* Faye*
Jego słowa są nierealne . Bez względu na to , ile razy jeszcze usłyszę ten zwrot , doskonale wiem , że nie będę bezpieczna. Nie wśród nich oraz przede wszystkim nie ze samą sobą. Bez względu na to jak bardzo bym chciała , zachowywać się normalnie , nie jestem w stanie. Nie kiedy moje własne demony , atakują moją zszarganą duszę. I nie kiedy sama nie chce z nimi walczyć.
- Faye , spokojnie - Nawet nie wiem kiedy z mojego gardła wyrywa się ogłuszający krzyk , Ale nie jestem w stanie go opanować. Zagłuszam Chestera i Mike 'a nawołującego do mnie. Zagłuszam swoje myśli , które wbijają się w moją głowę niczym tysiące szpilek. I zagłuszam przede wszystkim swojego największego wroga - siebie samą. Krzyczę do momentu , kiedy moje gardło nie jest tak suche jak pustynia , jednak mimo to nie czuje żadnego ukojenia. Odruchowo wbijam swoje długie paznokcie w ręce , jednak nawet to nie wywołuje we mnie jakiejkolwiek ludzkiej reakcji. Zamykam oczy i liczę , mając nadzieję , że już niedługo wszystko się skończy.
* Mike *
Moja siostra wygląda jak zombie. Sądzę, że naprawdę świetnie wpasowałaby się w armię żywych trupów , zważywszy na jej aktualny stan. Jeśli jeszcze nie dawno myślałem, że gorzej być nie może , myliłem się. Jej łzy wydają się sztuczne. Jej uśmiech także. I zero słów. Od ostatniego koszmaru Faye , minął tydzień , jednak ona zachowuje się jakby tym razem naprawdę coś w niej pękło. Codziennie z rana , nakłada coraz więcej makijażu , jakby próbowała się ukryć . I właściwie naprawdę , Nawet mi samemu ciężko ją rozpoznać. Zachowuje się jakby marzyła o staniu się kimś całkowicie różnym od niej samej.
- Faye . masz ochotę na coś do jedzenia ? Może zamówię pizzę albo...- jednak zanim mogę dokończyć zdanie ona już zatrzaskuje mi drzwi przed nosem. Zrezygnowany , schodzę po schodach i wracam do Chestera siedzącego w kuchni.
- Jak tam ? - pyta.
Wiem, że to nie jego wina ,że Faye wariuje , ale jednocześnie, mimo że go kocham jak brata , wkurza mnie to że widzi tą gorszą i brzydszą stronę mojego życia i tym samym narusza moją sferę komfortu. Wiem , że nie ma złych intencji , jednak w głębi serca , mam żal, że moje dawne życie wychodzi na światło dzienne. , a wraz z nim wszystkie moje skazy.
-Bez zmian. - mówię. Starając się nie zabrzmieć na wystraszonego.
- Nie przejmuj się , to pewnie tylko chwilowe. - próbuje pocieszyć mnie przyjaciel , jednak nie brzmi na przekonanego
.
- Wiesz czasem przychodzi taki czas , kiedy musimy zrozumieć, że wszystkiego sami nie jesteśmy w stanie naprawić. Może potrzebny jest jej ktoś zupełnie... beztronny ? Ktoś , kto nas nie będzie oceniał i...
- Przestań pieprzyć te psychologiczne brednie.
Mam tego dosyć i żałuje , że wogóle cię w to wmieszałem! I tak zamiast lepiej jest gorzej , więc może lepiej to wszystko olać i nic nie robić. To wszystko i tak nic nie daje.
- Mike , zamiatanie problemów pod dywan też nic nie pomoże. Jej potrzebna jest pomoc i ...
- Gówno wiesz co jest któremukolwiek z nas potrzebne! Chciałem pomocy dla niej i widzisz jak to się skończyło ?! Najwidoczniej jesteśmy już straceni. A teraz żegnam. Idę jak najdalej od tego całego syfu. - Z tymi słowami kierowałem się już do drzwi. Wraz z trzaskającymi drzwiami poczułem przypływ ulgi. Czułem się jak na znanym gruncie , robiąc to co najlepiej potrafię.- Po raz kolejny uciekając.Idź przez życie, nie oglądając się za siebie , bo kiedy się obejrzysz zobaczysz, jak wiele błędów popełniłeś.

CZYTASZ
Numb/ LINKIN PARK
FanfictionRozerwani od środka. Obojętni na zewnątrz. #43 in Non Fiction - 23.09 . 2017 #4 in linkinpark- 09.10.2018 #3 in lost - 09.10.2018 #25 in hope - 02.04.2019