Trzy dni później w końcu wybrałam się do szkoły. To, że Justin nadal był w śpiączce było dla mnie tak ciężkie, że nie potrafiłam funkcjonować. Byłam zdana tylko na Kate i Chrisa, którzy nie opuszczali mnie na krok.
Biorąc łyka gorącej, gorzkiej kawy udałam się na pierwszą lekcję. Zaspana i znudzona usadowiłam się na wolnym miejscu obok przyjaciółki i wyjęłam książki. Nauczycielka jak zwykle nawijała o tym samym więc ja mogłam dowiedzieć się wszystkich informacji o jej dziecku. Miałam wyrzuty sumienia, że w ogóle jej nie pomagałam, chociaż mówiłam jej, że może zawsze na mnie liczyć.
Po czterdziestu pięciu minutach opuściłyśmy salę i udałyśmy się do szafek po książki. Miałam już iść do następnej klasy, kiedy zadzwoniła do mnie mama.
-Anissa, szybko, przyjedź do szpitala. Justin właśnie się wybudza.-ogłosiła. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się szeroki uśmiech.
-Już jadę.-powiedziałam szybko się rozłączając i pobiegłam do auta. Dziesięć minut później byłam już w szpitalu i radosna pobiegłam do sali Justina. Rzeczywiście, był tam, ruszał się, siedział, rozmawiał ze swoją mamą.
-Justin.-krzyknęłam podbiegając do niego i mocno go przytuliłam. Był zdezorientowany i lekko poklepał mnie po plecach.
-Ann.-powiedziała moja mama odciągając mnie od niego za rękę.
-Co się stało? Justin, jak się czujesz?-spytałam patrząc na niego najszczęśliwsza na świecie.
-Dobrze, dziękuję.-powiedział do mnie lekko się uśmiechając. Coś było nie tak. Spojrzałam zdezorientowana na mamę.
-Justin niestety przez tak mocny wstrząs mózgu, ma zanik pamięci. Nie pamięta prawie nic z okresu liceum.-wytłumaczyła. Nie, to nie mogła być prawda. Podeszłam bliżej niego, patrzył na mnie bez emocji, jak na kogoś kompletnie obcego.
-To może wy sobie porozmawiajcie, a my pójdziemy na korytarz.-powiedziała mama Biebera. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Odeszłam trochę dalej od łóżka i zdenerwowana przełknęłam ślinę.
-Czyli my... ja i ty... znaczy...jesteśmy razem?-spytał drapiąc się po karku. Był tak samo speszony jak ja.
-Nie, to znaczy, spotykaliśmy się.-powiedziałam szybko.- Ty...naprawdę mnie nie pamiętasz?-spytałam powstrzymując łzy które cisnęły mi się do oczu. Justin przecząco pokręcił głową. Przez chwilę nic nie mówiliśmy. Westchnęłam i opadłam na krzesło na przeciwko łóżka. -Nie wiem co mam teraz zrobić.-przyznałam kręcąc głową.
-Może po prostu zaczniemy od początku?-spytał niepewnie patrząc na mój rozpaczliwy wyraz twarzy.
-To już będzie nasz trzeci początek.-powiedziałam z nutką nadziei, że jednak wszystko będzie dobrze.
-Mam nadzieję, że mi o tym opowiesz.-lekko się zaśmiał patrząc na mnie ze współczuciem. Nie mogłam tego wytrzymać. Chciałam go teraz znów przytulić, albo pocałować, ale nie mogłam. On mnie nie znał, uważał mnie za kogoś obcego.
Kiedy tylko lekarz wszedł do sali ja opuściłam pomieszczenie i wróciłam do domu. Pobiegłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Wszystkie emocje, które gromadziły się we mnie przez te dni uleciały. Płakałam tak mocno, jak jeszcze nigdy i nie mogłam przestać. Miałam ochotę coś zniszczyć albo krzyczeć, ale mój szloch mi na to nie pozwalał. Resztę dnia spędziłam w łóżku. Nie chciałam z nikim rozmawiać i nikogo widzieć. Musiałam przemyśleć wszystko to co się wydarzyło i pobyć trochę sama, bez niczyich rad i pocieszania. Następnego dnia także nie poszłam do szkoły, aż w końcu nastała sobota. Mama tego dnia wzięła sobie wolne i zrobiła nam obiad. Widziałam jak bardzo się o mnie martwi.
-Kochanie, Justin pytał wczoraj o ciebie, kiedy wypisywaliśmy go ze szpitala. Może pójdziesz go dziś odwiedzić?-zaproponowała podając mi talerz z pesto.
-To chyba nie jest dobry pomysł.-pokręciłam głową wpatrując się w swój talerz.
-Nie możesz wiecznie siedzieć w domu i chować się przed światem.-spojrzała na mnie z wyrzutem.- Zależy ci na nim to się o niego postaraj.-dodała.
-Zależy, ale nie wiem co mam robić.-ogłosiłam bezsilnie.
-Bądź sobą, przecież właśnie taka mu się spodobałaś.-powiedziała dosiadając się do stołu. Przecież wiedziałam, że miała rację, ale musiałam się na to bardziej przygotować psychicznie.
Po obiedzie wróciłam do swojego pokoju i wyjęłam z szafy czyste ubrania. Wzięłam długi prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam się i postanowiłam w końcu udać się do Biebera. To była trudna decyzja, ale musiałam go zobaczyć.
Postanowiłam, pójść tam spacerem, przynajmniej miałam okazję, żeby dotlenić trochę mózg. Stresowałam się, jakbym szła na jakiś ważny egzamin. I może tak było... to był mój egzamin z miłości.
Niepewnie podeszłam do drzwi i wcisnęłam dzwonek, po minucie przed sobą ujrzałam Justina. Miał na sobie biały t-shirt i siwe dresy, a jego włosy były mokre. Pewnie dopiero co wyszedł spod prysznica.
-Cześć, przyszłam zobaczyć jak się czujesz.-ogłosiłam lekko się uśmiechając.-Nie przeszkadzam?
-Nie, jasne, że nie.-odwzajemnił mój gest i wpuścił mnie do środka. Zdjęłam buty i od razu udałam się za nim do kuchni.
-Pytałem chłopaków z drużyny co u ciebie, ale chyba Chris, powiedział mi, że nie było Cię w szkole.-ogłosił nalewając nam soku.
-Tak, źle się czułam.-skłamałam.-Chłopacy byli u ciebie w szpitalu?-dopytałam zmieniając temat.
-Nie, wpadli wczoraj do mnie do domu.-wytłumaczył pokazując, żebym poszła za nim.-Lekarz powiedział, że szybki powrót do domu tylko mi pomoże szybciej przypomnieć sobie przeszłość.-ogłosił prowadząc mnie do swojego pokoju. Na łóżku miał porozkładane zdjęcia i jakieś notatki.
-Może pomożesz mi coś sobie przypomnieć?-spytał siadając na łóżku, a ja zaczęłam przeglądać jego fotografie. Miał tam nawet jakieś zdjęcie z Nickiem i Mary.- I może opowiesz mi coś o nas?-dodał po chwili.
-Jasne.-pokiwałam z uśmiechem głową i usiadłam na przeciwko niego.-Wszystko zaczęło się jakieś dwa miesiące temu. Na początku nie za bardzo się lubiliśmy.-ogłosiłam i zaczęłam opowiadać mu wszystko ze szczegółami. Widziałam jego reakcje na niektóre momenty, był uśmiechnięty i cieszył się z każdego słowa, które wypowiadałam.
-I Nick, mój najlepszy przyjaciel zrobił coś takiego?-dopytał z niedowierzaniem.
-Wiem, że ciężko w to uwierzyć obcej osobie.-wzruszyłam ramionami.
-Tobie trudno jest nie wierzyć.-powiedział znów posyłając mi swój biały uśmiech.- A co z tą Mary? Naprawdę się z nią spotykałem?
-Tak, ale ty spotykałeś się wcześniej z wieloma dziewczynami. Po prostu byłeś łamaczem serc.-wzruszyłam bezsilnie ramionami.
-A co z Tobą?-spytał świdrując mi wzrokiem dziurę w twarzy.
-Mojego serca jeszcze nie zdążyłeś złamać.-powiedziałam cicho.
-Bo może nie chciałem.-dodał. A wtedy do pokoju weszła jego mama i zaproponowała, że zrobi nam coś na kolację. Było mi bardzo miło, że jego rodzina traktowała mnie tak dobrze. Zaraz po posiłku, Justin odwiózł mnie do domu. To był ciężki dzień, który znów dał mi nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

CZYTASZ
Last Kiss. JB. GH.
Fanfiction"POZWÓL MI BYĆ TWOJĄ OSTATNIĄ MIŁOŚCIĄ." "JESTEŚ ODPOWIEDZIALNY ZA TO, CO SPIEPRZYŁEŚ."