Wstałam o godzinie dziesiątej. Wyspana, wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, umyłam zęby, przebrałam się w coś luźnego i zeszłam na dół. Postanowiłam, że poinformuję Kate o tym, że jednak dałam się przekonać, na bal więc napisałam jej smsa.
Anissa: Jednak widzimy się dziś na balu :)
Kate: Nie żartujesz? Czyli jednak Justin ma dar przekonywania.
Anissa: No chyba :P
Kate: Super. Będzie świetnie!
Zadowolona zabrałam się za robienie sobie śniadania i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że przecież nie mam przebrania. Więc postanowiłam, że od razu po śniadaniu pojadę do galerii, wybrać coś właściwego. Zabrałam się za przygotowywanie jajecznicy, którą szybko skonsumowałam i już chciałam iść do swojego pokoju, żeby się przebrać, ale przeszkodził mi dzwonek do drzwi. Szybko pobiegłam, żeby je otworzyć, a moim oczom ukazał się nieznany mężczyzna.
-Kurier.-ogłosił.-Pani Anissa Mayers?
-Um... tak.-powiedziałam trochę zaskoczona.-Ale ja nic nie zamawiałam.-dodałam po chwili.
-Przesyłka jest opłacona.-wytłumaczył podając mi kartkę do podpisania.
-W takim razie dziękuję.-przejęłam od niego karton i zamknęłam drzwi. O razu udałam się do siebie i położyłam go na łóżku. Może ktoś chciał mnie zabić i przysłał mi bombę? Albo po prostu babcia wysłała coś, wcześniej umawiając się z mamą? Trochę przestraszona zdjęłam wieko opakowania a moim oczom ukazała się czarna, koronkowa sukienka ze stojącym kołnierzem i kły, a z boku dołączona była karteczka:
,,Dziękuję, że zgodziłaś się ze mną pójść. W tym roku para wampirów, będzie najgorętszą na balu."
Zaśmiałam się pod nosem i usiadłam zadowolona na łóżku. Od razu przymierzyłam swoją kreację. Spodobała mi się. Sukienka, z tyłu była dłuższa i sięgała mi do kostek, a z przodu krótsza, do wysokości moich kolan. Od razu wyciągnęłam pobiegłam do pokoju mamy, żeby z szafy pożyczyć jej czerwone szpilki, które idealnie pasowały do stroju. Włożyłam jeszcze kły i przejrzałam się w lustrze. Byłam ciekawa jak Justin będzie prezentował się w przebraniu wampira.
***
Kiedy właśnie szukałam jakichś odpowiednich ciuchów na przebranie, mój telefon przerwał mi, powiadamiając, że dostałam wiadomość.
Mama: Proszę zrób zakupy, nie mamy cukierków dla dzieci na halloween.
Anissa: Okej. Wychodzę dziś wieczorem na bal.
Mama: Żartujesz?! Z kim?!
Anissa: Justin mnie zaprosił :)
Mama: Czemu nie powiedziałaś mi wcześniej?
Anissa: Bo nie chciałam iść, ale zmieniłam zdanie.
Mama: Nie masz przebrania!
Anissa: Już mam!
Mama: Nie wychodź z domu zanim nie zrobię Ci zdjęcia!
Anissa: Bal zaczyna się o 20.
Mama: Postaram się zdążyć :)
Zaśmiałam się pod nosem, z podekscytowania mojej mamy i wyjęłam w końcu z szafy ubrania. Założyłam czarne legginsy i tego samego koloru dużą bluzę z logiem jakiejś kapeli rockowej i włożyłam na stopy czarne conversy. Zabrałam ze stolika klucze i pojechałam na zakupy. Kupiłam kilkanaście rodzajów cukierków, a później jeszcze po drodze w galerii zgarnęłam jakieś czarne rajstopy i wróciłam do domu. Słodycze przesypałam do wielkich misek i udałam się do piwnicy, żeby z kartonów powyjmować dekoracje halloweenowe. Niestety w tym roku to na mnie przypadło przystrojenie podwórka. Nienawidziłam tego robić, ale moja mama miała na tym punkcie bzika, dla niej wszystko musiało być idealnie zrobione. Wcześniej wydrążone dynie poustawiałam na dróżce do drzwi, na drzewka i podłoże rozłożyłam sztuczną pajęczynę, której było u nas masę. Wejście ubrałam pomarańczowymi lampkami i zawiesiłam świecący napis Happy Halloween. Do okien poprzylepiałam sztuczne czarownice i duchy i przystroiłam także trochę dom w środku. To było strasznie męczące i zajęło mi dużo czasu, ponieważ dopiero około godziny szesnastej byłam wolna. Zamówiłam sobie sushi na obiad i zjadłam go w samotności, a później postanowiłam obejrzeć coś w telewizji.

CZYTASZ
Last Kiss. JB. GH.
Fanfiction"POZWÓL MI BYĆ TWOJĄ OSTATNIĄ MIŁOŚCIĄ." "JESTEŚ ODPOWIEDZIALNY ZA TO, CO SPIEPRZYŁEŚ."