Pojechałem do domu , hmm wesoły...?
To dziwne że jedna dziewczyna może tak zrobić. W końcu to Emily.
Wziąlem szybki prysznic i położyłem się do łóżka. Jutro trzeba rano jechać na trening. Sam jeszcze nie zdecydowałem czy chce się zająć sportem czy samochodami . Wyjdzie z czasem .EMILY POV
Jestem taka śpiąca. Nawet nie wiem jskiś dzień tygodnia. Chyba piątek. Dobrze że nie niedziela, bo bym musiała iść do pracy w poniedziałek. No cóż i tsk idę. Ale jeszcze weekend przedemną . Wzięłam długą kompiel i poszłam spać.
Obudziło mnie walenie do drzwi .
-Kuźwa o tej godzinie ?- była co prawda 9 ,ale chcę wykorzystać te ostatnie dni . Ubrałam kapcie i poszłam otworzyć.
-Lu czego ?- zapytałam widząc przyjaciela .
-Nie odzywałaś się dwa dni, bałem się że coś ci się stało - powiedział i mocno mnie przytulił.
-Boże, przepraszam cie bardzo . Zapomniałam całkiem o telefonie. To się już nigdy nie powtórzy. Obiecuję - powiedziałam a on dopiero puścił.
-Opowiadaj dlatego tak ignorowałaś 32 połączenia i 45 sms- ów od swojego najlepszego przyjaciela ?- serio tyle wysłał ?
-Może wejdziesz do środka bo zimno mi .- powiedziałam i ruszyłam do sypialni.
-Odsuń się trochę też chcę sb poleżeć. A teraz mów co się stało bo nie odpuszczę - powiedział przykrywajac się kocem - powiedział .
-Byłam rano na siłowni ... znaczy wiesz o 14 . Potem spotkałam Justina. Odwiozł mnie ,naprawił samochód całowaliśmy się po siedzieliśmy chwilkę i pojechaliśmy do restauracji .- powiedziałam.
-WOW... okej . Całował cie ? Dobra już się nie gniewam że nie zadzwoniłaś - powiedział uśmiechając się.
-Lu ogarnij się ,proszę cię - powiedziałam.
-Okej ale zrób mi śniadanie - dla świętego spokoju postanowiłam już zrobić mu naleśniki. Czemu zawsze ja mam to robić no czemu . Zawsze ci taki len wparuje do domu i koniec musisz ugoscić ,bo tak trzeba .
Zabrałam się za robienie ciasta ,a gdy naleśniki już się smażyły wyjelam szklanki i talerze.
-Robaczku gotowe śniadanie - No musiał ,musiał.
-Tak - odpowiedziałam wkurzona ale nie chciałam dać się wyprowadzić z równowagi.
-Cudownie kruszynko - przyszedł do kuchni siadając przy stole .
-Proszę bardzo - powiedziałam siadając po drugiej stronie.
Zaczęliśmy jeść i pokazywać głupie miny . Chwilę później Lu wziął ketchup i namalował sobie wąsy.
-Koniec Lu błagam cie - prawie leżałam że śmiechu.
-No dobra idę się umyć - powiedział i skierował się do łazienki.
-Czemu zawsze ty do mnie przychodzisz na śniadanie a ja do ciebie zawsze jak już to na kolacje? - zapytałam.
-Bo robisz najlepsze naleśniki i gofry na świecie - powiedział głośno, bo zaczęła lać się woda . Ale słodzi.
-To co idziemy do galerii ?- zapytał przyjaciel ,pomagając mi chować naczynia do zmywarki.
-Lu jest niedziela i ostatni dzień wolny mój, a ty chcesz iść do galerii? -że też chcę mu się.
-Tak , co w tym dziwnego ?- zapytał. I chyba mówił poważnie bo jego brew powędrowała do góry.
-No ... a dobra daj mi 30 min i będę gotowa - stwierdziłam że nie ma co mu tłumaczyć że nie chce mi się ,bo jeśli chodzi o zakupy to Lu zawsze znajdzie jakiś sposób żebym wyszła z domu . Szybko umyłam twarz , ubrałam się i trochę pomalowałam.
- Gotowa ?- zapytał.
-Umm... myślę że tak - powiedziałam i wzięłam torebkę. Wyszliśmy na parking i pojechaliśmy samochodem chłopaka. Po 20 minutach byliśmy już w pierwszym sklepie.
-Em te spodnie są zajebiste , patrz jak fajnie wygląda w nich twój tyłek - oczywiście Lu po 5 minutach wybrał stos rzeczy do przymierzenia.
-Dobra wezmę je ale muszę przymierzać resztę tych rzeczy? - zapytałam.
-Ten sweter jest super - ekstra ciepły to Przymierz to i jeszcze ta koszule mietową - powiedział. Byłam zadowolona ze zrezygnował z 5 rzeczy . Stwierdziłam że Lu miał rację co do czarnych spodni które miałam na sobie .
3 godziny później...
-No Lu ta bluza jest tak zajebista że jakbym cie nie znała i bym cie zobaczyła to ... uuuu - powiedziałam chcąc zakończyć te zakupy a Lucas powiedział że to ostatni sklep a potem jedziemy do spożywczego.
-Ooo kochana jesteś, biorę ją -Alleluja, Alleluuuuja. Poszliśmy do kasy i skierowaliśmy się do wyjścia.
-Głodna? - zapytał.
-Jeszcze jak ...- powiedziałam
-Ale zakupy fajne? - kolejne pytanie.
-A wiesz ze nawet podobał mi się ten dzień.- uśmiechłam się do niego.
-Nie wierzę zakupu zadowoliły moją małą Emily - udał że wyciera łzy .
-Ej uważaj prowadzisz. Następnego razu może nie być jak nas zabijesz - zaśmiałam się na koniec .
-Wybaczysz mi ?- zrobił te swoje wielkie oczy.
-Przez wzgląd na stare czasy mogę być łaskawa - zajechaliśmy pod sklep. Ruszyłam wręcz pędem do drzwi . Odpiełam wózek i spacerowałam
Pomiędzy regałami biorąc wszystko.
-Tu jesteś. Biegłaś tak jakbyś w maratonie startowała. - zaśmiał się a ja zaraz po nim . Wyobrażam sobie jsk to wyglądało.
Po 30 minutach byłam już w domu. Lu pojechał do swojego bo musiał go jeszcze ogarnąć . Znając życie znowu pójdzie do klubu a potem... no wiadomo.
Zrobiłam sobie pierś z kurczaka z warzywami. Odkąd przyjechałam od cioci cały czas to jem . Już tak mam że jak coś mi po smakuje to koniec ,będę robił jadła aż nie będę mogła.
Włączyłam telewizor i od razu przełączyłam na muzykę. Akurat leciała Rihanna Diamonds. Kocham...
Po zjedzonej kolacji, poszłam wziąść prysznic i spać.W tym rozdziale nie jest duże naszej kochanej pary ale za to następny rozdział... oj będzie się działo. Postaramy się dodawać rozdziały co piątek ale nie obiecujemy że bd punktualne bo jest szkoła a teraz nie dają nam spokoju .
Jednak my się nie damy .
Dziękujemy za wszystkie gwiazdki i tak dużo wejść.
Uwielbiamy was 👄 ❤❤❤
CZYTASZ
Let Me Love You
FanfictionStałam przyparta do ściany. Justin położył lewą rękę koło mojej głowy. - Boisz się mnie?- zapytał i przygryzł płatek mojego ucha... Czułam jego gorący oddech na szyi, wilgotne usta przy uchu. Nie byłam w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku. - Odp...