Motor

16 9 0
                                    


Uśmiech to najkrótsza droga do drugiego człowieka.

Zamilkłam. W tamtej chwili sama właściwie nie widziałam co chodzi mi po głowie.

-Nic.

-Ali mnie nie okłamiesz.

-Wszystko jest ok, może po prostu byłam zaskoczona.

-Wiem, że to nie o to chodzi ale nie będę naciskać. Gdy będziesz gotowa sama mi powiesz.

-Ok Josh muszę już kończyć do usłyszenia, nie mogę się już doczekać aż się zobaczymy.

-Ja też Ali. Jak coś to dzwoń. Pa pa.

Po tych słowach rozłączyłam się.

Przez kolejne dwa dni nie spotkałyśmy się z chłopakami tylko leniuchowałyśmy nad rzeką.

Gdy zrobiło się już ciemno postanowiłyśmy wracać wiedząc, że mamy jeszcze kawałek drogi do przejścia. Na ulicach zrobiło się pusto i zaświeciły się latarnie gdy nagle podjechali do nas mężczyźni na motorach.

-Hej laski podwieźć was gdzieś ?- zapytał jeden z nich ściągając kask i ukazując swoją twarz. Miał on zielone oczy, czarne ułożone w nieładzie włosy opadające mu na czoło włosy i bliznę na policzku. Trzeba przyznać, iż był on przystojny lecz z Care nie zamierzaliśmy korzystać z propozycji jego i jego kolegi, którego twarz nadal ukryta była pod kaskiem.

-Nie dzięki damy sobie radę.-odparła blondynka.

-No weź mała, przecież nic wam ni zrobimy.- chłopak zsiadł z pojazdu i skierował się w stronę wystraszonej dziewczyny. Drugi poszedł w jego ślady i ruszył w moją stronę.

Kątem oka zauważyłam, że chłopak z blizną przyciągnął do siebie moją przyjaciółkę a ta zaczęła się wyrywać.

-Mała nie wyrywaj się.

-Puść mnie.-widziałam jak w oczach Caroline pojawiają się łzy.

-Zostaw ją ! Głuchy jesteś ?!- powiedziałam buntowniczo i ruszyłam do nich lecz drogę zastawił mnie drug chłopak, tym razem już bez kasku. Był to szatyn o brązowych oczach z wyraźnymi rysami.

-Ej laska a ty do kąt. - złapał mnie za nadgarstki i przybliżył do siebie.

Moje szarpanie się było na nic ponieważ szatyn był dobrze zbudowany. Popatrzyłam za chłopaka i zobaczyłam jak zielonooki zaczyna całować po szyi Care. Teraz już płakała.

Poczułam jak na mojej pupie spoczywa ręka chłopaka i ten również zaczyna mnie całować.

-Zostaw mnie !- krzyknęłam najgłośniej jak umiałam, starając się pokazać, że się go nie boję, choć w moich oczach pojawiły się już łzy.

Teraz obaj mężczyźni całowali nas i jeździli po naszym ciele rękoma a my nadal na próżno próbowałyśmy się wyrwać. Nagle usłyszałam nadjeżdżające motory, które zwolniły niedaleko nas.

-Hej Tom !- zawołał jeden z nich.

-Hej. Ile można czekać. Znaleźliśmy nam towarzystwo na tę noc.- powiedział chłopak z blizną po czym wpił się w usta przerażonej Care.

-Pacz jakie dupeczki.- powiedział szatyn i zaczął mnie obmacywać i całować.

-Tom zostaw je ale natychmiast !- krzyknął wkurzony jeden z grupki, która przyjechała. Głos tej osoby wydawał mi się znajomy al nie umiałam powiedzieć skąd.

-Daj spokój. Nie można się zabawić.- powiedziawszy to brązowooki popchnął mnie na ziemię, położył się na mnie i zaczął wsadzać swoje łapska w moje spodnie.Jakby z oddali słyszałam wrzaski zapłakanej Care, Byłam bez silna, choć krzyczałam i próbowałam się wyrwać.

-Powiedziałem coś.- poczułam, że ktoś ściąga ze mnie chłopaka i przywala mu mocno. Szybko odczołgałam się na bok jezdni. Przez zaszklone oczy zobaczyłam znajomą sylwetkę odrywającą bijącą się teraz z chłopakiem z blizną. Moja najlepsza przyjaciółka podeszła do mnie i pomogła mi wstać.

-Wszystko w porządku Ali ?

-T-tak a tobie nic nie jest ?

-Nie wszystko ok.

Chłopak, który ściągnął ze mnie szatyna spojrzał na mnie smutnymi oczami. Przecież to był Scott !

-Ali wsiadaj na mój motor, Dylan weź Care.

"Czyli Dylan też tu jest" pomyślałam.

Posłusznie wsiadłyśmy na pojazd. Mocno chwyciłam się Scotta i odjechaliśmy zostawiając na drodze pokiereszowanych zboczeńców.

Nobody is perfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz