Rozdział 8

770 37 0
                                    

Po całej sytuacji, z Jackobem postanowiliśmy wrócić do domów. Kiedy byłam na miejscu, poszłam do siebie, przebrać się w stare dresy i wygodną koszulkę (media). Poszłam do garażu, przygotowałam swój motor i ruszyłam. Po drodze postanowiłam zajechać na stacje, aby zatankować. To kogo tam spotkałam przechodziło moje wszelkie oczekiwania. Znacie to uczucie, kiedy wyjeżdżacie, żeby wszystko zostawić za sobą, a to w jednej chwili wraca? Ja właśnie je poznałam. Wszystko do mnie wróciło w jednej chwili... Dobra, ale nie o tym, pewnie ciekawi was kogo spotkałam?
-O, Natasha.
-Witaj, Linzie.
-Tyle czasu... Myślałam, że już nigdy Cię nie spotkam- powiedziała to z takim sarkazmem, że aż we mnie kipi ze złości.
-O, ciekawe... Ja też- czujecie ten sarkazm?
Bez dłuższego zastanowienia poszłam zapłacić. Nie wiem czemu, ale ona poszła za mną, tak jakby była moim cieniem.
-Możesz mi dać święty spokój?!
-Może...
Kiedy zapłaciłam wyszłam stamtąd w takim pośpiechu, że jak wskoczyłam na motor nawet nie myślałam, gdzie jadę. Nagle jadę pustą drogą, w środku lasu. Wyciągam telefon, żeby sprawdzić godzinę, ale z moich planów nici, ponieważ rozładowała mi się bateria...

----------

Możliwe, ze wstawię dzisiaj drugi rozdział, ale narazie macie tylko tyle 😉

MotocrossOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz