18.Somebody

433 50 14
                                    

JUSTIN POV
Nie wiem ile spałem ale gdy otworzyłem oczy było jeszcze ciemno.
Próbowałem się ruszyć ale uniemożliwiło mi to coś... a właściwie ktoś. Emily ... pogłaskałem ja po policzku .
Popatrzyłem na zegar była 22:30 .
Musiałem wstać bo w moich ustach była sahara . Ostrożnie, żeby nie obudzić dziewczynę, wyszłem z łóżka. Wziąlem że sobą nasze kurtki i buty . Szybko znalazłem się na dole i nalałem soku do szklanki .
Popatrzyłem w stronę schodów ,a w połowie stała dziewczyna .
Odstawiłem szklankę.
-Hej ,Napijesz się czegoś? - zapytałem.
-Może... wody ?-zapytała tym razem .
-Może kakao ?
-No dobrze - powiedziała lekko się uśmiechając. Postawiłem garnek z mlekiem na płycie i poszukałem kakao. Kuźwa no . O jest .
-Nie jesteś głodna? -zapytałem
-Nie ... ja myślę że powinnam jechać już do domu . Nie chcę Ci robić problemów , które masz chyba że mną od początku ...-Nie dałem jej dokończyć.
-Jakie problemy ?Ty chyba masz że mną większe a teraz siadaj kochanie i zostajesz tutaj mam jeszcze 3 pokoje możesz sobie wybrać a ubraniami się nie przejmuj -powiedziałem odwracając się ,zasypując mleko .
-Idziesz jutro do pracy ?-zapytałem.
-Jutro? Nie -powiedziała .
-Proszę -powiedziałem.

EMILY POV
Siedziałam i obserwowałam go . Nie mogłam oderwać wzroku . Czułam że nie powinnam zostawać bo ... kim ja jestem . Zajmuje mu czas bo zobaczył mnie płaczącą i się boi mnie zostawić żeby nie mieć mnie na sumieniu .
Chwilę później odwrócił się i podał mi kubek z gorącym płynem.
-Proszę -wpatrywał się we mnie tymi oczami . Uśmiechnęłam się i od razu skierowałam mój wzrok na kubek . Chłopakowi zaczął dzwonić telefon popatrzył na ekran i pokazał palec że za chwilę wróci po czym odszedł.
-Muszę na chwilę wyskoczyć na miasto przy okazji pójdę do jakiejś restauracji czy coś... i wezmę coś na wynos .-pokiwalam głowa .
-Aaa poczekaj dam ci coś na przebranie - poszedł na górę i w mgnieniu oka przyniósł złożona koszulkę.
-Dziękuję - powiedziałam. Justin ubierał już buty i skórzaną kurtkę.
-Łazienkę masz na górze. Czuj się jak u siebie - powiedział i ukłonił się. Zaśmiałam się. Jest naprawdę uroczy i opiekuńczy. Dopiłam kakao i wzięłam rzecz która Justin mi przyniósł. Była to jego koszulka . Szybko znalazłam łazienkę i weszłam pod prysznic. Oparłam się o szybę .
-Co ja robię? -powiedziałam płacząc.
Ogarnęłam się, wychodząc spod prysznica ubrałam bieliznę i koszulkę. Mi służy jako tunika. Była mi za tyłek. Wytarłam włosy schodząc na dół. Na przed ostatnim schodku potknełam się i poleciałam na podłogę.
-Jeszcze tego brakowało. Cholera - powiedziałam. W tym czasie do domu wszedł chłopak. Jak mnie zobaczył od razu odłożył reklamówki i podszedł do mnie szybkim krokiem .
-Pokaż?Dasz radę wstać? Nie lepiej nie wezmę cie na ręce - powiedział. Trochę chciało mi się śmiać z jego plątaniny.
-Nie no dam radę -chyba jednak mnie nie słuchał. Postawił na swoim i powoli ,żeby chyba nie pogorszyć mojego stanu (co było nie możliwe ) podniosł mnie i zaczął iść na górę do łazienki . Położył mnie na skraju wanny i odwrócił się w stronę szafki .
-Przepraszam - powiedziałam .
-Za co ?- odpowiedział odwrócony nadal czegoś szukając.
-Cały dzień mnie nosisz na rękach... musisz się mną opiekować - powiedziałam. Odwrócił się do mnie z wodą utleniania i bandażem.
-Nie masz za co ,naprawdę -powiedział podnosząc mój podbródek i popatrzył w moje oczy. Odwzajemniłam spojrzenie . Niewiem ile to trwało że tak sobie patrzyłam w oczy . Postanowiłam to przerwac . Wstydziłam się. Justin usiadł na klapce sedesu podnosząc moja mogę i kładąc na swoją. Robił to z niebywałą delikatnością. Polał kolano woda na co się skrzywiłam. Piekło... strasznie.
-Już juz . Jeszcze chwilkę - powiedział.
Wytarł kolano ,nałożył maść i bandaż.
-No gotowe - zaśmiał się na co ja nie mogłam się oprzeć i dołączyłam do niego .

JUSTIN POV
Musiałem pojechać do Luck'a podpisać papiery i zobaczyć nowe autko. Nawet..  nawet . Jednak nie zostałem tam długo. Pojechałem do restauracji i zamówiłem ryż z kurczakiem i warzywami.  Mam nadzieję że to lubi . Martwię się o nią.  Mało się odzywa dzisiaj i jest smutna . Wiem że to rocznica śmierci jej rodziców ale ... Dobra Bieber nie oszukujmy się nie będzie skakać z radości. Szybko odebrałem torby i pojechałem do domu . Na szczęście nie było już tyle samochodów co jeszcze 6 godzin temu. Była prawie 24 . Mam nadzieję że Emily jeszcze nie śpi. Myśląc o tym dodałem gazu  . I byłem w domu. Wchodząc zobaczyłem dziewczynę leżącą z rozciętym kolanem. Kurwa mac co jej się stało.
-Pokaż. Dasz radę wstać?Nie lepiej wezmę cie -powiedziałem.
-Nie no dam radę - No tak już to widze . Ostrożnie wziąłem Emily na ręce i skierowałem się do łazienki.
Położyłem na skraju wanny . Kurwa gdzie ten bandaż no ja pierdole .
-Przepraszam -usłyszałem słowa dziewczyny . Wypowiedziane bardzo cicho. Zmarszczyłem brwi .
-Cały dzień mnie nosisz na rękach... musisz się mną opiekować - odpowiedziała a ja odwróciłem się do niej z tym wszystkim
-Nie masz za co , naprawdę -powiedziałem.  Gdy dziewczyna nie chciała na mnie popatrzeć podniosłem jej podbródek i popatrzyłem się w jej oczy . Miała piękne niebieskie z odrobina zielonego.  Nie mogłem oderwać od nich wzroku . Niestety nie było mi dane oglądanie ich za długo bo dziewczyna popatrzyła się na kolano.  Usiadłem na klapce od sedesu i polałam ranę woda . Widząc że dziewczyna się skrzywiła chciałem ją przytulić.
-Już juz.  Jeszcze chwilkę -powiedziałem i starałem wodę.  Nałożyłam maść i bandaż.  Nawet się udało.
-No gotowe - zadowolony ze swojego dzieła uśmiechnąłem się i wziąłem dziewczynę na ręce.
-Justin to nic wielkiego mogę chodzić -powiedziała.
-Wiem -zszedłem do salonu kładąc ja na kanapę. Lubię ja nosić jest taka leciutka. I w tej koszulce wygląda tak... Boże nie wytrzymam. Przeniosłem torbę i widelce . Podałem je dziewczynie siadając blisko niej .
-Ryż z kurczakiem i warzywami? Kocham to -powiedziała a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Włączę telewizor i jemy-położyłem jej nogę na  stoliku i włączyłem TV.
Leciał akurat Rocky 3 . Zostawiłem.  Dziewczyna wciągnęła się i nawet nie patrzyła na jedzenie . Słodko wyglądała.
-Czekaj on się chyba nie poddaje? -zapytała a ja wtedy dopiero wróciłem do rzeczywistości.
-Nie no. To Rocky. -odpowiedziałem a dziewczyna chyba się uspokoiła. Na koniec filmu dziewczyna już spała na moim ramieniu.  Nie chciałem jej budzić ,więc sięgnąłem po koc i przykryłem ja .

Wróciliśmy... znaczy ja na razie.
Będę się podpisywać "D"
Mam nadzieję że się Cieszycie.
Jest jedna sprawa a mianowicie chciałabym żeby co tydzień pojawiały się rozdziały ale nie wiem czy dam radę.  Jak tylko będę mogła to pisze nawet dwa rozdziały.
A jeszcze jedno ... proszę Komentujcie i dajcie gwiazdki to mnie bardzo motywuje a ja niewiem jeszcze czy dobrze zrobiłam że tu wracam . Mam nadzieję.
❤❤❤
Ps. Niech każdy chociaż polubi rozdział włożyłam w to dużo pracy .😻😻😻

Let Me Love YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz