~ Alice ~
- Teraz musimy skręcić w lewo - mówię starając się iść najbliżej Liama. Znam tę drogę na pamięć bo kiedyś z rodzicami i moją siostrą Suzie chodziliśmy tą drogą na polanę, na której jeździliśmy na nartach.
Jest ciemno i zimno, gdyby nie latarka w telefonie Liama nic byśmy nie widzieli. Czuję niepokój, ale muszę iść do tego słupa bez względu na wszystko.
- Zimno mi no... - marudzi Sam - możemy już wracać?
Odwracam się do niej i posyłam jej złowieszcze spojrzenie. Kiedy ona w końcu dorośnie?
- Nie jesteśmy jeszcze w połowie drogi...
Prycha. Och, jak mnie to denerwuje czasami.
- Co myślicie o tamtych śladach? - pyta Liam - Czyje one mogły być?
- Nie mam bladego pojęcia. Wyglądały strasznie, mówię poważnie i to wcale nie my z Mery - mówi Zayn.
- Nie jesteśmy tu sami, zdajecie sobie z tego sprawę? - mój chłopak drapie się po głowie.
- Zajebiście, że musiałeś to powiedzieć akurat teraz, kiedy jesteśmy w środku lasu - marudzi szatynka - Brawo, Payno.
- Daj spokój, Liaś. Może to jakiś mały niedźwiadek? Ten teren jest prywatny, należy tylko do moich rodziców, więc nikogo tu raczej nie ma i nie będzie, a duchy nie istnieją - patrzę w jego piwne oczy. Mój chłopak mógłby być modelem. Ma wszystko, czego mu potrzeba do tej pracy. Jest wysoki, więc nie bez powodu gra w koszykówkę, ma piękne, hipnotyzujące oczy, ciemne włosy, całkiem podobne do moich i zarost, który jest cholernie seksowny.
Zawsze, gdy mu to mówię szeroko się uśmiecha ukazując swoje idealne, błyszczące zęby.
- Liam, zatrzymaj się - mówię, a on wytrzeszcza oczy nie wiedząc o co chodzi.
Kładę dłonie na jego miękkich policzkach i najmocniej jak potrafię przyciskam usta do jego ust.
Zayn i Sam się na nas patrzą, wzdychają i idą dalej wydeptaną ścieżką, która prowadzi przez zabójczo ciemny las.
Chcę się od niego oderwać, ale on przyciąga mnie do siebie łapiąc za pośladki i przesuwając językiem po moich ustach. Przez moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz i nie jestem pewna czy dobrze robimy całując się w środku tego makabrycznego lasu.
Nagły, przerażający krzyk Sam przerywa nam pocałunek.
Kurde, a był taki fantastyczny.
Spoglądamy w stronę naszych przyjaciół. Obydwoje są przerażeni, a Sam zakrywa dłonią usta patrząc na nas wzrokiem pełnym szoku. Ona mnie przeraża.
Podbiegamy do nich.
- O kuźwa... Ta... Ta... Tam ktoś ... był - wskazuje ręką na choinki, które kiwają się w prawo i w lewo. Albo tam ktoś był , albo to wiatr powoduje, że w ten sposób się ruszają.
- Może ci się wydawało... - Liam odwraca głowę.
- Nie stary, tam naprawdę ktoś przebiegł - mówi Zayn trzęsącym się z głosem - był ubrany na czarno, miał wielkie mięśnie i timberlandy.
Moje serce zaczyna bić szybciej.
We czwórkę wymieniamy spojrzenia.
- Powiedzmy pozostałym, iż wiemy, że na 100% ktoś tu jest - radzi Liam i wyjmuje telefon z kieszeni kurtki.
- Masz zasięg i internet?! - krzyczy Sam i zagląda to telefonu Liama.
- Tak, swój mam.
- Daj mi skorzystać.
CZYTASZ
72 Hours ✔
HorrorPomysł opowieści został zainspirowany grą "Until Dawn". Grupka nastolatków podczas ferii zimowych wyjeżdża w góry Blackwood Pines, które są owiane mrożącą krew w żyłach atmosferą. Pobyt zapowiada się przyjemnie i ciekawie, lecz wszystko ulega zmian...