Rozdział 5 część 2

168 2 1
                                    

-Rose , idź proszę do swojego pokoju- poprosiła, Cassidy.
-Ale mamo ja..
-Rose idź do pokoju-powtórzyła już trochę ostrzejszym tonem.
-Ehh no dobrze -kiedy Rose poszła do swojego pokoju ,Cassidy spojrzała na mnie i wiedziałem że będzie źle.
-Ross mam dość, mam dość tego że nie mówisz mi o swoich problemach , że cały czas jest coś nie tak , co się stało z tym wesołym, pełnym optymizmu i chęci do życia Rossem ? Gdzie on się podział? -Dziewczyna usiadła obok mnie i złapała za reke.
-Ehh Cassidy -westchnołem i kontynuowałem -to nie jest takie proste chciałbym ci powiedzieć, zwierzyć się ale ..
-Ale ?
-Eh ale nie chcę żebyś straciła chęć do życia, nie chcę żebyś się mną przyjmowała.
-Ross jesteśmy małżeństwem, powiedziałam że będę z tobą na dobre i na złe, przysięgałam ci to przed ołtarzem i słowa dotrzymam ale musisz mi powiedzieć o co chodzi.Tyle w życiu chciałeś osiągnąć a teraz wszystko olałeś tak poprostu dlaczego?
-Nie chcę nic osiągać bo i tak to wszystko zniknie tak jak ja.-Cassidy spojrzała na mnie niezrozumiale .
-Wyjaśnij.
-Chodzi o to że i tak umrzemy i po co mam sie starać skoro i tak to wszytko pójdzie na marne , i tak stąd znikne a ze mną wszystko na co pracowałem. To nie ma sensu.
-Ross ale dlaczego ty tak myślisz? jeszcze tyle życia przed tobą ,dlaczego myslisz o śmierci w tak młodym wieku , Ross tyle możesz osiągnąć zobacz ile jeszcze masz do przeżycia.
-Nie Cassi ty , ty nic nie rozumiesz
-To mi wytłumacz
-Cassi ja straciłem chęć do życia, gdyby nie wy to już by mnie tu nie było, tylko wy mnie podrzymujecie , tylko dla was żyje.
-Ross to że nie możesz znaleźć pracy nie oznacza że masz się załamywać.
-Cassi ja nie szukam i nie szukałem pracy rozumiesz ?
-To gdzie ty chodziłeś kiedy mówiłeś że idziesz na rozmowę?
-Ja -wytrzymałem oddech ,musze jej powiedzieć, nie mogę tego dłużej w sobie dusić. -Ja chodziłem do lekarza na badania.
-I to było dlatego ? Ross było trzeba. .
-Daj mi dokończyć proszę- powiedziałem smutno.
-Dobrze mów.
-No więc, 5 miesięcy temu zaproponowali mi żebym poszedł na typowe badania kontrolne zgodziłem się bo czemu nie , no więc poszedłem ale kiedy usłyszałem diagnozę w jednej chwili wszystko się posypało, z biegiem czasu załamałem się więc zacząłem pić a teraz mam już dość, dość walki .
-Ross co ty chcesz mi przez to powiedzieć? -zapytała zaniepokojona.
-Cassi ja umieram ! Rozumiesz ? Umieram! Diagnoza wykazała tego pierdolonego raka ! -Krzyknąłem nie potrafiłem już tego trzymać w sobię.-Zachowywałem się tak dlatego że chciałem żebyś mnie znienawidziła bo kiedy bym umarł nie tęskniła byś za mną tego samego chciałem dla Rose nie cierpiały byście bo kojarzył bym wam się z sukinsynem nie było to dla mnie łatwe ale dawałem radę dopóki Rose nie zapytała się mnie czy ją kocham , wtedy coś we mnie pękło nie umiałem tak dalej , nie potrafiłem patrzeć jak was krzywdzę .-wkońcu to powiedziałem, nareście wszystko powiedziałem.
-Ross , mogłeś mi powiedzieć- powiedziała już zapłakana Cassidy.-coś byśmy wymyślili. A co z chemioterapią?
-Nie podjąłem się jej.
-Coo ?! Ale dlaczego ?
-Bo nie wiem ile mi zostało, nie mam ochoty spędzić ostatnich chwil życia na chodzeniu do szpitala czy jakieś chemioterapii. , i tak umrę co mi da chemioterapia? 2 lata wiecej ? A potem będzie gorzej.Nie mam na to ochoty.
-Ross musisz się poddać chemioterapii, proszę- powiedziałam błagalnie.
-Cassidy ale po co i tak umre i tak .
-Ale jak to ?-nagle usłyszeliśmy głos naszej córeczki- jakto umrzesz ? Tato powiedz że to nie prawda a to tylko żart, proszę. -Dziewczynka pobiegła do nas i mocno się wtuliła bardzo szlochając.
-Kotku , ja jestem chory wiesz ?
-Ale jak się jest chorym to się bierze syropek i już się jest zdrowym.
-Słoneczko tata jest chory na inną chorobe.
-Czy ty umrzesz ? Nie możesz kto będzie mi pomagał ? Kto będzie czytał bajki? i kto będzie ze mną grał na gitarze ?i kto będzie ze mną robił zdjęcia ? Tato proszę nie umieraj ,potrzebuje cię, nie przeżyje bez ciebie, powiedziałeś że jak dorosnę to bedziesz bił wszystkich chłopaków którzy będą dla mnie źli i powiedziałeś że będziesz na moim weselu że zobaczysz moje dzieci a ty teraz mówisz że umierasz -mówiła zapłakana.
-Córeczko, nawet jeśli mnie zabraknie to zawsze będę tu. W twoim serduszku i zawsze będę przy tobie będę wspierał cię z tamtąd -pokazałem do góry- zawsze będę blisko kiedy bedziesz tylko chciała, jesteś silną dziewczynką i dasz radę wiesz gdyby nie ty i mama to bym już dawno zakończył tą walkę ale dzieki wam nadal jestem i chcę dla was żyć, poddam się chemioterapii tylko dla was .
-Naprawde !!-Krzyknęła uradowana Cassi.
-Naprawde .-Uśmiechnąłem się lekko.
-A czy ta chmiopeterpia pomoże tacie?
-Kochanie chemioterapia i tak pomoże mi córeczko- cmoknęłam najpierw Rose w czółko a potem pocałowałem Cassidy w usta.
-Cieszę się że was mam , Cassi może zaprosimy rodzinkę?
-Ciocie Rydel ? Wujka Ella , Rikera , Rockiego ?
-No i Billego ,Nore ,Bobiego ,Jamesa , Lily i Ciocie Milene
-Taaaak !!
-A Anastasia ?-zapytałem
-Nie Rocky z nią zerwał
-Ooo okej .
-To ja dzwonię a ty Rose idź na górę i do łóżeczka.
-Dobrze dobranoc kocham was .
-My ciebię też- powiedzieliśmy chórem.
OCZAMI CASSIDY
Kiedy już zadzwoniłam poszłam na górę do Rossa ,przebrałam się tylko w piżame i położyłam się obok męża.
-I co ?-zapytał, przytulając mnie
-Przyjadą będą około 12 myślałam że śpisz.
-Nie czekałem na ciebię- Ross zaczął całować mnie po szyji , potem zszedł na obojczyki -wiesz mam na ciebię wielką ochotę- szepnął mi na ucho. A ja tylko przegryzłam dolną warge.-Pragniesz mnie ?-on robi to specjalnie. Ja tylko przytaknęłam na znak że tak ale niee on mnie wolał dalej męczyć. -Chcę to usłyszeć kotku- mówił i jednocześnie całując mnie dosłownie wszędzie
-Ta.ak pragnę cię- no wkońcu to wydusiłam .
-I tyle mi wystrczy -powiedział. Kochaliśmy się całą noc było cudownie zresztą jak zawsze.
************
Jak pisałam ten rozdział to się popłakałam 😂😭 ktoś się spodziewał że chodzi o raka? 💘
Komentujcie i dawajcie gwiazdki 💘🌟
Buziaki 😘

Zwykła Historia , A Może I Nie ??Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz