Fafik

2.9K 236 49
                                    

Kiedy nasza córeczka miała cztery lata postanowiliśmy z mężem, Dawidem, sprawić jej niespodziankę i podarować szczeniaka. Anitka była rezolutnym dzieckiem, zadawała 100 pytań na minutę i wszędzie jej było pełno, jednak miała także w sobie dużo rozsądku i odpowiedzialności, o czym przekonaliśmy się z Dawidem patrząc, jak zajmuje się kwiatami w swoim pokoju i rybkami w salonie.

Tak więc gdy córeczka była w przedszkolu, a mąż wziął wolne,  podzwoniliśmy po ofertach i wybraliśmy czteromiesięcznego kundelka, psa, który był jasno brązowy w ciemniejsze łatki. Moje kochanie został z pieskiem w domu, a ja, po odebraniu Anitki z przedszkola, zakupiłam z nią wyprawkę dla pieska.

Jakże mała się cieszyła! Skakała z radości i cała w skowronkach biegała po sklepie zoologicznym, a przez całą drogą do domu wykrzykiwała różne psie imiona, po ty tylko, żeby na końcu stwierdzić, że wybierze pierwsze imię jakie przyjdzie jej do głowy kiedy zobaczy szczeniaka.

Tak też zrobiła i mały piesek od tego dnia nazywał się Fafik.

Muszę powiedzieć, że nie spodziewałam się z jej strony aż takiej opieki nad Fafikiem, bo jedyne co musiałam robić, to sprzątać kiedy nasiusiał albo inaczej nabroił w domu.

Każdy dzień wyglądał podobnie. Rano mąż wychodził z pieskiem, potem Fafik wraz ze mną odprowadzał Anitę do przedszkola i wracał siedząc w specjalnej torbie dla psów zawieszonej na moim ramieniu, kiedy robiłam zakupy. Następnie pomagał mi sprzątać w domu i odpoczywał ze mną, żeby później przyprowadzić Anitkę do domu, gdzie ona zajmowała się nim do wieczora.

Po kilku dniach, w niedziele, Anita zrobiła coś dziwnego. Kiedy razem z Dawidem siedzieliśmy w kuchni i piliśmy kawę zauważyliśmy jak nasz szkrab niesie Fafika i wkłada go piekarnika, a następnie kręci kurkami gazówki! Od razu skoczyłam do niej, ale mąż był szybszy. Mała nie puściła co prawda gazu, ale jej zamiary z naszej perspektywy były oczywiste.

Dawid trzymał wystraszonego psiaka na rękach, który na nieszczęście zsiusiał się do piekarnika, a ja tłumaczyłam córce, że tak nie można, że nie wolno nic kręcić przy kuchence, bo wszystkim może stać się krzywda. Tak samo, jak napominałam, że Fafik nie jest zabawką, że też czuje i też może umrzeć.

Anitka zaczęła płakać, wtuliła się we mnie i oznajmiła, że zrobiła to, bo Fafik powiedział, że jeśli ona sama nie utnie głowie Panu Misiowi, to on mu ją odgryzie. Pan Miś jest jedną z ulubionych maskotek Anity, z którą zawsze zasypia. To duży, bo niemal jej wzrostu pluszak z monoklem w meloniku i z muszką.

Uspakajałam ją powtarzając, że pieski nie mówią, oprócz nocy wigilijnej, ale tylko pod warunkiem, że podzielisz się z nimi opłatkiem. Głaskając ją po głowie zapytałam, czy czasem nie ucięła sobie krótkiej drzemki, a to wszystko jej się tylko przyśniło. Twierdziła, że nie i że Fafik miał głos podobny do jej kolegów z przedszkola. Wymyśliłam więc taki plan – Pan Miś będzie spędzał dzień w naszej sypialni za zamkniętymi drzwiami, a na noc będzie wracał do niej. Latorośli pomysł się spodobał i uradowana, jakby nigdy nic, pobiegła zanieść misia do nas, a potem zaczęła uzupełniać kolorowanki.

Mąż ze zmieszaną miną mówiącą „cóż począć?” dalej trzymał Fafika. Dopijając kawę trochę o tym podyskutowaliśmy, ale zakończyło się na tym, że moja druga połówka postawiła psa na stole i chciała go zmusić do mówienia.

Następnego dnia Anita zaraz po obudzeniu zamknęła Pana Misia u nas w sypialni. Pamiętam, że jeszcze prosiła mnie, żebym sprawdziła, czy drzwi są dobrze zamknięte. I tak, były. Kiedy wróciłam do domu puściłam Fafkia, a sama od razu zaczęłam przygotowywać obiad, ponieważ Dawid obiecał zabrać nas dzisiaj do lasu na spacer.

Horrorek Na WieczorekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz