13.

519 24 1
                                    

Dziś Kate w końcu postanowiła, że pójdzie do szkoły. Nie chciała narobić sobie zaległości, ale z drugiej strony rozumiałam ją, że wolałaby zostać w domu, przecież w klasie każdy o tym teraz gadał. To nie było coś niezwykłego bo w całej szkole przypadków ciąży było mnóstwo, w końcu chodzili tu prawie sami dorośli ludzie, ale według mojej przyjaciółki to nic nie zmieniało. Zawsze przejmowała się swoją reputacją i tak było tym razem, ale stwierdziła, że nie może zawalić tego roku i według mnie to była słuszna decyzja.

Justin nalegał, że zabierze mnie dziś do szkoły, ale z Kate umówiłyśmy się, że pojedziemy tam razem, nie chciałam jej zostawiać samej. Tego ranka dosyć szybko ogarnęłam się i zjadłam śniadanie. Zabrałam z szafki klucze, założyłam buty i poszłam do samochodu. Najpierw udałam się po Kate, a później jeszcze razem, wstąpiłyśmy po kawę, która stała się nieodzowną częścią mojego monotonnego ranka.

Kiedy weszłyśmy do szkoły, na korytarzach było dość pusto. Zapewne wszyscy mieli zebrania w związku z halloween, a także z corocznym balem przebierańców, który organizowały najstarsze klasy w szkole, ale jeśli chodzi o mnie to nie było mnie na nim ani w zeszłym roku, ani dwa lata temu. U nas było to dość duże przedsięwzięcie, można było to porównać nawet z prom'em, ale różniło się od niego tym, że tutaj zaproszeni byli uczniowie wszystkich klas, a nie tylko maturzyści. Wszystko zawsze było organizowane z wielką precyzją i zaangażowaniem. Dlatego szczegóły omawiane były już wa tygodnie przed.

Z Kate postanowiłyśmy, że odpuścimy sobie to zebranie i najpierw udałyśmy się do szafek po książki, a później do klasy, w której miałyśmy mieć pierwszą lekcję, czyli angielski.

Kiedy już usadowiłyśmy się w ostatniej ławce, mój telefon powiadomił mnie, że dostałam sms'a.

Justin: Gdzie jesteś?

Anissa: W klasie.

Justin: Czemu nie było Cię na zebraniu?

Anissa: Skąd wiesz, że nie?

Justin: Bo Cię szukałem. Możemy się teraz zobaczyć?

Anissa: Może na przerwie.

-To on?-spytała Kate śmiejąc się ze mnie, kiedy wpatrywałam się w ekran.

-Nie.-chciałam udać poważną, ale zaraz parsknęłam śmiechem.

-Tylko się nie zakochaj, An.-przypomniała mi.-Widzisz czym to grozi.-wskazała na swój brzuch. Wow! Miała dziś dobry humor.

-No chyba w twoim przypadku to nie była miłość.-powiedziałam wyjmując z torby zeszyt.

-To nie zmienia faktu, że powinnaś uważać.-ogłosiła.

-A czy ja coś mówiłam, że on mi się w ogóle podoba?-udałam oburzoną.

-Nie, pewnie spotykasz się z nim bo tak ci mama rozkazała.-powiedziała sarkastycznie i wyrzuciła ręce w powietrze.

-O! Dokładnie! Rozgryzłaś tą sytuacje, Kate.- zaśmiałam się. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale wtedy do klasy wpadł zadowolony Chris.

-Słuchajcie, mam świetne wieści!-krzyknął siadając na naszej ławce.

-Słuchamy!-powiedziała Kate i obie odwróciłyśmy się w jego stronę.

-W weekend lecimy z drużyną do Ohio, na ten mecz, o którym mówiłem wam jeszcze w wakacje.- był tak zadowolony, że mało nie wystrzelił w powietrze. Oznaczało to, że pojutrze Justin także leciał z drużyną do innego stanu. Zrobiło mi się przykro bo miałam nadzieję, że może uda nam się w ten weekend iść na prawdziwą randkę.

Last Kiss. JB. GH.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz