Miłość w swej prostej i nieśmiałej mowie, powie najwięcej kiedy najmniej powie.
-Hmm...wygląda na to że nic ci nie jest, rana na głowie zrośnie się sama.- powiedział lekarz świecąc mi w oczy małą latareczką.Nie chciałam jechać do szpitala ale Scott uparł się i nie było rozmowy.
-Czyli mogę iść do domu ?- zapytałam doktora.
-Tak, wypisze ci tylko leki przeciw bólowe.-powiedział mężczyzna i udał się w stronę gabinetu lekarskiego zostawiając mnie samą w sali.
Nigdy ni lubiłam szpitalów, te monotonne kolory, ponura atmosfera sprawiaały, że miałam ochotę uciec z tego miejsca jak najdalej.
Po pięciu minutach wrócił doktor ze świstkiem papieru, którym musiała być moja recepta. Podziękowałam i udałam się do wyjścia gdzie czekało na mnie troje zatroskanych przyjaciół.
-I co powiedział lekarz ?- zapytała Care zrywając się z ławki w poczekalni i udając się w moją stronę a zaraz za nią jej kuzyni.
-Wszystko jest dobrze, rana na głowie nie wymagała szycia, dostałam receptę na leki przeciwbólowe.-odparłam uspakajającym tonem.
-Skoro wszystko jest ok to czemu zemdlałaś ?- zapytał blondyn.
-Hmm...to nie wina uderzenia.-odparłam ze zmieszaną miną-ja...panicznie boje się widoku krwi.
-Och ale cieszę się, że nic ci nie jest.-powiedział niebieskooki, Caroline i Dylan popatrzyli na niego pytająco.
Chłopak musiał to zauważyć ponieważ po chwili dodał.
-Babcia Care by mnie zabiła.
Brunet i jego kuzynka zaśmiali się pod nosem i udaliśmy się w kierunku wyjścia. W korytarzu po mojej lewej ujrzałam małą dziewczynkę, z pomarańczową chustką na głowie, poruszającą się na wózku. Patrzyła w moim kierunku smutnymi oczami. Pewnie tez chciałaby wyjść z tego ponurego, przepełnionego smutkiem miejsca. Przypomniałam sobie, że za rogiem widziałam sklep z zabawkami.
-Poczekajcie na mnie zaraz wracam.- rzuciłam i pobiegłam do sklepu. Na górnej półce przy wejściu zobaczyłam ślicznego, niebieskiego misia, o błękitnych oczkach. Wzięłam go i poszłam zapłacić do kasy po czym udałam się z powrotem do szpitala. Gdy weszłam dziewczynka wpatrywała się w wiszący na ścianie obraz. Nieśmiało udałam się w jej kierunku.
-Hej, jestem Ali a tobie jak na imię ?- powiedziałam łagodnie z uśmiechem.
-L-lena.-odparła mała.
-Śliczne imię. A więc Lenko mam dla ciebie prezent.- powiedziałam ukazując niebieską przytulankę.
-Ojej jaki śliczny.-powiedziała z zachwytem wpatrując się w pluszaka przed nią.- T-to dla mnie ?- zapytała i niepewnie wyciągnęła swoja małą rączkę w kierunku zabawki.
-Tak, nie bój się.
Dziecko już pewniej wzięło misia i przytuliła go najmocniej jak umiało.
-Dziękuję.-powiedziawszy to rzuciła mi się w ramiona. Zaszokowana nie wiedziałam najpierw co zrobić lecz później odwzajemniłam uścisk.
-Nie ma za co. - w tej chwili przyszła pielęgniarka.
-Lenko ! Tu jesteś ja ja cie szukam. A co to za piękny miś ? -powiedziała przyjaźnie do małej.
-Dostałam od Ali.-odpowiedziała dziewczynka z wielkim uśmiechem.
-Och to bardzo ładnie z twojej strony.-powiedziała do mnie pracownica szpitalu, na co odparłam jej nieśmiałym uśmiechem.- No Leniu pożegnaj się, musimy już iść.
-Pa jeszcze raz dziękuję za misia.- powiedziała a kobieta w białym fartuchu złapała za jej wózek i udała się w głąb korytarza.
-Opiekuj się nim ! - zdążyłam jeszcze krzyknąć za Lenką zanim wraz z pielęgniarką zniknęły za zakrętem.
Poczułam ciepło na sercu.
-To było bardzo miłe z twojej strony.-usłyszałam za sobą głos Scotta. Szybko otarłam oczy do których zaczęły lecieć mi łzy.- Care i Dylan czekają przy aucie.-powiedział i pociągnął mnie za rękę.
Wychodząc z tamtego miejsca miałam przed twarzą uśmiechniętą buźkę dziewczynki na wózku i miałam nadzieję, że szybko przezwycięży swoją chorobę.

CZYTASZ
Nobody is perfect
Teen FictionJestem zwykłą nastolatką pragnąca wielkich przygód i miłości. Mam dwójkę oddanych przyjaciół, swoje hobby i marzenia. Krótko mówiąc jestem jak każda z was...