Obudziłam się z ogromnym bólem głowy, przez co nawet otwarcie oczu i podniesienie głowy było dla mnie trudnością. Nieudolnie macając ręką po pościeli w końcu znalazłam swój telefon i sprawdziłam godzinę. Była już 13:46. Przetarłam oczy, żeby chociaż trochę się rozbudzić i powolnie wstałam z łóżka udając się do łazienki. Kate nie było, co oznaczało, że musiała wstać już dawno temu. Nie wiem dlaczego po prostu nie odwiozła mnie do mojego domu. Spojrzałam w lustro i jeszcze bardziej pożałowałam wczorajszej imprezy. Pod oczami miałam wielkie fioletowe wory, moje włosy były roztrzepane tak, że objętością przypominały szopę, a makijaż został rozmazany po całej twarzy. Szybko weszłam pod prysznic, dokładnie zmywając z siebie resztki wczorajszej imprezy, rozczesałam swoje mokre kudły i wróciłam do pokoju po swoje sobotnie dresy. Szybko je na siebie włożyłam, resztę rzeczy spakowałam do torby i zeszłam na dół. Okazało się, że Kate właśnie przygotowywała mi śniadanie.
-Wypij to.-podała mi szklankę wrzucając do niej wcześniej jakąś rozpuszczalną tabletkę. Mogłam się domyśleć, że o było coś co miało ujarzmić mojego kaca.
-Kate, jak bardzo strasznie się zachowywałam?-spytałam chowając twarz w dłonie ze wstydu.
-Nie było najgorzej.-zaśmiała się.-Po prostu przesadziłaś z alkoholem.-dodała.
-Nie pamiętam nic po tym jak przywitałam się z Zackiem.-pokręciłam głową i wstałam, żeby nałożyć sobie jajecznicy.
-Spokojnie, wszystko było pod kontrolą.-puściła mi oczko.
-Na pewno?-dopytałam z nadzieją, że jednak nic jej się nie ,,przypomni".
-Na pewno, Ann. Byłaś pod moją ścisłą ochroną.-przytuliła mnie i dosiadła się do stołu.
-Uff.-odetchnęłam i zabrałam się za jedzenie śniadania. Zaraz później zabrałam swoje rzeczy i udałam się do domu. Po całym weekendzie dobrej zabawy, w końcu nadszedł powrót do szarej rzeczywistości. W domu nikogo nie było, bo mama miała na popołudniową zmianę. Było około 17 więc jedyną rzeczą jaką mogłam teraz zrobić to obejrzeć coś w telewizji, albo się pouczyć, ale ostatecznie zdecydowałam się na to pierwsze. Jakoś nie miałam na razie głowy do książek. Czułam jakby mój kac miałby się nigdy nie skończyć. Chciałam zadzwonić do Justina, pogratulować mu wygranej, ale stwierdziłam, że pewnie odpoczywa teraz zmęczony w samolocie i nie będzie miał ochoty gadać.
Kiedy już z nudów nie wiedziałam co ze sobą zrobić, postanowiłam, że przygotuję dla siebie i mamy kolację. Zazwyczaj po popołudniowej wracała około 20, więc miałam jeszcze trochę czasu. Po sprawdzeniu składników, zdecydowałam, że zrobię jej ulubione risotto z kurczakiem. Po prostu kochała to jeść, a ja już po kilku razach nauczyłam się je przygotowywać. Tak jak mówiłam wcześniej, nie byłam najlepszą kucharką, ale wydawało mi się, że wyszło całkiem dobrze.
***
Wstałam o godzinie 6:40 i zaczęłam szykować się do szkoły, zrobiłam sobie leki makijaż, przebrałam się, powolnie zjadłam śniadanie i pojechałam do szkoły. Na miejscu kupiłam sobie kawę i poszłam na pierwszą lekcję.
-Cześć, An!-usłyszałam za sobą głos. To był Zack. Kurde, automatycznie zrobiło mi się głupio po tym jak zachowywałam się przy nim na imprezie.
-Hej, co tam?-lekko się uśmiechnęłam.
-Chciałem się zapytać jak tam po imprezie.-odwzajemnił mój gest, patrząc na mnie ze współczuciem.
-Wszystko okej.-pokiwałam głową.- Słuchaj, jest mi trochę głupio przez moje zachowanie, ale rzadko mi się zdarza imprezować wiec...
-Spoko, nie musisz się tłumaczyć. Nie było aż tak źle.-zaśmiał się. Wtedy po drugiej stronie korytarza zauważyłam Biebera. Boże, jak ja się za nim stęskniłam.
-Przepraszam, później jeszcze pogadamy, ok?-powiedziałam do Zacka i nie czekając na jego odpowiedz udałam się do Justina. Wyglądał przystojnie jak zawsze. Miał na sobie biały t-shirt i czarne spodnie. Był oparty o swoją szafkę i dokładnie przyglądał się moim ruchom.
-Co to za koleś?-spytał trochę zdenerwowany kiedy do niego podeszłam.
-Heej.-przeciągnęłam. -Gratulacje z wygranej!-szeroko się uśmiechnęłam, próbując go rozweselić.
-Dzięki.-pokiwał głową.-Co to za koleś?-zapytał po raz kolejny.
-Kolega, z podstawówki.-ogłosiłam.
-Dlaczego mnie okłamałaś?-zadał kolejne pytanie. Myślałam, że chociaż raz wszystko będzie dobrze, że Justin wróci, w końcu będziemy mogli normalnie pogadać, pójdziemy na tą pierwszą randkę, ale przecież nie. On zawsze musi mieć jakieś wątpliwości. Nigdy nie może zaufać.
-To naprawdę jest mój kolega z podstawówki.-powtórzyłam wywracając oczami.
-Kurwa, Ann, czy możesz nie robić ze mnie debila?-warknął świdrując mi wzrokiem dziurę w twarzy.
-O co znów Ci chodzi?-spytałam pokazując, żeby trochę się uspokoił. Przecież wszyscy się na nas gapili, a mi nie zależało na tym, żeby każdy wiedział o naszych problemach.
-O to.-wyjął z kieszeni swój telefon i pokazał mi w nim zdjęcie z imprezy, na którym przytulam się z Zackiem. Ok, nawet tego nie pamiętałam.- Czy przypadkiem nie powiedziałaś mi, że zostajesz w domu?-spytał patrząc na mnie z żalem.
-Wiedziałam, że będziesz się o mnie martwił, dlatego nie chciałam Cię denerwować.-wytłumaczyłam.
-I dlatego musiałaś migdalić się z tym ciotą?-wskazał na Zacka przyglądającego się nam z daleka.
-Daj spokój, okej?-teraz i moje nerwy puściły.- Myślisz, że poszłabym na pierwszą lepszą imprezę i puściła się z jakimś kolesiem?-zmarszczyłam czoło ze zdziwienia i podwyższyłam swój ton głosu.
-Nie wiem.-pokręcił głową trochę się uspakajając, patrząc na moją reakcję.
-Ja też nie wiem, dlaczego tak bardzo mi na tobie zależało.-pokręciłam głową i odwróciłam się w drugą stronę udając się w stronę wyjścia. Łzy zaczęły lecieć mi z oczu i nie mogłam ich powstrzymać. Nie chciałam iść w takim stanie na lekcję więc udałam się do domu. Było mi tak cholernie przykro, że po raz kolejny Justin pokazał jak złe ma o mnie zdanie. Ja nie byłam w stanie skrzywdzić go tak, jak on ciągle robił to mnie. Byłam nie siebie zła, że tak bardzo się w to zaangażowałam.
Ze łzami w oczach od razu udałam się do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Byłam zraniona i kompletnie nie wiedziałam co mam z tym zrobić. Przed Justinem nikogo nie było. Zawsze zakochiwałam się w chłopakach, którzy mieli mnie kompletnie w dupie i to był mój problem. Nie twierdziłam, że Bieber taki jest, ale bez przerwy sprawiał mi przykrość. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Coraz bardziej zaczynało mi na nim zależeć i coraz bardziej bolały mnie jego słowa.
Z rozmyślań wyrwał mnie mój telefon, a na ekranie pojawiła się wiadomość od Kate.
Kate: Gdzie jesteś?
Anissa: Źle się poczułam i wróciłam do domu.
Kate: Zack mi powiedział, że pokłóciłaś się z Bieberem. Wszytko w porządku?
Anissa: Tak, spoko, przeżyję :)
Następną wiadomość dostałam już o Justina. Byłam zaskoczona, bo przed chwilą był na mnie wściekły.
Justin: Możemy pogadać?
Anissa: Już rozmawialiśmy. Usłyszałam chyba wszystko co miałeś mi do powiedzenia.
Justin: Zaraz będę.
O nie! Nie tym razem. Zawsze wszystko musiało iść po jego myśli, a ja nie miałam najmniejszego zamiaru z nim gadać. Od razu zbiegłam na dół, zabrałam ze stolika kluczyki i pobiegłam do samochodu. Postanowiłam, że odwiedzę babcię, już dość dawno tego nie robiłam.
CZYTASZ
Last Kiss. JB. GH.
أدب الهواة"POZWÓL MI BYĆ TWOJĄ OSTATNIĄ MIŁOŚCIĄ." "JESTEŚ ODPOWIEDZIALNY ZA TO, CO SPIEPRZYŁEŚ."