27

1.1K 66 3
                                    

- cześć kochanie - powiedziałam, wchodzą umęczona do domu. Odpowiedziało mi ciepło domu.
Weszłam do sypialni i zobaczyłam, że Luis śpi. Och, tak słodko wyglądał, wiec postanowiłam go nie budzić.
Zeszłam na dół i zrobiłam sobie lekką kolacyjke.
Usiadłam na moim ulubionym bujanym fotelu i wzięłam moją ulubioną książkę. I zrobiłam sobie moją ulubioną kawę. W tym domu, jest wszystko ulubione!
Po chwili ktoś zapukał do drzwi. Była godzina 19.30, więc nie wiedziałam kto to mógł być.
Otworzyłam drzwi i ujrzałam Jessie. No tak. Chyba tylko ona mogła by przychodzić o takej porze.
- cześć! - krzknęła przytulając się.
- cześć. Luis niedawno zasnął.
- a co z nim?
- jest chory, ale mam nadzieję, że wyzdrowieje do świąt. To będą nasze pierwsze wspólne święta Bożego Narodzenia.
- trzymajmy kciuki. A jakby co, nie przychodzę z pustymi rękami - powiedziała i wyjeła z torebki kilka opakowań ciastek.
- wiesz co lubię najbardziej.

Jessie usiadła na sofie, a ja zaparzyłam jej kawę.
- wiesz co, mam takie zmartwienie. - powiedziała.
- jakie? Mów co jest.
- Owen chyba przede mną coś ukrywa. Dziwnie się zachowuje od niedzieli.
- zrozum, że jesteście razem od niedawna. Skąd wiesz, może zawsze tak się zachowuje.
- ale wiesz, zawsze mówimy sobie wszystko, a teraz..
- dla mnie jest normalny. Ja dłużej go znam, bo uczyłam się z nim przez 4 lata. Może ma jakiś problem lub coś wydarzyło się o czym nie może zapomnieć. Nie pytałaś go?
Jessie zrobiła zmartwioną minę.
- no...jeszcze nie, nie miałam odwagi.
- to zapytaj, wyżalicie się sobie i będzie wszystko okej.
- tak zrobię, a teraz zjedzmy wreszcie te ciastka.

        1 tydzień później
Ten tydzień był bardzo pracowity. A mianowicie odbywały się przygotowania do świąt.

1. Jessie odkryła, że Owena wyrzucili z pracy i ....to właśnie dlatego był taki niewidoczny. Oczywiście jest z nimi znakomicie.
2. Luis wyzdrowiał. Moja mama kupiła mu "zaufane" lekarstwa i szybko wyszedł z choroby.
3. Marka ( tego co prawie mnie zgwałcił, jakby ktoś zapomniał) wyrzucili ze szkoły za sprzedawanie narkotyków. Nie żałuje, choć był naszym przyjacielem.
4. Joe został z jego dziewczyną u jej rodziców na święta. Szkoda, może nawet fajnie by było z jego głupim zachowaniem.

  No i wracając do przygotowań: rewelacyjnie się bawiliśmy z Luisem tworząc te raczej pyszne 12 dań. Nasze święta postanowiliśmy spędzić z moimi i Luisa rodzicami.
- kochanie, jesteś gotowa?-  Zapytał układając sztućcie na stole.
- już schodze!

Zrobiłam eleganckiego koka i zawiązałam wokół niego czerwoną wstążkę. Zrobiłam lekki makijaż i podkreśliłam usta wyrazistą czerwoną szminką.

Czy ta sukienka nie jest piękna? Jak ją zobaczyłam od razu ruszyłam z nią do kasy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Czy ta sukienka nie jest piękna? Jak ją zobaczyłam od razu ruszyłam z nią do kasy.

Gdy zeszłam Luis stał z otwartymi ustami.
- Wow! To na pewno ty, Soffie? Wyglądasz obłędnie.
- dziękuję, ty też niczego sobie. - mówię i podchodzę do chłopaka i całuję jego usta. Pn odwzajemnia go i całujemy się namiętnie.
Nasz pocałunek zakłucił dzwonek do drzwi.
- ja otworzę. - odparłam i pobiegłam na korytarz.
- cześć mamo! - powiedziałam całując ją w policzek.
- cześć, słonko! - przytula mnie - mam tutaj mój domowy makowiec.
- dziękuję, wejdź do środka.
Położyłam ciasto na blad obok zlewozmywaka.
- dzień dobry
- witaj, Leonie.
- jestem Luis - odparł, a ja się roześmiałam - ale może być Leon.
- hahah jednak wolę twoje prawdziwe imię. - powiedziała i nagle znów rozległ się dzwonek do drzwi.
- ja otworzę - powiedział Luis.
Za chwilę weszła do jadalni piękna brunetka wraz z mężem. Przyznam, że rodzice Luisa są naprawdę na pierwsze widzenie, no, dobrze wyglądającym małżeństwem.
- dobry wieczór. - powiedziała kobieta - dziękujemy za zaproszenie.
- przyjemność po naszej stronie - odparłam z uśmiechem. Dziwne, ale byłam bardzo miła, a to rzadko sie zdarza.
Jak już wszyscy się zapoznali, zabraliśmy się do modlitwy i kolacji.
- bardzo piękna ta twoja dziewczyna, wiesz Luisie? - powiedziała jego mama i puściła do mnie oczko.
- gdybym nie wiedział, nawet bym z nią teraz nie był. - odparł i pocałował mnie w policzek.
- ja trochę z innej beczki. - przerwał nam jego ojciec - świetnie ozdobiliście ten ogród i jestem ciekaw gdzie kupiliście te renifery.
Wszyscy wybuchli śmiechem.

Nowy rozdział już jest! Nie wiem tylko czy w ten weekend będą pojawiać się nowe, ale postaram się. 630 słów.

Nowa Ja Część1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz