* Faye*
Kiedy jesteś na krawędzi, nie patrzysz jak wysoko jest ani ile czasu będziesz z niej spadał. Nie wyliczasz energii jaką utracisz, ani oporu wody. Po prostu spadasz, nie zważając na nic. Zimne powietrze sprawia, że moje płuca są obolałe. Dookoła mnie słychać spokojny szum wody. Pamiętam to miejsce. Śniłam o nim tak wiele razy, że czuje jakbym tu była wielokrotnie. Nade mną szaleje burza, a ja przyglądam się jej w milczeniu. Pioruny delikatnie uderzają w taflę wody. Są gwałtowne, ale dla mnie łaskawe. Czuję się jak zupełnie inna osoba. Bezpieczna. Spokojna. Niemal beztroska. Nie niepokoi mnie chaos, który panuje dookoła. Jestem tylko widzem, a to wydarzenie jest spektaklem. Nie ma w nim morału ani puenty, tylko ta niszcząca siła. Wiem, że nadal jestem żywa, nadal czuję bicie swojego serca i spokojny oddech. Mimo to nie chce wracać do swojego ciała ani życia. Wyimaginowany świat jest zdecydowanie lepszy dla mnie niż ten realny. Po raz pierwszy w życiu nie ma tu żalu ani pretensji. Nikt nie wytyka mi błędów, nikt nie pamięta co zrobiłam. Siadam na krawędzi klifu i po prostu czekam.
To miejsce gdzie modlitwy są przeklęte,gdzie Bóg dla nas nie istnieje.
Gdzie milcząc szukamy głębiej,
Gdzie ciemność nas nie zabierze.
* Mike*
Wielokrotnie słuchałem o śmierci. Wielokrotnie spoglądałem jej w oczy, bezczelnie śmiejąc się w jej twarz. Mimo to, po raz pierwszy się jej boje. Nie ważne jak wiele razy mijałem ja na swojej drodze, jak często odwiedzała mnie w snach, dziś po raz pierwszy w życiu wzbudza mój strach. Kiedy siedzę na szpitalnym krześle na przeciwko doktora Palmera moje serce bije nieregularnie szybko. Najchętniej uciekłbym stąd, udając, że ostatnie wydarzenia były po prostu złym snem. Spoglądam w twarz lekarza starając się doszukać jakichkolwiek emocji, ale nadal przypomina marmurowy posąg. To sprawia, że czuję się jeszcze bardziej przerażony. Obojętność. Nie wiem dlaczego, ale to słowo od razu przypomina mi o Faye. Może ona też coś ukrywa?
- Powie Pan coś w końcu, doktorze?- zwracam się do niego. Głęboko wzdycha, ale mimo to zaczyna mówić.
- Pana siostra doznała poważnych uszkodzeń nerwowych. - spogląda na mnie, badając moją reakcje. - Nie wiadomo jak poważne one są, natomiast istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że Faye może mieć problemy z pamięcią.
- Co to znaczy?
- Na razie nie wiemy, czy...- Nie obchodzi mnie to, do cholery! Muszę być przygotowany na każą ewentualność, nie mogę jej znowu zawieźć, więc po prostu powiedz mi nadęty doktorku, co takiego masz na myśli!
- Proszę się uspokoić! Wezwę ochronę!- jestem taki wściekły, że widzę jak przez mgłę. Biorę kilka uspokajających wdechów, by go nie rozszarpać i spokojnie siadam na krześle.
- Przepraszam. Po prostu nic nie rozumiem.
- To niech mi pan pozwoli wyjaśnić. Pana siostra może nie pamiętać pewnego okresu, ale nie wiadomo jak długi to może być czas. Tego dowiemy się dopiero, kiedy się obudzi. Poza tym nie wiadomo jak bardzo jej mózg uległ zmianie. Właściwie na razie nic nie jesteśmy w stanie powiedzieć na pewno. A teraz przepraszam, ale muszę iść do pacjentów.- mówi, otwierając drzwi.
Pierwsze co dostrzegam pod salą to Chester. Kiedy tylko mnie dostrzega, biegnie w moim kierunku i podaje mi kubek z parującą substancją w środku. Kawa. Prycham w myślach na to. Czy on naprawdę myśli, że po tym wszystkim będę tak spokojnie siedział i pił z nim kawę?
- Co się dowiedziałeś?- pyta, kiedy siadamy pod ścianą.
- Nic. Właśnie, to jest do cholery najgorsze, że jedyne co wiem to jakieś gówno, że może nic nie pamiętać. Nawet tego nie mówią na pewno. Wszystko co mówią, to jakieś pieprzone domysły, od których robi mi się słabo.
- Płaczesz?- pyta. przesuwam ręką po policzku i dopiero teraz zauważam, że rzeczywiście to robię. Czuje się tak cholernie pokonany, bo nawet teraz nie potrafię jej całkowicie kochać. Nie potrafię zapomnieć i pomyśleć sobie: ,,Hej , Mike, To twoja siostra, zaopiekuj się nią do cholery. Zapomnij jej''. Ale ona nadal nim jest. Jest kluczem do bolesnych wspomnień i jednym gestem może znów otworzyć wszystkie bramy. Jest wszystkim czego nie chce i jednocześnie potrzebuje. Bo mimo wszystkie, że staram się ją znienawidzić tak jak kiedyś, nie potrafię. Bo to jej przeklęte oczy są światłością w moim pieprzonym tunelu. A jedyne czego pragnę to z niego wyjść.
Boże,Gdzie byłeś, gdy ślepe owce błądziły,
Gdzie byłeś, gdy wszyscy cię błagaliśmy o wybaczenie.I krzyczeliśmy o nienawiści,
Dlatego przebacz mi Boże
I odkup moje winy.
![](https://img.wattpad.com/cover/65943699-288-k568726.jpg)
CZYTASZ
Numb/ LINKIN PARK
FanfictionRozerwani od środka. Obojętni na zewnątrz. #43 in Non Fiction - 23.09 . 2017 #4 in linkinpark- 09.10.2018 #3 in lost - 09.10.2018 #25 in hope - 02.04.2019