5 | Szczur

2.8K 240 24
                                    

Kolejne dni mijały Harryemu całkiem zwyczajnie - zdążył przyzwyczaić się do nieco innego słownictwa, jakiego używali uczniowie i coraz bardziej zaczynał odczuwać przynależność do tego czasu i miejsca. Chłopiec coraz bardziej zaprzyjaźniał się z Tomem i teraz spędzali ze sobą każdą wolną chwilę - nie zawsze jednak mogli być sami, bo Riddle prawie za każdym razem zabierał swoich przyjaciół ze sobą, co nie pasowało zbytnio byłemu Gryfonowi. Harry wciąż spoglądał na Toma z podziwem i pewnego rodzaju uniżeniem; prefekt był wobec niego miły i opiekuńczy, a Potter, który nigdy nie zdołał poznać swojego ojca, właśnie takich uczuć potrzebował w swoim życiu.
Mimo wszystko czuł, że różnica wieku przeszkadza mu w pełnym pojęciu osoby Ślizgona - brunet nie mówił mu zbyt wiele o swoich planach,a jeśli nawet o nich wspominał w towarzystwie swojego gangu, to Harry rzadko coś z tego rozumiał; nikt nie spieszył się, aby mu to wytłumaczyć. Potter wielokrotnie cierpiał, zrozumiawszy w końcu, że dla Riddle'a nigdy nie będzie nikim innym niż przyszywanym młodszym braciszkiem.

- Gdzie idziemy? - zapytał Harry, kiedy wraz z Tomem, Bellatrix, Averym i Dolohovem schodził do ciemnych lochów, daleko od miejsc, w których zazwyczaj chodzą ludzie. Riddle tylko uśmiechnął się pod nosem, ale nie uraczył Pottera odpowiedzią. Szli na dół w całkowitej ciszy, starając się pozostać niezauważonymi. Słyszeli w rurach szum wody, a zapach, pojawiający się z każdym kolejnym krokiem był coraz bardziej ohydny.
W końcu znaleźli się przed drewnianymi drzwiami w części lochów, o której Potter nawet nie wiedział. Tom nacisnął klamkę i wszyscy razem weszli szybko do środka. Byli w małym, ciemnym pomieszczeniu z wilgotnym powietrzem. Fakt ten nie przeszkadzał chyba jednak przyjaciołom, bo Bella wzięła głęboki oddech obracając się w koło. Cała czwórka starszych uczniów usiadła na ziemi, a Harry przytulił się do Toma, znowu czując się niekomfortowo w tak dziwnym pomieszczeniu. Riddle, ani nikt z obecnych nie zwrócił na to uwagi.
Avery szepnął "lumos" i już po chwili malutki pokoik rozświetlił się przyjemnym światłem różdżki. Tom wypowiedział zaklęcie, dzięki któremu nikt nie mógł ich posłuchać i dopiero potem odetchnął z ulgą.
- Gdzie jesteśmy? - szepnął Harry, starając się nie zwracać uwagi na zabójcze spojrzenie Bellatrix, które towarzyszyło każdemu zdaniu jakie wypowiadał.
- W lochach. A konkretniej w miejscu, gdzie tworzymy... interesujące rzeczy. - stwierdził Tom, opierając się o kamienną ścianę. Wyciągnął z kieszeni różdżkę i zaczął się nią bawić, obracając ją w palcach.
- Co dzisiaj, panie? - spytała Bella, podchodząc do siedzącego Riddle'a na kolanach i z niesamowitym wręcz uniżeniem starając się go dotknąć, choć bezskutecznie. Brunet uśmiechnął się słysząc tytuł, jakim go nazwała. Takie pochlebstwa idealnie oddziaływały na jego ego i rozbudzały ambicję o wielkości.
Tom machnął na nią ręką, aby się odsunęła, a Lestrange zrobiła to z bardzo niezadowoloną miną.
Potter patrzył na scenę zaskoczony - dlaczego ktoś miałby w taki sposób tytułować Toma?
Riddle wyciągnął z torby, którą zawsze miał przy sobie kilka pergaminów i przerażonego szczura w małej klatce, który zaczął piszczeć i biegać w koło mając nadzieję, że ktoś go uwolni.
- Silencio! - szepnął Tom wskazując końcem różdżki na gryzonia, a on natychmiast umilkł. Bellatrix uśmiechnęła się widząc, jak Riddle kładzie klatkę ze zwierzęciem na środku okręgu, który stworzyli i klasnęła w dłonie.
- Mogę zacząć? - spytała słodkim głosem, a Riddle tylko skinął głową, podając jej pergamin. Dziewczyna przeglądnęła go z uwagą, a potem wyciągnęła różdżkę i spojrzała na szczura.
- Tormentur animal! - powiedziała z szaleńczym uśmiechem na ustach, a gryzoń otworzył pyszczek, jakby wydając z siebie bezgłośny krzyk i wybałuszył ślepia. Chociaż był tylko szczurem, Harry widział ogromny ból, jaki zadała mu Bellatrix. Zwierzak kręcił się wokół własnej osi i przybierał nienaturalne pozycje, chcąc jakoś uśmierzyć nieskończony ból. Po kilku sekundach Ślizgonka znowu wskazała na niego różdżką, a on opadł bezwładnie, z oczami tak szeroko otwartymi, że zdawały się wychodzić z orbit.
Tom uśmiechnął się, najwyraźniej nie poruszony tym widokiem.
- Dobrze, Bella. Przekaż kartkę Dolohovi. - zarządził, a kobieta posłusznie wykonała polecenie. Czarnowłosy chłopak przestał skręcać papierosy, co najwyraźniej było jego stałym zajęciem i wziął od Bellatrix pergamin, szybko rzucając na niego okiem. Nie musiał się długo nad tym zastanawiać - otworzył klatkę, chwycił różdżkę i szepnął coś pod nosem, a szczur uniósł się w powietrze tak wysoko, że znajdował się teraz ponad głowami zebranych. Zwierzę szamotało się, nie mogąc znaleźć podłoża pod łapkami, a Dolohov poruszał nim, za pomocą różdżki, unosząc je w górę, w dół i na boki, co było dla stworzenia naprawdę dezorientujące. Kiedy szczur znalazł się z powrotem w klatce, chłopak spojrzał na obserwującego to wszystko Toma, jakby czekając na jego opinię.
- Dobrze. Ale następnym razem postaraj się użyć jakiegoś bardziej wyrafinowanego zaklęcia.-
Dolohov potaknął głową, przekazując pożółkły pergamin dalej, do Avery'ego. On także zaczął torutować szczura z uśmiechem na twarzy, nie mogąc przestać. Jego oczy były pełne nienawiści i radości z wyrządzanej krzywdy. Kiedy jednak w końcu  skończył. Tom spojrzał na siedzącego obok Pottera, który zdawał się być zszokowany całym tym widowiskiem.
- Teraz ty, Harry. - powiedział cicho Tom, ale jego głos był mocny i pewny, a były Gryfon poczuł, że musi go posłuchać. Przełknął ślinę i spojrzał na dyszącego w klatce szczura. Spojrzał na pergamin, na którym widniały różne skomplikowane, mroczne zaklęcia, o których nigdy nie słyszał. Przypatrywał im się ze strachem, starając powstrzymać się dwie wielkie, sprzeczne siły walczące w jego wnętrzu - z jednej strony nie chciał nikogo krzywidzić; ten szczur przecież nie był niczemu winny, nie miał powodu, aby zadawać mu cierpienie. Z drugiej strony jednak... jakaś część jego podświadomości pragnęła mieć kontrolę. Chciała kontrolować czyjeś życie i móc robić z nim wszystko, co chciał. Chłopiec zacisnął dłoń na różdżce i wypowiedział cicho jedno z zaklęć, które najbardziej rzuciło mu się w oczy.
- Sanguiomnia... - szczur znowu wybałuszył oczy, a następnie z każdego jego otworu oraz łapek, zaczęła sączyć się gęsta, czerwona krew, która wkrótce wypłynęła za granicę klatki i pobrudziła czerwienią podłogę, na której siedzieli.
Potter, wciąż z uniesioną różdżką obserwował to wszystko śmiertelnie przerażony i zafascynowany, nie mogąc ustalić swych odczuć dotyczących sytuacji. Tom spoglądał raz po raz na niego i na krwawiącego szczura jakby chciał zobaczyć jak długo chłopak zdoła znieść ten widok. On jednak nie reagował.
Dopiero, kiedy gryzoń wydał swoje ostatnie tchnienie i opadł na ziemię bezwiednie, w oczach Harryego pojawiły się łzy. Przyłożył dłoń do ust zakrywając usta, a różdżka wypadła mu z drżących dłoni. Patrzył na martwego zwierzaka, kiedy zimne łzy spływały mu po policzkach, a sumienie wciąż dawały o sobie znać. Tom niepewnie zbliżył się do niego i objął go ramieniem - nie wyglądał jednak na smutnego. Uśmiechał się pod nosem, jakby obserwował osiągnięcia swojego najzdolniejszego ucznia.
- Uczcie się do niego.- stwierdził, a Bella wydawała z siebie tylko obrażony parsknięcie
Harry drżał z przejęcia, a jego ciało raz po raz przebiegały zimne, nieprzyjemne dreszcze; wiedział, že prawdopodobnie nigdy nie pozbędzie się tego wspomnienia. Mógł przestać... nie musiał zabijać tego szczura. A mimo to zrobił to tylko po to, aby nie wyjść na tchórza, aby trochę dopasować się do grupy starszych Ślizgonów, aby pokazać Riddle'owi, że nie jest głupi...
- Nie płacz, Harry. Wszystko w porządku. - usłyszał nad uchem spokojny głos Toma, w którym wyraźnie dało się wyczuć satysfakcję i radość z zaistniałej sytuacji. Były Gryfon zachlipiał i wtulił się bardziej w ciepłe ciało Toma - starał się nie myśleć o tym, że przyjaciele chłopaka go obserwują ani o tym, że to nie jest odpowiednia chwila na okazywanie takich uczuć. Płakał, z głową przy piersi Ślizgona, nie potrafiąc wyrzucić z pamięci obrazu torturowanego gryzonia.
- To wszytko na dzisiaj. - zaczął Tom, chwytając Harryego za ramiona i podnosząc go. Cała reszta wstała, sceptycznie wpatrując się w ich dwójkę.
Potter w dalszym ciągu stał przytulny do Riddle'a, choć teraz sięgał mu zaledwie do połowy ramion.
- Harry, uspokój się. - powiedział w końcu, odsuwając się od Wybrańca, na którym ten ruch wywołał takie zdziwienie, że aż zamrugał kilkakrotnie oczami.
- Chodźcie. - powiedział spokojnie Tom popychając Harryego z niezwykłą delikatnością i prowadząc go przed siebie. Reszta przyjaciół podążyła za nim, co chwila rzucając młodemu nienawistne spojrzenia.

________________
Dziękuję za przeczytanie ^^
Mam do Was kolejne pytanie - co powiecie na historię osadzoną w czasach "Fantastycznych zwierząt..."? Jeśli oglądaliście film, wiecie o co chodzi. Jeśli nie, powiem tyle, że jest to mniej więcej rok 1920- młodość zarówno Toma Riddle'a, jak i różnych ciekawych amerykańskich czarodziejów. Co sądzicie? ^^ Wasza opinia jest dla mnie bardzo wazna!

Ponownie zapraszam Was na mojego FB i YouTube (@Fenek) ^^

Droga Do Potęgi || TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz