Teraz dopiero, teraz gdy zbliżał się koniec zaczęłam doceniać ludzi wokół siebie i wszystko co miałam, ale jest już za późno...
Jestem zwykłą nastolatką pragnąca wielkich przygód i miłości. Mam swojego oddanego przyjaciela, swoje hobby i marzenia. Krótko mówiąc jestem jak każda z was...
-Alison wstawaj bo spóźnisz się do szkoły ! - z kuchni dobiegał głos mojej mamy.
Leniwie przetarłam oczy i dosłownie wyczołgałam się z łóżka. Popędziłam do łazienki zrobić ze sobą porządek. Wróciłam do pokoju i otworzyłam szafę."Co by tu ubrać ?" W końcu wybrałam zwykły biały t-shirt i jeansowe spodnie z wysokim stanem a na to skórzana kurtka. Szybko zjadłam śniadanie, nakarmiłam mojego kota- Eustachego, zgarnęłam wszystkie swoje rzeczy i pognałam na przystanek. "Uff zdążyłam" odetchnęłam z ulgą. Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu i zakrył mi oczy.
-Zgadnij kto to ?- zapytała tajemnicza osoba.
-Josh nie wygłupiaj się.- powiedziałam z uśmiechem do mojego najlepszego przyjaciela.
-Skąd wiedziałaś, że to ja ?- powiedział z zawiedziona miną.
-Hmm niech pomyślę..może dla tego, że robisz mi tak od 1 klasy podstawówki ?- zaśmiałam się.
Tak Josh i ja znaliśmy się od dzieciństwa. Był to wysoki, przystojny brunet o zielonych oczach. Tak właściwie był on moim jedynym przyjacielem, nigdy nie potrafiłam dogadać się z żadną dziewczyną. Nie wiem czemu ale wolałam towarzystwo jednego chłopaka niż 10 dziewczyn. Może dla tego, że nie byłam tak płytka i powierzchowna jak większość dziewczyn, z którymi chodziłam do klasy. Wsiedliśmy do autobusu miejskiego, który właśnie wjechał na przystanek.
-Nie mogę się doczekać wakacji. Zostały już tylko 2 dni. - powiedział z ekscytacją mój towarzysz.
-Ja też. Wreszcie wolność.- powiedziałam z wielkim bananem na ustach.
-Koniec z chemią, matematyką i fizyką !- powiedziawszy to wziął mnie w obroty tańcząc po autobusie i zalewając się śmiechem.
-Josh uspokój się, jesteśmy w autobusie pełnym ludzi, patrzą się na nas jak na wariatów.- powiedziałam również się śmiejąc.
-E tam niech patrzą.- odparł i dalej latał jak szalony po autobusie ciągnąc mnie za sobą.
Za to go uwielbiałam. Za to, że nie obchodziło go co myślą o nim inni, zawsze był taki wesoły i potrafił mnie rozbawić.
Wysiedliśmy z pojazdu nadal się śmiejąc. Udaliśmy się w kierunku szkoły. Niestety byliśmy w osobnych klasach i lekcje musiałam przeżyć samotnie ukrywając się przed wszystkimi w ostatniej ławce.
-O patrzcie, patrzcie któż to taki, nasza Cicha Myszka.-wychodząc na przerwę usłyszałam głos naszej klasowej królowej.
Postanowiłam nie reagować i poszłam dalej.
-Ty nie ignoruj mnie.- była wkurzona lecz nie zwracałam na to uwagi i dalej szłam korytarzem do mojej szafki. Wystarczyła sekunda żebym wylądowała na podłodze rozrzucając przy tym wszystkie moje książki po korytarzu. "Cholera". Przeklnęłam w myślach i szybko zabrałam się za zbieranie ich z podłogi zanim ktoś je podepcze. Wszyscy wokoło śmiali a ja czułam jak do oczu napływają mi łzy.
-Kornelia zostaw ją.- usłyszałam głos jakiegoś chłopaka.
-O hej braciszku. No co ty na żartach się nie znasz ?- powiedziała z jadowitym uśmieszkiem.
-Nie powtórzę a wy rozejść się. Nie macie nic innego do roboty ?!- powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu a przestraszony tłum zaczął się rozchodzić. Kornelia wraz ze swoją świta oddaliła się i zostałam na korytarzu sama z moim wybawicielem.
-Pomogę Ci.- powiedział tajemniczy chłopak i zaczął zbierać moje rzeczy.
-Dziękuję.
-Przepraszam Cię za nią.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć więc dalej milczałam. Podniosłam głowę i ujrzałam przystojnego, dobrze zbudowanego, blondyna o pięknych błękitnych oczach. W pewnym momencie chcąc zabrać z podłogi jedną z książek zetknęliśmy się rękami. Przez moment patrzyliśmy sobie w oczy lecz zawstydzona i czerwona jak burak natychmiast spuściłam wzrok z powrotem na ziemię. Zebrawszy wszystkie podręczniki z podłogi wstałam. Widziałam, że chłopak trzyma otwarty jeden z moich zeszytów.
-Ładnie rysujesz.
-Dz-dziękuję. -zająkłam się.
-Jeszcze raz przepraszam za siostrę nie wiem co w nią wstąpiło.- widać było, że jest zmieszany całą zaistniałą sytuacją.
-Nic się nie stało i dziękuję za pomoc.-powiedziałam zawstydzona.
-To jaaa.. ja juz muszę iść.
-Tak ja też zaraz zacznie się lekcja.
-To pa.
-Pa.- odparłam i każdy z nas poszedł w swoją stronę.
-Hej zaczekaj ! - zawołał blondyn. - Nie przedstawiłem się jestem Toby. A ty ?
-Alison.
-Alison dałabyś zaprosić się na kawę w ramach przeprosin ?
-Czemu nie. - w głębi duszy czułam, że zaraz pęknę ze szczęścia.
-To o której kończysz ?- zapytał z uśmeichem.
-O 14.- odpowiedziałam.
-To czekaj przed szkołą.- mówiąc to puścił do mnie oczko.
-No.. dobrze.
-To do zobaczenia Ali.
-Do zobaczenia.- odbąkłam po chwili. Dopiero po chwili dotarło do mnie co się przed chwilą stało. Chciało mi się śmiać. Mój entuzjazm opadł gdy przypomniałam sobie sprawę z tego, że Toby to przecież starszy brat Korneli....
CZYTASZ
Nobody is perfect
Roman pour AdolescentsJestem zwykłą nastolatką pragnąca wielkich przygód i miłości. Mam dwójkę oddanych przyjaciół, swoje hobby i marzenia. Krótko mówiąc jestem jak każda z was...