał by że coś jest nie tak.
Więc pisałam do niego maile i sms'y.
Pisałam że mam straszny młyn w pracy i przychodzę późno do domu .
Trochę go to dziwiło ale też jest zajęty.
Wstałam chyba po 13 .
W lodówce nic nie ma .
Shit noszę się ogarnąć i jechać do sklepu .
Gdy popatrzyłam na siebie w lusterku zastanawiałam się czy może nie byłoby lepiej jakbym ubrała torbę papierową na twarz .
Napewno !
Ubrałam się szybko izwiązałam włosy . Gorzej było z makijażem. Zawsze wystarczał puder i tusz do rzęs. Teraz ... zaśmiałam się nawet nie wiem z czego. Wklepałam w skórę podkład, puder, korektor i tusz .
Efekt o tak nie był powalajacy,ale przynajmniej cieni  pod oczami nie było tak bardzo widać.
I tak czuję jakby mi się grunt pod nogami walił.
Ubrałam płaszcz i zeszlam
Po 20 minutach byłam w sklepie .
Jak już w nim byłam to musiałam zrobić zapas na kilka dni .
Wyszłam równie szybko jak weszłam i pojechałam prosto do domu. Gdy wchodziłam po schodach przed drzwiami zobaczyłam Justina .
-Cześć...-powiedział patrząc na mnie.
Nie odpowiedziałam nic . Patrzyłam na niego .
-Daj pomogę Ci -powiedział sięgając ręką po torbę z zakupami.
-Nie ! Poradzę sobie . Możesz się przesunąć ?-zapytałam. Bałam się że załamie mi się głos.
-Emily proszę porozmawiaj że mną. Wyjaśnię Ci to . Daj mi 5 minut . Tylko tyle -powiedział zbliżając się do mnie.
-5 minut -powiedziałam otwierając drzwi . Nie wiem dlaczego się zgodziłam. Justin oczywiście zabrał ode mnie torbę i położył na blacie .
Powiesiłam płaszcz na wieszaku i usiadłam przy stole .
-Proszę mów . Masz 5 minut -powiedziałam patrząc się na moje ręce.
-Emily... proszę spojrz na mnie . Wczoraj przyszedł Alek. Ten co z nim rozmawiałas... on . Kurwa . Dwa lata temu wprowadziłem się z domu . Matka z ojciem chcieli że mnie zrobić prawnika . Nigdy nie byłem taki jak oni chcieli. Nigdy . Wymagali ode mnie tego czego ja nie chciałem.  Decydowali za mnie . Aż do moich 16 urodzin. Zdecydowałem że nie będę robił już tego co chcą.  Zacząłem się buntować. Nie radzili sobie ze mną. Właściwie nie mieli kiedy . Cały dzień w firmie . Ja robiłem co chciałem. Rok później postanowiłem się wyprowadzić. Przyjechałem tutaj i ... wpadłem w źle towarzystwo. Brałem narkotyki i je sprzedawałem. Biłem się na ringu . Myślałem że to moi przyjaciele ... Alek i ... jego szef . Ale kiedy w końcu kazali mi pobić jakiegoś gowniarza za to że im nie zapłacił za towar zacząłem się zastanawiać mim ja jestem . Chłopcem na posyłki. Odwalałem za nich brudna robote . Uciekłem w te noc w która policja zdemaskowała ich kryjówke. Myślą że to ja ich wpieprzyłem w to gowno. Alek i James uciekli . Reszta siedzi w pace.
-ucichł patrząc mi się w oczy . -Teraz wiesz kto to był. Nie wiem czego ode mnie chcią ale ... mogę się domyślić. Chcą mi zabrać to co najważniejsze. -popatrzył na mnie.  Nie mogłam nic zrobić. Nic powiedzieć.
- Mój czas chyba minął.  Zrozumiem jeśli nie będziesz chciała już nic mieć ze mną doczynienia. -powiedział i wstał od stołu. Pocałował mnie w czoło. I wyszedł.
A ja nie wiedziałam co mam zrobić.
Justin przewrócił moje życie do góry nogami.
Przepraszam za taki rozdział ale brak weny .
I czasu .
:*:*

Let Me Love YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz