Wstałam o 10 bo dzisiaj miałam wolne . Szybko się ogarnęłam bo muszę jechać do Lu . Jutro już go nie będzie bo odlatuje o 5:30 . I muszę tam być z nim godzinę wcześniej. Aale go kocham.
Wzięłam jabłko że stołu i szybko zeszła na parking . Były korki więc włączyłam radio akurat leciała piosenka "Alone " . Kocham. Na zmianę jadłam jabłko i śpiewałam.
Pojechałam jeszcze po kawę i śniadanie dla Lu .
-Luuuuu jestem -powiedziałam wchodząc.
-Słoneczko -powiedział wstając mnie z otwartymi ramionami.
-Mam dla ciebie śniadanie -powiedziałam.
-Kocham... a ty ?
-Jadłam już -powiedzmy że nie Składałam.
-Okej to ja zjem i bierzemy się do pracy . -pokiwalam głowa i zaczęłam pić kawę. Ciekawe jak tam... nie ważne. Pewnie znudziło mu się ciągle opiekowanie moja osoba.
-Em ... ziemia do ciebie -powiedział przyjaciel Machając do mnie ręką.
-Przepraszam to przez ten smak. -chłopak udał że mi wierzy. Chociaż kto wie może faktycznie wierzył.
-Biorę koszule ty koszulki -powiedziałam.
-Właśnie miałem to zaproponować -faceci. Niby takie słowo ... a kobieta już wszystko zaczyna rozumieć.
Wyjęłam stos koszul . No chyba nie ... nigdy więcej nie powiem żeby kupił.
Takie to już moje zadanie na dzisiaj.
Po 2 godzinach w końcu skaczylam.
-Lu nie mam siły -Powiedziałam opadając na fotel.JUSTIN POV
Nie wiem co mam zrobić. Byłem zbyt ... kurwa nie wiem jaki nawet . Byłem już na siłowni i chuj wie ile biegałem. Muszę się odciąć. Jutro do niej pojadę.
Muszę.
-Elo bracie -powiedział Zach .
-Elo ,Elo -odpowiedziałem ściskając rękę chlopaka. Jest naprawdę dls mnie jsk brat. -Gdzie Mike ?I Max?-zapytałem.
-Za chwilę będą. A ty co taki niedyspozycyjny? -dał nacisk na ostatnie słowo.
-Wydaje ci się. Zmęczony jestem -powiedział.
-No stary ty inaczej wyglądasz jak jesteś zmęczony. To też nie kac ...
To co ci kurwa jest - nie to nie było pytanie.
-Nic kurwa nic . -powiedziałem.
-Bujaj to my a nie nas . Gadaj Bieber bo już dawno cie takiego nie widziałem. Jak wogóle w takim stanie-powiedział i jak na zawołanie do domu jak kuźwa do siebie weszli Mile i Max .
-Eloo -powiedzieli.
-Co tam chłopcy ?-zapytał Max.
-Próbuje wydobyć z Justina co mu jest -odpowiedział bez mrugnięcia oka .
-Kurwa nic mi nie jest Zach . Nic -odpowiedziałem. Już mnie to męczy .
-A ja jednak myślę że...
-Dobra kuźwa poznałem dziewczynę okej ?- nie wytrzymałem.
-Uuuuu chłopaku -powiedział Mike .
-Od kiedy ty jesteś z dziewczyną więcej niż jedną noc ?-co za niedojeby.
-Nie jestem z nikim -powiedziałem.
-Nie szczęśliwa miłość - powiedział Max.
-Żadna miłość. Nie ma miłości. Poprostu jest inna okej ? Nie pcha się do łóżka. Nie chodzi w sukience która więcej odkrywa niż zakrywa. Umie odpowiedzieć na głupie zaczepki . Jest poprostu inna -powiedziałem przypominając sobie wszystkie sytuację i chwilę z dziewczyną.
-To czemu tu jesteś a nie z nią? Start powinieneś już być pod jej drzwiami -powiedział przyjaciel.
-Spierdoliłem sprawę. Kurwa nie mogłem się powstrzymać. Pocałowałem ja . Kurwa ale ...-Nie wiedziałem jak dokończyć.
-Bracie spokojnie . Nic jej nie zrobiłeś. Pójdziesz przeprosisz nie będziesz się narzucał. To nie może być takie trudne.
-Ale jest Zach jest -powiedziałem i poszłem po piwo dla naszej czwórki.
Kurwa może faktycznie przeprosze ja i mi wybaczy. Nie będę się narzucać. Kuźwa nic nie poradzę że ona tak na mnie działa.EMILY POV
-Lu przyjadę rano ,muszę się z tobą pożegnać. -próbowałam przekonać przyjaciela.
-Potem będziesz pisała że mnie zabijesz jak wrócę albo przejdziesz do Londynu bo spać ci się będzie chciało cały dzień . Więc nie. Siedz cicho -powiedział. O nie nie .
-Nie . I tak mam na 8 do pracy . Naprawdę to nie bd aż taki wielki problem. -Chyba sama siebie chce przekonać do tego.
-No dobra . Nie chciałem naciskać żebyś przyjechała ale cholernie mi zależy zebys jutro tam była. W końcu za miesiąc wracam -powiedział.
-A... nieważne -powiedziałam. Chciałam zapytać go czy będzie na świętach ale jeszcze przyleci szybciej tu ,nie skączy stażu i nie napiszą mu dobrej opinii .
-Emily o co chodzi. Mogę jeszcze odwołać ten lot tylko powiedz
-Nie Lu nie o to mi chodzi -Powiedziałam śmiejąc się -Tylko o to czy zabrałeś lustrzankę musisz robić dużo zdjęć. Może mnie przekonasz i nie będę bała się latać - No było w tym trochę prawdy .
-Aaa zapomniałem. Dziękuję słoneczko -powiedział . Dobrze że zajął się czymś innym . Moja twarz mogła pokazać że klamie . Poszłam do kuchni przygotować ostatni nasz posiłek. A potem do domku . Lu musi się wyspać ja też. Chciałam mnie pierwsze wymienić ale nie chce żeby wyglądało że jestem egoistką (bo nie jestem prawda? ).
-Lu masz tylko mleko ,płatki i 3 tosty ?-Ooo to dużo zrobię.
-Ciiii-powiedział
Wyjelam dwa talerze głębokie i jeden płaski . No może to nie będzie idealna kolacja ale... z pustego nawet Salomon nie naleje.
-Czuje się jakbym był w jakiejś drogiej restauracji -powiedział przyjaciel ,10 minut później. Zaśmiałam się.
-Będzie mi ciebie brakowało. To dobrze że wrócisz za miesiąc. -powiedziałam patrząc mu w oczy .
-Wiem mi ciebie też. I to bardzo . Będziemy pisać, dzwonić, wszystko. Nawet na raz -Kocham go .
-Dobra widzimy się jutro o 4 tutaj?
Wezmę twój samochód później. -powiedziałam.
-A właśnie miałem Ci mówić. Możesz nim jeździć ten miesiąc. Jeszcze jak długo będzie stał to się zastoi czy coś...-Kocham go nooo . Pocałowałam go w policzek przytulając i pożegnałam się. Jest 20.
Wrócę tak za 15 minut do domu i pod prysznic i spać. Zawsze sobie tak ustalam co będę robić i ile spać.Godzinę później już leżałam w łóżku. Jutro ciężki dzień. Ale to dobrze że do 12 w pracy .
Budzik ... dosłownie kocham ten dźwięk.
3:00 .
Wzięłam czarne spodnie , granatowy sweterek i poszłam do łazienki. Pewnie teraz wyglądam jak zombie.
Życie.
Wykonałam szybko ranna toaletę i poszłam ubierać kurtkę. Było bardzo zimno, -10 .
Ubieram kozaki z futerkiem . Nie ma opcji. Szalik , czapka ,rękawice -są na miejscu . Gotowa do drogi .
Musiałam iść na nogach, bo potem i tak musiałabym wracać się ale na lotnisko po samochód bo Lu wczoraj już zniósł walizki do swojego samochodu .
-Lu ... uwielbiam cie -miałam nie narzekać. Wiem . Ale jest zimno.
Szok termiczny.
Gdy wrescie dotarłam do domu przyjaciela byłam nawet o 10 minut za wcześnie.
-Hej myszko . Dziękuję że jesteś. Myślałam że jednak się rozmyślisz -powiedział mocno mnie przytulając.
-Przekonał mnie twój samochód. Żartuje. Ostatnia godzina z tobą. Nie mogę tego przegapić. -powiedziałam.
Lu ubrał kurtkę, buty i zeszliśmy do jego samochody .
Nawet nie wiem kiedy minęła ta godzina . I pożegnałam przyjaciela. Nie obeszło się bez łez z mojej strony . No i trochę Lu ale udawała że tego nie widzę. Wróciłam do domu o 6:00 .
Położę się jeszcze na godzinę.Jak się wam podobał rozdział. Trochę mało Justina i Emily razem . Ale jeszcze będzie.
Komentujcie i lajkujcie to mnie bardzo motywuje .
Jeśli wodzie pod tym rozdziałem 15 ☆ i 10 komentarzy to dodaje nowy jeszcze dzisiaj. Kocham ❤❤❤
D
CZYTASZ
Let Me Love You
FanfictionStałam przyparta do ściany. Justin położył lewą rękę koło mojej głowy. - Boisz się mnie?- zapytał i przygryzł płatek mojego ucha... Czułam jego gorący oddech na szyi, wilgotne usta przy uchu. Nie byłam w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku. - Odp...