Rozdział 11

625 31 0
                                    

Gdy dotarłam na tor myślałam, że padnę. To miejsce jest niesamowite. Mnóstwo innych motocyklistów, a przede wszystkim, długie, dosyć skomplikowane trasy. Zdecydowałam się od razu przejechać jedną z nich... No, bo kto normalny będąc w takim miejscu, stałby z boku i się przyglądał? Powiem tyle... Było zajebiście, gdyby nie to, że wpadłam na kogoś, kogo nie lubie... Wpadłam i to dosłownie... Było takie miejsce, gdzie była górka i jechałam ze zbyt dużą prędkością, a przede mną znalazł się inny kierowca i jakoś tak wyszło... Oczywiście był to FELIX!!! Nie wiedziałam, czy uciekać, czy nie. Wyglądał zajebiście, gdy zdjął kask. Jego lekko wilgotne włosy opadały mu na czoło co dodawało mu uroku... To chciało, żebym została. Ale tą sytuacja mówiła wiej!!! Uciekaj!!! Nie powinno ciebie tu być!!! Jednak zostałam, żeby zobaczyć jak zareaguje... Ale coś mi nie pasowało, jak on się tu znalazł, jak pojechał w przeciwną stronę...
-Coś ty sobie myślała!!!- jego krzyk wyrwał mnie z zamyślenia- Nie jesteś sama na tym torze!!!
-Sorki... Sorki... Ale ty też święty nie jesteś!!! Po co tu stałeś?!?
-No, bo... Ja... Dobra, nie ważne...
-Nie... Płazem ci tego nie puszczę.
-Ugh... Czekałem na...-Czy on się w końcu wysłowi?!- Czekałem na kolegę! Zadowolona?!
-T...tak...
-No co spodziewałaś się innej odpowiedzi?!
-Może! A nawet jeżeli, to co?
- To już moja sprawa.
Super akurat teraz musiałam dostać SMS-a! Jednym ruchem wyłączyłam telefon. Podniosłam wzrok z obiektu, aby kontynuować rozmowe, ale jego już nie było...

MotocrossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz