By żyć wiecznie

2.3K 151 23
                                    

Na stole leżała dłoń. Była w stanie zaawansowanego rozkładu ale mimo to mężczyźnie, który siedział na drugim końcu pokoju była niezbędna. Zasłaniał go mrok, twarz spowijały ciemności. Naglę się ruszył i podszedł do stolika. W ręku trzymał chirurgiczną igłę z sylikonowymi nićmi. Przyłożył gnijącą dłoń do swojej ręki pozbawionej dłoni i zaczął przyszywać ją do swojego ciała. Nie wiadomo czy czuł ból. Zrobił to bez najmniejszego grymasu na swojej twarzy. Gdy spojrzał na skończone dzieło nie był zadowolony z rezultatów. Dłoń nieprzyjemnie pachniała, odchodziły od niej kawałki skóry i mięsa. Na palcach w niektórych miejscach widać było białe kości i sploty ścięgien. Paznokcie były całkowicie czarne. Jednak ta używana przez niego dłoń przez ostatnie dwa miesiące musiała się jeszcze do czegoś przydać.

* * * *

Nie będziecie mi mówić co mam robić! – Krzyknęła Sara i wybiegła z domu. Wsiadła na motor swojego 10 lat starszego chłopaka i odjechała.

Gdy jechała czuła wiatr we włosach, przytulała się do Maxa i starała się nie myśleć o kolejnym piekle jakie zafundowali jej rodzice tego dnia. Nie tolerowali tego, że wracała po nocach do domu, że zadawała się z towarzystwem ich zdaniem nieodpowiednim. Miała ich głęboko w dupie, to i to co sobie myśleli. Kochała Maxa i nic nie było w stanie ich rozdzielić. Nawet nadopiekuńczy rodzice.

Jechali polną drogą, znała ją doskonale. Często tu siedzieli wszyscy razem i pili piwo, wódkę, czasami ktoś przyniósł jakiś mocniejszy towar. Nie chciała być odludkiem dlatego zażywała wszystko co jej podawali. Nie lubiła tego, ale oprócz starszych o 10lat od siebie znajomych, nie miała nikogo.

Max zatrzymał się na skraju lasu, tam już czekali wszyscy. Rozpalili duże ognisko, ułożyli kilkanaście piw w rządku na kamieniach. „Dzisiaj zapowiada się długa noc”, pomyślała Sara i zeszła z motoru. Znała wszystkie twarze ludzie, którzy tam byli oprócz jednej. Chłopak kucał pod drzewem i patrzał na swoje buty. Jego czarne jak smoła włosy kontrastowały z bladą cerą i czarnymi jak węgiel oczami. Sara nie zwróciła na niego początkowo uwagi dopóki nie wstał i nie podszedł się przywitać. Wyciągnął w jej stronę rękę w czarnej rękawicy. Ona uczyniła to samo, jednak zaskoczyło ją to, że delikatnie pocałował ją w górną stronę dłoni. Zarumieniła się i nieśmiało odpowiedziała mu „cześć”. W tym momencie oderwał ją od niego Max mocnym pociągnięciem za ramię.

Co ty wyprawiasz? Dajesz się całować jakiemuś idiocie?! – Był wyraźnie zdenerwowany. Nienawidził gdy jakikolwiek koleś dotykał jego dziewczyny, uważał ją za swoją własność.

Siadajcie! – Zawołał ich Jared. Wszyscy siedli do koła ogniska na kamieniach ustawionych parę lat temu. W tym miejscu zawsze dużo się działo. Nieraz Sara upiła się tu do nieprzytomności. Dlatego źle wspominała to miejsce.

Otworzyli pierwszą puszkę piwa i zaczęli się przy tym głośno śmiać. Ściemniało się coraz bardziej.

Sara nieustannie czuła na sobie wzrok chłopaka o kruczych włosach. Intrygował ją, niesamowicie ciekawił. Chciała go bliżej poznać, ale wiedziała, że Max jej na to nie pozwoli. Czekała tylko na okazję, aż oddali się wystarczająco daleko by mogła z nim zamienić chociaż parę słów. Taka okazja nadarzyła się szybko, Max postanowił z kolegą urządzić sobie motocyklowe wyścigi na leśnej dróżce w lesie. Zostawił Sarę i podchmielony poszedł z kilkoma kolegami. Gdy tylko odszedł podeszła do nieznajomego i usiadła obok niego. Wydawało się jej, że promieniuje od niego delikatny chłód, zdziwiło ja to bo noc była wyjątkowo ciepła.

Czemu nosisz te rękawiczki? – Spojrzała na jego ręce ściskające puszkę z piwem zakryte czarnymi długimi rękawicami. Chłopak drgnął delikatnie i odwrócił się w jej stronę. Teraz dostrzegła na jego lewym policzku koszmarną bliznę. Zdecydowanie była po oparzeniu. Gdy zorientował się, że Sara się tam wpatruje, speszony szybko odwrócił głowę, naciągnął kaptur i spuścił wzrok na dół – Ja przepraszam, nie chciałam…

Horrorek Na WieczorekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz