6 | Pytania

2.6K 245 37
                                    

Harry został posadzony przez prefekta na łóżku w jego pokoju - w gardle wciąż miał wielką gulę; obraz torturowanego szczura nie mógł opuścić jego mysli. Nie mógł uwierzyć w to, co zrobił. Tak naprawdę wcale nie chciał zabić gryzonia - po prostu... po prostu nie umiał się powstrzymać. Poczucie winy przygniatało go mentalnie, nie pozwalając mu skupić się na czymkolwiek innym.
Tom obserwował go uważnie, najwyraźniej doskonale widząc wewnętrzne potyczki chłopca. Nic jednak nie mówił, jakby czekając na odpowiednią chwilę, która nadeszła dopiero po kilkunastu minutach przytłaczającej ciszy.
- W porządku, Harry? - spytał, siadając na przeciwko niego i spoglądając prosto w jego oczy.
Chłopiec pokręcił głową, przełykając ślinę. Jak niby, według Riddle'a coś miało być w porządku po tym, co zrobił?
Tom westchnął, ponownie obejmując chłopaka ramieniem. Chociaż nie lubił tak bliskich stosunków, byłego Gryfona traktował... jak brata. A może nawet kogoś więcej. Zupełnie tego nie planował kiedy postanowił zwabić go do jego świata- wszystko miało się potoczyć inaczej.
- Wiem co czujesz. - stwierdził Ślizgon, choć tak naprawdę miał o tym tylko niejasne, jakby zamglone pojęcie. Cierpienie, które zadawał innym sprawiało mu przyjemność odkąd przestano znęcać się nad nim. Nie wiedział, czym jest poczucie winy. Nikt nigdy nie czuł się źle, kiedy go bił, wyzywał i brutalnie kopał, więc on także pozbawił się jakichkolwiek skrupułów czy wyrzutów sumienia.
- Ja... nie chciałem. - szepnął Potter roztrzęsiony.
Riddle pogładził go po włosach, czując ciarki przechodzące po wątłym ciele chłopca. Przez sekundę w jego umyśle zrodziła się myśl, że może przesadził... może nie powinien był kazać Potterowi zrobić tak okrutnych rzeczy. Odgonił jednak te myśli od siebie - nie mógł tak myśleć, jeśli chciał być kimś wielkim. Współczucie nie mogło go pokonać.
- Chcesz trochę kremowego piwa? - zapytał, a Harry niepewnie kiwnął głową. Tom schylił się do szafki biurka, stojącego koło okna i wyciągnął stamtąd butelkę napoju, który następnie nalał do kubka i podał nadal roztrzęsionemu Potterowi. Chłopiec napił się łyka ciepłego, słodkiego piwa, czując rozchodzące się po jego ciele miłe uczucie.
- Wiesz... jeśli chcesz być kimś, jeśli chcesz osiągnąć władze i chwałę... nie możesz się tak łatwo wzruszać. - stwierdził Tom, wyciągając z kieszeni papierosa skręconego uprzednio przez Dolohova i zaciągnął się dymem. Harry patrzył, jak trujące substance unoszą się się powietrze, w końcu znikając z oczu.
- Ale... to było żywe stworzenie. - stwierdził młody, pociągając nosem. W dalszym ciągu nie był w stanie sobie tego wybaczyć.
- Tak. Ale to stworzenie było dużo gorsze od ciebie. Dużo bardziej... prymitywne. To ty miałeś nad nim władzę czy tego chcesz czy nie. - stwierdził Riddle, unosząc kącik ust. Harry spuścił wzrok, przełykając ślinę. Ufał prefektowi ale... zupełnie nie wiedział co ma o tym myśleć.
Ślizgon zgasił papierosa o parapet i ukrył peta za pomocą zaklęcia.
- Tom... - zaczął cicho Harry, unosząc wzrok i zatrzymując go na ciemnych oczach przyjaciela - Kim ty właściwie jesteś? - zapytał, a jego głos zdawał się ponieść echem po pokoju prefekta, chociaż było to niemożliwe. Riddle zmarszczył brwi i otworzył usta. Dopiero po chwili pytanie chłopca dotarło do niego i był w stanie cokolwiek odpowiedzieć.
- Przecież wiesz. - stwierdził beznamiętnie, machnąwszy dłonią.
Harry pokręcił głową.
- Tak naprawdę... wiem o tobie tylko kilka rzeczy. Ale nie rozumiem, czemu prowadzisz z przyjaciółmi takie... podwójne życie. Przecież jesteś prefektem! Dlaczego Bellatrix nazwała cię panem? Jakbyś był jej królem?! Wytłumacz mi to, proszę. - głos Pottera był cichy, ale Tom doskonale rozumiał o co mu chodzi.
Riddle spuścił głowę i starał się ułożyć sobie to, co ma powiedzieć chłopcu. Przez chwilę w pokoju panowała niezręczna cisza, ale Harry bezustannie wpatrywał się w Ślizgona, oczekując wyjaśnienia. Milion pytań cisnęło mu się na język.
Chciał wiedzieć, czemu tu jest i dlaczego Riddle'owi tak bardzo na nim zależy.
- Tom? - ponaglił Harry, krzyżując ręce na piersiach.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Tak. - Potter powiedział ostro. Ślizgon westchnął i skierował wzrok na okno, za którym rozciągały się błonia, po czym uśmiechnął się szeroko, najwyraźniej bardzo z czegoś dumny.
- Jestem... będę Czarnym Panem. Kimś,  kto będzie rządził tym plugawym światem głupców. - powiedział cicho, ale jego głos był tak pewny i tak niesamowicie elektryzujący, że Potterowi aż odebrało mowę.
- Co? - spytał w końcu, czując w ciele dziwne mrowienie.
- Będę władcą. Panem Śmierci. Sprawię,  że czarodzieje będą rządzić światem i nie będą musieli się ukrywać. Będą... lepsi. - Harry zauważył, jak w oczach bruneta pojawiła się iskierka chorej ambicji, tak wielkiej, że wręcz niemożliwej do osiągnięcia.
- Ale... dlaczego? Dlaczego tego chcesz? - spytał były Gryfon, uważnie obserwując Toma.
- Harry, Harry... nie rozumiesz jeszcze tak wielu rzeczy... świat mnie zawiódł. Ludzie bezustannie denerwują mnie swoją głupotą. Czarodzieje... ach! Oni chowają się w swoich magicznych domach i pozwalają mugolom rządzić, zamiast przejąć inicjatywę... ktoś musi w końcu wziąć sprawy w swoje ręce i naprawić tą zepsutą do cna cywilizację. - stwierdził ostro i chłodno. Potter wzdrygnął się delikatnie, kiedy dotarła do niego potęga tych słów.
- To po co ja jestem ci potrzebny? Skoro chcesz rządzić samemu? - Potter zmarszczył brwi, czekając na odpowiedź.
Riddle zaśmiał się, obejmując byłego Gryfona ramieniem.
- Harry Potterze, jesteś wielkim czarodziejem. Nie doceniasz siebie i swojej wartości... a szkoda. Naprawdę szkoda. Naprawdę cię lubię i wierzę, że razem możemy ułatwić mi drogę do potęgi... oczywiście,ty także na tym zyskasz. Będziesz... niezwyciężony. - głos Toma dotarł do najgłębszych zakamarków umysłu Pottera, podsycając jego ambicję. Tak, on chciał zmienić świat i uczynić go lepszym miejscem, a argumenty Riddle'a wydawały się całkiem logiczne i możliwe do spełnienia. Chłopiec jeszcze przez chwilę się zastanawiał nad tym, co usłyszał, po czym odchrząknął.
- Zgoda. - odparł, spoglądając prosto w pełne żądzy oczy prefekta. - pomogę ci. Ufam ci. - dodał, niespodziewanie przytulając się do bruneta, który otworzył usta ze zdziwienia, ale zaraz potem zamknął je, aby w spokoju napawać się tą chwilą.
- Dziękuję ci. - odpowiedział w końcu, chwytając chłopca za ramiona i studiując uważnie każdy milimetr jego twarzy. - ko... jesteś dla mnie naprawdę ważny. - stwierdził, posyłając mu uśmiech.
Harry odpowiedział tym samym, czując rozchodzące się po jego ciele przyjemne uczucie przynależności i zrozumienia. Wiedział, że to co mówi Tom jest prawdą.
- Ty też jesteś dla mnie ważny. - stwierdził, choć jego serce biło zdecydowanie zbyt szybko.

- H - Harry? - były Gryfon odwrócił się, słysząc jak ktoś na korytarzu wypowiada jego imię. Wracał właśnie z jednej z lekcji - nie spodziewał się, że ktokolwiek go zawoła... zwykle po zamku chodził sam i czekał, aż Tom i jego znajomi także będą wolni. Za sobą zobaczył pierwszoroczniaka,  Puchona z jego roku, który stał uśmiechnięty przyglądając mu się.
- Emm... tak, to ja. - powiedział Harry, nie bardzo wiedząc o co chodzi.
- Ja... nazywam się Arthur McLevis. J- jestem Puchonem i... chciałem p- powiedzieć ci to już dawno temu... chciałbym... się z tobą zaprzyjaźnić. - rzucił, delikatnie się rumieniąc.
Harry spojrzał na jego okrągłą piegowatą twarz i prawie złote, okalające ją loczki i zmarszczył brwi. Kojarzył skądś tego chłopaka. Wydawał się całkiem miły - szczególnie że Harry miał mało kolegów na swoim roku. Uśmiechnął się do nowo poznanego ucznia, a on odpowiedział tym samym, pokazując swoje krzywe jedynki.
- Cześć. Jestem Harry. Harry Potter ze Slytherinu. Miło mi cię poznać. - powiedział uprzejmie, jak zwykło mówić się w tych czasach i wyciągnął dłoń w stronę blondyna.
- Bardzo się cieszę że mogę być twoim przyjacielem! - powiedział, ruszając za Potterem - Gdzie idziesz? - spytał, przyciskając do piersi jakąś książkę, której były Gryfon wcześniej nie zauważył.
- Do biblioteki. - odparł Harry, pokazując Arthurowi torbę pełną książek, które chłopak lubił czytać w wolnym czasie.
- Ja też! - potwierdził Puchon, nieco zbyt entuzjastycznie. - Ja wypożyczyłem książkę o magicznych eliksirach! Naprawdę lubię ten przedmiot.
- Ja nie radzę sobie z eliksirami. Profesor Slughorn jest dość surowy... zresztą, zawsze gubiłem się w tych wszystkich fiolkach i składnikach.
- Jeśli chcesz mogę ci pomóc! To dla mnie bardzo łatwe! - powiedział chłopak, odgarniając z czoła swoje loczki. Harry uśmiechnął się.
- Dziękuję. Na pewno ci powiem jeśli będę potrzebował pomocy. - odparł, co z jakiegoś powodu sprawiło McLevisowi niesamowitą radość.
Po chwili ciszy, Arthur wyciągnął z kieszeni torby opakowanie czekoladek i podstawił je Potterowi pod nos.
- Chcesz? - spytał nieśmiało - moi rodzice są mugolami i często przysyłają mi mugolskie słodycze! Uwielbiam je! - powiedział,unosząc oczy w górę, jakby mówił co najmniej o czymś świętym.
Harry kiwnął głową, biorąc jedną czekoladkę z opakowania, choć nie miał ochoty na słodycze. Nie chciał jednak być niegrzeczny.
- Wow, naprawdę dobre. - stwierdził po chwili, wymuszając uśmiech, choć były co najmniej przeciętne - a na pewno nie lepsze od chociażby czekoladowych żab.
- Prawda?! To moje ulubione! - rzucił Arthur, wkładając sobie do ust całą garść.
Wkrótce znaleźli się w bibliotece, otoczeni przez stosy magicznych ksiąg. Harry podszedł do bibliotekarki, oddając kilka książek, a potem udał się do jednego ze stołów. Arthur oczywiście podążył za nim, wciąż o coś go pytając.
- Czy będziesz się czegoś uczyć? - spytał Harry, kiedy w końcu usiedli przy stoliku. Blondyn westchnął, opadając na krzesło.
- Powinienem nauczyć się kilku rozdziałów z obrony przed czarną magią i zaklęć... ale kompletnie tego nie rozumiem - powiedział. Potter uśmiechnął się szeroko.
- Co ty na to, żeby uczyć się razem? Twoja znajomość eliksirów za moją znajomość Obrony i Zaklęć? - zapytał były Gryfon, a Puchon klasnął w dłonie.
- Tak! To super pomysł! - powiedział. - Wiesz, Harry, jesteś naprawdę miły. - stwierdził po chwili, odgarniając z czoła swoje złote włosy.
- Ty też, Arth. - odparł Potter.

Droga Do Potęgi || TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz