3.2 | Ciernie

155 15 7
                                    

Samotny mężczyzna, zgarbiony i niski, przemierzał powoli podziemne uliczki. Długimi i kościstymi palcami stale trzymał kaptur płaszcza, pilnując, by przypadkiem nie odsłonić twarzy. Materiał ciągnął się za nim, brudny od ziemi, błota i nieczystości.

Każde miasto, nawet najbardziej niegościnne, ma swoją mroczną stronę. Noxus Prime, które samo w sobie budziło szacunek i odrazę, nie było tu wyjątkiem. Tuż pod powierzchnią ziemi, w bezkresnych lochach umiejscowionych pod krętymi uliczkami, znajdowało się prawdziwe serce miasta. Miejsce, w którym dzieją się wszelkiej maści niegodziwości; miejsce, w którym wyrzutki nie pasujące do pokrętnego społeczeństwa znajdywali schronienie; miejsce, w którym wychowywali się zabójcy i rzeźnicy; miejsce, w którym czarna magia znajdywała upust.

Miejsce, w którym ukryła się Czarna Róża.

Wśród zwalonych kolumn, sieci kanałów i opuszczonych cel, w upiornym labiryncie do którego nie dostawały się promienie słońca kryły się sekty i tajne stowarzyszenia. Było to miejsce szerzenia kultów z najróżniejszych zakątków Runeterry. Wszystko były to jednak mrzonki, czołgające się pokraczne bękarty, które nie miały prawa istnieć w prawdziwym świecie. Czarna Róża, zaginiony relikt ze zamierzchłej, lecz mrocznej historii Noxusu, nie była takim bękartem. Istniała w imperium od jego początków i przetrwała aż do teraz, kryjąc się w tych podziemiach.

Teraz miało się to zmienić.

Cornelius Darren przybył tu, by odnaleźć pradawną organizację. Nie wiedział, jak to zrobić, ale wiedział, gdzie jej szukać. Schodząc w to miejsce ryzykował bardzo wiele, ale nie miał innego wyboru – gra rozpoczęła się w chwili, gdy władzę w Noxus przejęła Cassiopeia Du Couteau. Próba jej zabicia nie powiodła się i teraz Cornelius był ostatnim ocalałym z lordów Wielkiej Rady. Nie mógł już tylko starać się zachować głowy, nie, na to było już za późno. Stawka stała się zbyt wielka i gdy ważyły się losy najpotężniejszego imperium Valoranu, śmierć wydawała się nic nie znaczyć.

Przemierzając te nieznane mu uliczki nie był w stanie zapanować nad strachem i obawą przed tym, co go tu spotka. Gruby czarny płaszcz dobrze maskował drżenie, ale płachta materiału nie obroni go, gdy zajdzie taka potrzeba. Wśród starych, ułożonych z popękanych kamieni uliczek, każdy był intruzem. Widział pokraczne istoty i stworzenia, o których sobie nawet nie śnił. Niektórzy handlowali między sobą, inni coś wymieniali. Jakiś olbrzym ciągnął za sobą skrzynię ludzkich rozmiarów, która cała się trzęsła i wydobywały się z niej upiorne wrzaski. Gdzieś wywiązała się bójka i wystrzelił hextechowy pistolet; martwe ciało potoczyło się ulicą, płynąca krew zaczęła tworzyć niewielką kałużę. Nikt nawet nie zareagował: większość przechodniów jedynie drgnęła, słysząc huk broni, reszta zaś potraktowała to jak coś normalnego.

Serce Corneliusa zaczęło bić jeszcze szybciej, gdy zobaczył spod płaszcza zmierzających ku niemu trzech osiłków. Mieli nagie, wytatuowane torsy, a każdy z ich ogromnych mięśni był idealnie zarysowany. Jeden z nich, ze złotym kolczykiem w wardze i dwoma innymi w prawym uchu, miał przypasany u boku kordelas. Ten na środku przewieszony przez plecy miał miecz niemal dorównujący mu rozmiarem, a ten po prawej miał przytroczony u spodni obustronny topór. Uśmiechali się morderczo, a swoimi stumilowymi krokami w mgnieniu oka pokonywali dzielącą ich odległość. Zatrzymali się przed Corneliusem, szczerząc do ucha. Niziutki mężczyzna podniósł wzrok i spojrzał na nich.

Wtedy ich spojrzenie zabłądziło gdzieś ponad ofiarą, a uśmiech zrzedł. Trwało to jeszcze sekundę, nim z wielką niechęcią wycofali się, znikając gdzieś w mroku.

Darren powoli odwrócił się, nie wiedząc co takiego ujrzy. Stała za nim wyższa od niego kobieta, okryta czarnym płaszczem z wysokim kołnierzem. W dłoni trzymała kostur zakończony lewitującymi kryształami. Chwila, którą jej poświęcił, wystarczyła, by za jego plecami pojawiły się dwie kolejne postacie. Obydwie były skryte pod równie czarnymi płaszczami, które rzucały całkowity cień na ich twarz, jedynie usta były widoczne.

Age of RuneterraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz