20 | Światło

1.9K 151 28
                                    

Po kilku miesiącach szarego, szkolnego życia, Harry zdołał przywyknąć do samotności i braku Toma - często nawet znajdował radość w spędzaniu czasu z Ronem i Hermioną, dziewczyną, z którą w między czasie udało im się zaprzyjaźnić. Przekonał się także, że Gryfoni na jego roku należą do całkiem miłych ludzi, którzy urozmaicają szkolną rzeczywistość.

Kiedy pogoda zaczęła się robić słoneczna i ciepła, nauczyciele chętnie zabierali uczniów na błonia, aby tam, na świeżym powietrzu przekazywać im magiczną wiedzę, oraz dalej, do  Hogsmeade, żeby mogli trochę odpocząć przed czekającymi ich egzaminami i poprawianiem zbieranych cały rok ocen. Harry lubił odwiedzać wioskę czarodziejów - było tam mnóstwo ciekawych sklepów, których nigdy nie widział w mugolskim świecie, kawiarnie, serwujące pyszne i słodkie kremowe piwo, oraz sklepy pełne czarodziejskich gadżetów, skutecznie zabijających nudę. 

Potter ruszył w stronę Dziurawego Kotła, kawiarni, w której zawsze było pełno ludzi. Mimo wszystko, lubił tam przychodzić - jedzenie i picie było tam najlepsze, a dzięki tłumom, które codziennie się tam przewijały, chłopak mógł liczyć na chwilę anonimowości i -wbrew pozorom - samotności. Kiedy wszedł do środka, od razu skierował się do baru, zamawiając słodki, magiczny napój. Rozejrzał się dokoła - oczywiście, wszystkie miejsca były zajęte, poza jednym, przy stoliku w kącie, przy którym siedział jakiś człowiek w długim płaszczu, z zarzuconym na głowę kapturem i czytał Proroka Codziennego. Harry westchnął, ubolewając, że zawsze musi znajdować sobie jakichś dziwaków. Postanowił się jednak zebrać w sobie i podejść do postaci.
- Przepraszam, czy mogę tu usiąść? - spytał, niosąc do stolika kremowe piwo. Zakapturzona postać uniosła nieznacznie głowę, a potem potaknęła, zdając się dziwnie zestresowana. Harry usiadł jak najdalej się dało i zaczął popijać napój, skupiając się na artykułach w Proroku, położonym na stole. Nagle poczuł, że postać chwyta jego dłoń.
Przez jego ciało przeszło dziwnie znajome uczucie, rozbudzające miliony wspomnień. Choć dłoń, która go dotknęła zdawała się być starsza, niż kiedyś, czuł, że wie, do kogo należy. Zerknął zaskoczony w stronę nieznajomego, który odrzucił lekko kaptur z głowy, pozwalając chłopcu zerknąć prosto w jego ciemne, głębokie oczy, za którymi tak tęsknił. 
-T-tom? - zapytał Potter z niedowierzaniem, a postać uśmiechnęła się tajemniczo. 
-Witaj, Harry. Nie sądziłem, że jeszcze cię zobaczę. - jego głos był pełniejszy i bardziej szorstki niż kiedyś, ale dało się w nim usłyszeć resztki starego tonu, którym chłopak zwykł mówić do Gryfona.
- J-ja... - zaczął Harry, ale zupełnie nie wiedział co powiedzieć. Mimowolnie odsunął się od stołu tak gwałtownie, że kremowe piwo zakołysało się w szklance niebezpiecznie, a kilka jego kropli spadło na drewniany stół. Myśli w głowie Pottera zaczęły się mącić jeszcze bardziej, a uczucia, dotychczas tak skrzętnie skrywane, eksplodowały niczym wulkan.
- Co robiłeś? Przez te lata? - spytał nieśmiało Potter, skupiając się jedynie na części przystojnej twarzy, którą mógł zobaczyć pod kapturem - i czemu... się zasłaniasz? - dodał po chwili powoli, jakby chciał mieć pewność. że w żaden sposób nie urazi chłopaka.
Tom roześmiał się sztywno, po czym spuścił głowę. 
- Myślisz, że tak łatwo wytłumaczyć co robiłem? - spytał dziwnie nijakim głosem, który z jakiegoś powodu wywołał na ciele Harryego ciarki. - byłem... tu i tam. Spotykałem pewnych ludzi. Kilku... no cóż... dla kilku nie skończyło się to dobrze. - odparł, jeszcze bardziej zakrywając twarz. - a zasłaniam się, ponieważ, nie wiem czy już o tym wiesz, ale... nie jestem tu mile widziany.  I lepiej ty także nie mów nikomu, że mnie spotkałeś. 
Harry pokiwał zdziwiony głową. 
- Tom, co ty zrobiłeś? Nie zachowujesz się tak jak kiedyś. - powiedział Potter, nieznacznie odsuwając się od Riddle'a.
- Owszem, zmieniłem się. Jak każdy. Na tym polega życie, Harry. - odrzekł Riddle. - Zrobiłem kilka rzeczy, o których... wolałbym ci nie mówić. Nie wiem, jak je odbierzesz, ale spodziewam się, że stracisz do mnie resztki szacunku, którym i tak już mnie pewnie nie darzysz. - rzucił, składając na pół Proroka Codziennego i wręczając do Harryemu, który od niechcenia zerknął na pierwszą stronę. To, co przeczytał, zmroziło krew w jego żyłach. Gazeta wspominała o wielu zabójstwach, dokonanych na terenie całej wielkiej Brytanii - mówiono, że dokonał tego silny, lecz nieznany czarnoksiężnik, wciąż zmieniający swoje miejsce. Potter drżącymi dłońmi przekładał cienkie strony, dowiadując się coraz większej masy okropności, a w jego głowie zaczęło formować się pewne twierdzenie, które paraliżowało go ze strachu, nie pozwalając na normalne rozumowanie. Kiedy Potter zakończył przeglądanie newsów, przełknął ślinę i spojrzał na Toma. W jego oczach pojawiły się strach i zmieszanie, których nie potrafił ukryć. 
-Ty... ty to zrobiłeś, Tom? - spytał, a jego głos zabrzmiał dziwnie słabo. Riddle jednak nie odpowiedział, co już samo w sobie było pewnego rodzaju wskazówką. Zakapturzony zbliżył się do Pottera tak, że teraz mógł dokładnie widzieć jego twarz, zszarzałą skórę i piękne, choć pełne nienawiści i żądzy mordu oczy. Tom oblizał usta, spoglądając na swojego młodszego przyjaciela.
- Nie zrozum mnie źle, Harry. - rzucił tylko, delikatnie całując go w usta, jakby chciał przeprosić go za wszystko, co uczynił. Potter poddał się pocałunkowi, choć wiedział, że nie powinien okazywać mordercy takich uczuć. Był zażenowany swoim zachowaniem i brakiem empatii. 
- Zabijałeś... dla zabawy?! Niewinnych ludzi? - spytał nagle Potter, a w jego oczach pojawiły się łzy,  które tak bardzo chciał zatrzymać, aby nie pokazywać słabości.
- Harry, to nie tak jak myślisz. Widzisz, niektórzy zasługiwali na śmierć. Są czarodzieje, którzy są gorsi od innych. - odpowiedział Riddle, zdając się święcie tego przekonany.
- Nie, Tom. Każde ludzkie życie ma taką samą wartość. - zaprzeczył Potter, patrząc na kochanka z coraz większym przerażeniem. Kiedy spoglądał na jego szarą skórę i wężowe, wąskie oczy i usta, w jego głowie zaczęło formować się pewne wspomnienie. Zobaczył, jakby w myślach, błysk zielonego światła, a potem usłyszał przeszywający, pełen rozpaczy krzyk i śmiech. Śmiech tak zimny i nienawistny, że aż trudno było go słuchać.
- Tom... - zaczął słabo, uświadamiając sobie jedną okrutną prawdę. - jestem sierotą... profesor Dumbledore mówił mi, że moich rodziców zabił bardzo zły czarnoksiężnik, kiedy byłem jeszcze dzieckiem. - rzucił Harry, patrząc prosto w głębokie oczy Riddle'a, który słuchał go uważnie z twarzą nie zdradzającą żadnych uczuć.  - Pamiętam... pamiętam wtedy śmiech, krzyk kobiety i zielone światło, które pojawia mi się przed oczami. Zielone światło zaklęcia. 
- Ciekawe. Czy pamiętasz, jak nazywał się czarodziej, który zabił twoich rodziców? - spytał Tom, poprawiając kaptur tak, aby zakrywał jego twarz całkowicie. 
- Nie za bardzo... jakoś... Lord Vo... Vo... 
- Lord Voldemort? 
- Tak. Chyba tak. Wiesz, kim on jest? - spytał Harry, wciąż odrzucając od siebie najbardziej oczywistą odpowiedź.
- Tak. Ja jestem Lordem Voldemortem. - powiedział Tom, uśmiechając się szeroko uśmiechem, którego Potter nie zapomni do końca swoich dni.

________________

KONIEC!

Mam nadzieję, że historia Wam się podobała :) Zostawcie komentarze, gwiazdki i lajka na Facebooku ----> https://web.facebook.com/marthanoctis/

+ piszcie o czym chcielibyście czytać! Jestem otwarta na propozycje! ;)

DRUGA CZĘŚĆ HISTORII JUŻ DOSTĘPNA NA MOIM PROFILU

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 14, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Droga Do Potęgi || TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz