5 - Drugi łańcuch, który nigdy nie zniknie

470 55 58
                                    

Nie powiem, sama jestem zaskoczona, że zamiast Blank Canvas dodaję to. Dodatkowo napotkałam problemy ze scenariuszem. Niby miało wyjść z tego 10-11 części; ale mam wenę na nieco więcej. Więc, ,,dobre'' wieści; przepisuję/modyfikuję scenariusz do MHTH. Będzie tego więcej. Ale z drugiej strony póki nie ogarnę w pełni scenariusza, nie obiecuję, że skończę to opowiadanie szybko.

Przy okazji, nie wiem, czy ktokolwiek patrzy na te moje blogowe statystyki ze strony głównej bloga, ale, uwaga, uwaga...


AKTUALNA ILOŚĆ WSTAWIONYCH EPIZODÓW I PROLOGÓW: 32~!
ONE SHOT'Y: 3 (10 900 SŁÓW)
ILOŚĆ SŁÓW (TYLKO Z OPOWIADAŃ): 97 404

Prawie 100k słów! Ach, ile to było poświęconych łez, wieczorów i kubków kawy. 



~ Jack ~

Przechodząc przez te ciemne korytarze miałem dość... mieszane uczucia.

Z jednej strony, szczerze podziwiałem przypominające labirynt korytarze; zdają się ciągnąć w nieskończoność, przypominając bardziej pułapkę Minotaura, aniżeli posiadłość.

Tak ciemno czerwone ściany; skąd ja je pamiętam? Na pewno gdzieś... na pewno gdzieś je widziałem. I jeszcze ten marmur, służący za posadzkę; czarny, idealnie wyszlifowany. Wypolerowany tak, że wyraźnie wszystko w sobie odbija. Z jednej strony wzory przypominają te w mojej posiadłości, a z drugiej... z drugiej to niemożliwe.

U nas ściany są w większości chłodne, tylko w jednym pomieszczeniu jaśminowe. Prawda? 

-Coś jest nie tak?-

W tym pełnym przepychu pomieszczeniu, z tymi wszystkimi kosztownymi dekoracjami; podziw mnichów, normalnie niespotykana obojętność Wui, i... i Chase, który obejmuje odzianego w czarną (i wyjątkowo ciepłą) yukatę mnie.

Zapisuję w pamięci każdy najmniejszy fragment tego obrazu. Wszystko, żeby tylko chociażby na chwilę odgonić swoje myśli od zupełnie innej, kompletnie nieistotnej teraz kwestii.

A może jednak to, co krąży teraz w mojej głowie... może to jednak są istotne pytania? Pytania... i to jeszcze tyle... nie mógłbym ich przecież zadać.

Bo zadawanie pytań... jest złe, prawda? Zawsze... zawsze źle się kończy, ilekroć tego nie robiłem; czy to w domu, czy na pojedynku, czy w katedrze Chase'a.

Więc nie mam najmniejszego zamiaru ich zadać. Co jednak wcale nie oznacza, że ich nie ma, i że nie wywołują u mnie przerażenia.

W końcu... dla własnego spokoju, zadam je sam sobie. Jak my mamy to dokładnie zrobić? Mam na myśli zabranie mnie z powrotem, z tego świata snu. I dlaczego w ogóle ktokolwiek chciałby mnie z powrotem?

Wiem, co Chase powiedział, i bym nigdy nie znieważył jego słów; to nie jest też tak, że podważam ich prawdziwość; w końcu ufam mu, ufam mu tak bardzo, ale... ale wciąż... dlaczego mógłby chcieć takiego potwora... kogoś tak bezużytecznego, jak ja, na ucznia?

Nawet jeżeli chciałby mnie tylko na jakiegoś marnego sługę; to wciąż jestem... tylko ja.

Ja... chcę wrócić.

Jeżeli to prawda; jeżeli to prawda, że Chase mnie... mnie chce, chociażby w najmniejszej części, nawet jeżeli miałbym ciężko pracować całymi dniami, albo sprzątać, albo gotować, albo gdyby faktycznie chciał użyć mnie jako albinosa-ofiarę w jakimś rytuale... albo gdybym miał... usługiwać mu w innym znaczeniu tego słowa, cokolwiek... to nie ma niczego, czego bardziej bym pragnął.

✔♠/♥ My Hand To Hold | Chase x Jack | (Xiaolin Showdown)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz