58

702 40 7
                                    

Na wstępie chciałam wszystkich zaprosić do książki mojej koleżanki. Sama ją czytam i uważam, że jest naprawdę extra.
Tytuł : From Strangers to Destiny
Autorka: Martynaayo

Zapraszam ;*

    Wybrałam się z Jessie na lody, bo już dawno nigdzie razem nie byłyśmy.

- a jak tam z Owen'em? - zapytałam, gdy siedziałyśmy na murku przy drodze kolejowej.

- dobrze nam się układa, czasami są jakieś sprzeczki z byle powodu, ale ja się bardzo nimi nie przejmuję. A wy? Kiedy planujecie ślub?

- jeszcze nie mamy zaplanowanej daty i jeszcze nawet nie rozmawialiśmy na ten temat. Ale już wiem, że ty na stówę będziesz moją druhną.

- naprawdę? - krzyknęła, przechylając rożka. Całe gałki spadły na piach.

Roześmiałam się.
- chodź, kupię ci drugie lody.

* * *
Po wyjściu z lodziarni pogadałyśmy sobie, było extra. Znowu zaczął dzwonić telefon. Tym razem Jessie.

- halo?...no cześć mamo, co słychać?.....Lila?....nie...
Okej, zaraz będę.

Jessie odłączyła się, usiadła na ławkę i zakryła twarz dłońmi. Zaczęła płakać.

- Jessie? Wszystko okej? Co się stało? - zapytałam. Nie byłam pewna, co mam zrobić. Było mi jej żal, choć nawet jeszcze nie wiedziałam co się stało.

Opuściła ręce i zapłakana zapytała:

- napewno chcesz wiedzieć?

2 godziny później:
Owen:

Luis i Harry już dawno wyszli, no więc trzeba tu coś porobić samemu.
Siedziałem sobie przed telewizorem i grałem w moją ulubioną grę. Trochę przytłaczała mnie ta cisza i już miałem pojechać po Jessie lub po chłopaków z paczki, gdy nagle zadzwonił telefon.

Przerwałem grę, choć to był ostatni i najtrudniejszy level i już go miałem przejść, ale zobaczyłem na wyświetlaczu imię Jessie, to więc odebrałem SMS'a.

Jessie
Bądź przy lotnisku za 20 minut. Pilne!<3

No więc żuciłem tą grę i pojechałem swoim samochodem na lotnisko. Lotnisko kojarzy mi się z samolotami, a samoloty z lataniem, więc mam nadzieję, że mój skarb nigdzie nie leci. Oby tak było. Ale nawet gdyby musiała gdzieś lecieć, ja muszę ją wspierać.

Po jakichś 15 minutach już byłem na miejscu. Zaparkowałem samochód i zacząłem jej szukać w pobliżu. Jednak nigdzie jej nie było na zewnątrz, więc weszłem do środka. Jest! Stała przy wejściu i rozmawiała z Soffie. Były takie smutne.

Podbiegłem do niej i uścisnąłem jak najmocniej oraz pocałowałem ją w usta.

- Jess, coś się stało? Mam nadzieję, że nigdzie nie wyjeżdżasz. - powiedziałem przerażony, że mogę ją stracić.

- muszę jechać. Ale nie martw się, wrócę za tydzień. - powiedziała.

Nie, ona nie może mnie zostawić.

- a gdzie tak w ogóle jedziesz?

- do rodziny, to nic ważnego, po prostu muszę tam być. - powiedziała i pani z głośników powiedziała, że samolot do Californi niedługo odlatuje - Owen, kocham cię. Za tydzień wrócę.

- ja ciebie też kocham, Jess - pocałowałem ją i uścisnąłem - uważaj na siebie.

- czemu nie mogę z tobą jechać? Jessie! - krzyknęła Soffie, tuląc sie do przyjaciółki.

- niedługo wrócę, kocham was. Papatki

Pomachaliśmy do niej i zniknęła gdzieś w tłumie ludzi. Jak ja mam wytrzymać bez niej cały tydzień?

- współczuję ci, choć to moja przyjaciółka, to ty chyba bardziej przeżywasz, co nie? - powiedziała Soffie. - szkoda, że wyjeżdża.

- była bardzo smutna, nie cieszyła się, że jedzie odwiedzić rodzinę. A może coś poważnego się stało? - powiedziałem, gdy już wsiadaliśmy do samochodu. - zapnij pasy.

- musimy się dowiedzieć, o co chodzi. - odparła ignorując moją proźbę.

Nowa Ja Część1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz