Część Bez tytułu 8

20 8 0
                                    


Miłość w swej prostej i nieśmiałej mowie, powie najwięcej kiedy najmniej powie.



-Hmm...wygląda na to że nic ci nie jest, rana na głowie zrośnie się sama.- powiedział lekarz świecąc mi w oczy małą latareczką.

Nie chciałam jechać do szpitala ale Scott uparł się i nie było rozmowy.

-Czyli mogę iść do domu ?- zapytałam doktora.

-Tak, wypisze ci tylko leki przeciw bólowe.-powiedział mężczyzna i udał się w stronę gabinetu lekarskiego zostawiając mnie samą w sali.

Nigdy ni lubiłam szpitalów, te monotonne kolory, ponura atmosfera sprawiaały, że miałam ochotę uciec z tego miejsca jak najdalej.

Po pięciu minutach wrócił doktor ze świstkiem papieru, którym musiała być moja recepta. Podziękowałam i udałam się do wyjścia gdzie czekało na mnie troje zatroskanych przyjaciół.

-I co powiedział lekarz ?- zapytała Care zrywając się z ławki w poczekalni i udając się w moją stronę a zaraz za nią jej kuzyni.

-Wszystko jest dobrze, rana na głowie nie wymagała szycia, dostałam receptę na leki przeciwbólowe.-odparłam uspakajającym tonem.

-Skoro wszystko jest ok to czemu zemdlałaś ?- zapytał blondyn.

-Hmm...to nie wina uderzenia.-odparłam ze zmieszaną miną-ja...panicznie boje się widoku krwi.

-Och ale cieszę się, że nic ci nie jest.-powiedział niebieskooki, Caroline i Dylan popatrzyli na niego pytająco.

Chłopak musiał to zauważyć ponieważ po chwili dodał.

-Babcia Care by mnie zabiła.

Brunet i jego kuzynka zaśmiali się pod nosem i udaliśmy się w kierunku wyjścia. W korytarzu po mojej lewej ujrzałam małą dziewczynkę, z pomarańczową chustką na głowie, poruszającą się na wózku. Patrzyła w moim kierunku smutnymi oczami. Pewnie tez chciałaby wyjść z tego ponurego, przepełnionego smutkiem miejsca. Przypomniałam sobie, że za rogiem widziałam sklep z zabawkami.

-Poczekajcie na mnie zaraz wracam.- rzuciłam i pobiegłam do sklepu. Na górnej półce przy wejściu zobaczyłam ślicznego, niebieskiego misia, o błękitnych oczkach. Wzięłam go i poszłam zapłacić do kasy po czym udałam się z powrotem do szpitala. Gdy weszłam dziewczynka wpatrywała się w wiszący na ścianie obraz. Nieśmiało udałam się w jej kierunku.

-Hej, jestem Ali a tobie jak na imię ?- powiedziałam łagodnie z uśmiechem.

-L-lena.-odparła mała.

-Śliczne imię. A więc Lenko mam dla ciebie prezent.- powiedziałam ukazując niebieską przytulankę.

-Ojej jaki śliczny.-powiedziała z zachwytem wpatrując się w pluszaka przed nią.- T-to dla mnie ?- zapytała i niepewnie wyciągnęła swoja małą rączkę w kierunku zabawki.

-Tak, nie bój się.

Dziecko już pewniej wzięło misia i przytuliła go najmocniej jak umiało.

-Dziękuję.-powiedziawszy to rzuciła mi się w ramiona. Zaszokowana nie wiedziałam najpierw co zrobić lecz później odwzajemniłam uścisk.

-Nie ma za co. - w tej chwili przyszła pielęgniarka.

-Lenko ! Tu jesteś ja ja cie szukam. A co to za piękny miś ? -powiedziała przyjaźnie do małej.

-Dostałam od Ali.-odpowiedziała dziewczynka z wielkim uśmiechem.

-Och to bardzo ładnie z twojej strony.-powiedziała do mnie pracownica szpitalu, na co odparłam jej nieśmiałym uśmiechem.- No Leniu pożegnaj się, musimy już iść.

-Pa jeszcze raz dziękuję za misia.- powiedziała a kobieta w białym fartuchu złapała za jej wózek i udała się w głąb korytarza.

-Opiekuj się nim ! - zdążyłam jeszcze krzyknąć za Lenką zanim wraz z pielęgniarką zniknęły za zakrętem.

Poczułam ciepło na sercu.

-To było bardzo miłe z twojej strony.-usłyszałam za sobą głos Scotta. Szybko otarłam oczy do których zaczęły lecieć mi łzy.- Care i Dylan czekają przy aucie.-powiedział i pociągnął mnie za rękę.

Wychodząc z tamtego miejsca miałam przed twarzą uśmiechniętą buźkę dziewczynki na wózku i miałam nadzieję, że szybko przezwycięży swoją chorobę.

Nobody is perfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz