13 | Pustka

1.7K 170 6
                                    

Harry czuł pustkę, która śledziła go wszędzie, gdzie tylko się znajdował. Wkradała się do jego pokoju, w nocy, kiedy spał, chodziła za nim korytarzami i jadła z nim obiad w Wielkiej Sali, która bez Arthura wydawała się wyjątkowo wielka.
Chłopiec nie umiał znieść bólu, który zadał mu Tom i pomimo, że starał się mu wybaczyć, nie mógł zapomnieć o swoim przyjacielu. Ich kontakty uległy oziębieniu, a Potter widział, że za maską miłego i kochanego prefekta, kryje się żądny władzy potwór.
Rozdarcie, które czuł, bynajmniej mu nie pomagało; zaczął nawet myśleć o odejściu i powrocie do swoich czasów w kolejną pełnię księżyca. Miłość do Toma była jednak czymś, co jednocześnie go obrzydzało i dawało sens życia.

- Harry... - Tom i Potter siedzieli w dormitorium Slytherinu, w jedną z ciepłych, wiosennych nocy. Chłopiec spojrzał na Prefekta z miłością, choć w jego oczach wciąż dało się zauważyć ogromy ból.
- Harry, wiem, że pewnie nie mam na co liczyć... ale... czy chciałbyś się do mnie dołączyć? Zostać jednym z.. moich ludzi? - spytał Riddle, odgarniając do tyłu ciemne włosy. Młody Ślizgon zamrugał, odpowiadając dopiero po chwili
- Ale... ja nie chcę zabijać. - odparł w końcu, czując przeraźliwy strach na myśl, że przez niego mogłoby stracić życie jeszcze więcej osób.
- Nie o to chodzi...- zaczął Tom, ale były Gryfon tylko machnął ręką, marszcząc brwi.
- Wiem, że chcesz władzy. I wiem, że nie ugniesz się przed niczym, aby ją zdobyć. Zrobiłbyś wszystko, aby cię podziwiali.- powiedział tak oschle i zimno, że Riddle'owi odebrało mowę. Nie odezwał się ani słowem, a Wybraniec kontynuował.
- Mimo wszystko kocham cię. Kocham cię, bo widzę w tobie coś więcej. Uważam cię za kogoś lepszego, niż jesteś. I... jakkolwiek głupio to brzmi, nie chcę Cię opuszczać i naprawdę pragnę, abyś był szczęśliwy. A... a jeśli twoje szczęście zależy od władzy... pomogę ci. Kocham cię. - jego głos był delikatny, ale pełen uczuć, uderzających w Toma jak pociski, które przebijały  go na wyłot. W ustach poczuł gorzki posmak, choć jego serce rozgrzało się pod natłokiem miłości. Ktoś wierzył- ktoś w niego naprawdę wierzył. Otworzył usta, chcąc wyrazić swoje uznanie, ale znowu zapomniał słów, będących w stanie uzewnętrznić jego myśli.
Zbliżył się do Harryego i objął go mocno. W taki właśnie sposób pragnął pokazać mu miłość.
Potter przełknął ślinę, czując na swoim ciele uzależniające ciepło Toma. Owszem, chciał, aby był szczęśliwy, ale w głębi duszy miał nadzieję, że chłopak pod jego wpływem się zmieni; że stanie się dobrym człowiekiem. Wtulił się w jego ramiona, chcąc nacieszyć się tą cudowną chwilą. Zamknął oczy i pomodlił się w duchu, aby mógł dotknąć prefekta w sposób, w który nikt jeszcze go nie dotknął- chciał swoimi dłońmi objąć duszę chłopaka i zmyć z niej czarną skazę, wciąż niszczącą jego umysł.
- Uratuję cię. - wyszeptał cicho, kładąc głowę na jego ramieniu.
- Co? - zapytał Tom, wyrwany jakby z głębokiego zamyślenia.
- Nic. Kocham cię. - odparł Harry, uśmiechając się pod nosem.

Harry chodził za Tomem wszędzie, nie odstępując go nawet na krok. Nauczył się nawet znosić towarzystwo Bellatrix, która z czasem przestała mu dokuczać i po prostu traktowała go jak powietrze.
Chłopiec przywykł do oglądania śmierci- Tom zabijał ludzi na jego oczach, chcąc stworzyć jak największą liczbę horkruksów. Kiedy nienawiść całkowicie go wypełniała, a z ust wypływały dwa mrożące krew w żyłach słowa, Potter miał wrażenie, że Ślizgon się zmienia. I nie chodziło mu tylko o fizyczną zmianę- Owszem,  skóra Riddle'a stała się szarawa i nieprzyjemna w dotyku, trochę jak u jaszczurki lub węża, a oczy nabrały głębokiej niebieskiej barwy, ale największą zmianę dało się wyczuć w sposobie bycia i poglądach, które Prefekt z czasem zaczął prezentować.
Tom był oziębły i oschły, a przemieszczając się po korytarzu spoglądał na wszystkich z góry. Od zawsze uważał się za lepszego od zwyczajnych ludzi, ale nigdy tak bardzo tego nie pokazywał.
Jego usta ciągle były wykrzywione w zdegustowanym grymasie. Wszystko, co robił, co mówił i co myślał było mroczne i niepokojące, pełne czarnej magii. Śmierć ludzi, która kiedyś także jego przyprawiała o zawroty głowy, stała się czymś normalnym - traktował zabijanie "gorszych" raczej jako zasługę dla świata czarodziejów czystej krwi, niż jako zbrodnie. I, oczywiście, świetnie potrafił się z tym kryć, co Harry naprawdę podziwiał.
- Tom, gdzie znowu idziemy? - spytał którejś nocy Potter, kiedy jak zwykle wychodzili z dormitorium. Brunet posłał mu chłodny uśmiech.
- Do Pokoju Życzeń. - szepnął, popychając delikatnie chłopca, aby się pospieszył.
- Bella i reszta też będą? - Były Gryfon starał się ukryć zawód w swoim głosie.
Tom nie odpowiedział, co u niego oznaczało zgodę. Młody westchnął cicho, znowu przyspieszając kroku. Nie chciał zostać w tyle, bo zamek, nawet jeśli w dzień był piękny i przytulny, w nocy sprawiał naprawdę upiorne wrażenie.
Potter ziewnął, zmęczony nieregularnymi godzinami snu.
Kiedy szli korytarzami, czuł na plecach ciarki wywołane podmuchem zimnego, wilgotnego powietrza, całkowicie go przenikającym.
B

ywał w tej części zamku tak często, że znał ułożenie schodów i wyżłobienia w ścianach, bezbłędnie stawiając stopy i kładąc dłonie na płaskich powierzchniach.
- Po co tam idziemy? - spytał znowu, spoglądając na twarze znajomych.
- Kolejny horkruks. - rzucił lakonicznie Tom - już niedługo uda mi się być nieśmiertelnym. - stwierdził,  a na jego twarzy pojawił się blady, lecz pełen pożądania uśmiech.
Harry tylko westchnął. Był zmęczony tym wszystkim, ale nie chciał mówić Riddle'owi co ma robić. To było jego życie, a skoro rozstrzepianie duszy było dla niego czymś ważnym...
- Co będzie kolejnym horkruksem? - zapytał nagle Avery, które zapadnięte policzki i szarawa skóra wskazywały na skrajne wyczerpanie.
- Czarka. Helga Hufflepuff - wypowiedział to nazwisko z tak jawną odrazą, że Potter aż się wzdrygnął.
- Czemu akurat czarka? I to jeszcze... Jej? - zapytała Bellatrix, odgarniając do tyłu zwoje długie, czarne włosy. - Przecież Helga była szlamą. - rzuciła, przechylając z zaciekawieniem głowę.
Tom przygryzł usta. To wszystko była symbolika! Jakże ktoś taki jak Bella mógł cokolwiek rozumieć?
Medalion Salazara Slytherina, Czarka Helga Hufflepuff i... i coś, co wkrótce zdobędzie całkowicie mają symbolizować jego wielkość i władze nad Szkołą Magii! Dziennik? Też pytanie! Niegdyś opisywał w nim swoje życie! A teraz, chciał je oddać złu- i była to jak najbardziej świadoma decyzja. Pierścień Toma Marvolo Seniora- jego plugawego ojca- Tom od dziecka go nienawidził. A poprzez zbeszczeszczenie rodowego pierścienia chciał pokazać brak sentymentu do jego mugolskiego pochodzenia.
Tom zerknął na Belle, myśląc o wszystkich horkruksach, które do tej pory stworzył.
- Dlaczego akurat czarka Helgi? - Lestrange ponowiła pytanie zniecierpliwiona.
Riddle wzruszył ramionami.
- Tak po prostu. - rzucił, kończąc rozmowę.

Droga Do Potęgi || TomarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz