6. Zoo

94 21 30
                                    

~ Ashley ~

Po zaśpiewanych piosenkach puszczamy oczywiście Baby Justina Biebera i z Niallem zaczynamy tańczyć i śpiewać jak idioci.

Muzyka gra na całą górę Blackwood, a Mery usiłuje nas przekrzyczeć.

- WYŁĄCZCIE TO PROSZĘ!!! - drze się i w końcu idzie na górę do swojego pokoju. Nienawidzi Biebera.

- No nie, kolejną straciliśmy - śmieję się.

W końcu Harry z Charlie decydują się do nas przyjść. Oboje mają szopy na głowach i czerwone policzki. Od razu widać co robili.

Na początku "podziwiają" nas, podobnie jak Mad siedząca na kanapie. Później zaczynają twerkować, i muszę przyznać, że są w tym naprawdę dobrzy. Prawie jak my, tylko, że Niall jak zwykle robi wszystko na odwrót i w tym momencie turla się po podłodze udając ... chyba fokę.

Mery robi nam zdjęcia głośno się przy tym śmiejąc.

To cyrk, albo zoo. Nie jestem w stanie nazwać tego przedstawienia.

Uspokajamy się jednak i wyłączamy muzykę kiedy słyszymy pukanie do drzwi. Otwieram im drzwi.

- SIEMA PRZYJACIELE!!! - krzyczę całując Liama i Alice w oba ich policzki.

Ich liczba mi się nie zgadza. Liczę ich, wychodzi mi 4, dwa Liamy i dwie Alice.

Odwracam się i wchodzę z powrotem do domku.

- Ludzie, nie możemy znaleźć Sam i Zayna - słyszę za plecami.

* * *

~ Mery ~

- ... kiedy zeszliśmy z wieży, już ich nie było. Szukaliśmy, dzwoniliśmy ale nie odbierają telefonów. Myśleliśmy, że sobie robią żarty - dokańcza Liam.

- Przecież mieliście się nie rozdzielać! - krzyczy zdenerwowany Niall.

- Nieee krzyyycz - wyje Ashley starając się go uspokoić.

- To takie pizdy, że na pewno im się coś stanie! Ja pieprzę, nie wierzę, że to się dzieje - Mad łapie się za głowę i siada na kanapie.

- Ja bym raczej martwiła się o to, że w lesie ktoś jest i ... - zaczyna Ali.

- Zamknij się! - krzyczę z oczami pełnymi łez.

Wszyscy się na mnie patrzą, odwracam się na pięcie i biegnę do swojego pokoju.

Jak ona może? Dlaczego ciągle ktoś to przypomina? Nie wierzę, że nie ma tu Sam i Zayna. Strasznie za nimi tęsknię, szczególnie za Zaynem. Brakuje mi jego zapachu i pocałunków.

Siadam na naszym łóżku i patrzę się za okno. Powoli robi się jasno. Niebo przybiera barwę z granatowego na niebieski. On tam gdzieś jest. W tej ciemności nocy. Te myśli powodują, że z moich oczu lecą kolejne łzy.

Słyszę pukanie do drzwi. Stoją w nich Charlie, Alice i Ashley.

- Przepraszam, Mery, jestem idiotką - przytula mnie Ali.

Tak naprawdę się na nią nie gniewam, po prostu strasznie się o niego martwię i nie mogę znieść tej całej sytuacji.

- Chodź, idziemy ich szukać - mówi Char i podaje mi dłoń.

Podnoszę się z łóżka.

- Jeeezuu. Gdziee oni mogą byyć? - mówi Ash z zamkniętymi oczami przedłużając samogłoski.

- Ona zostanie w domu, okej? - pytam cicho Ali i Char, żeby Ash nie usłyszała.

- Powinna - odpowiada Charlie i schodzimy na dół.

* * *

- Myślicie, że to dobry pomysł, żeby tam iść razem? Wszyscy? - pyta Harry.

- No właśnie? - Mad krzyżuje ręce na piersiach - najlepiej żebyśmy się znowu podzielili... Tylko bez wyliczania.

- Ja idę na pewno - mówi Ash i podnosi rękę w górę.

- Nie, Ashley. Ty nigdzie nie pójdziesz. Nie zalana w trupa - mówi stanowczo Niall.

Kocham na nich patrzeć. Są najsłodszą parą na całym świecie. W oczach Nialla jest Ashley, w oczach Ashley jest tylko Niall. To jest piękne.

- Idziesz ze mną, Ni! Juhu! W końcu idziemy się bić, nie? - pyta brunetka zaciskając pięści.

- Czekaj... Chcesz bić Zayna czy Sam? - pyta Liam marszcząc brwi.

- Jakiego Zayna? - pyta Ash.

Przewracam oczami. Jak można się tak upić?

- Ogarnij się. To jest poważne i z nikim nie będziesz się biła, jasne? - pyta Charlie patrząc na Ash poważnym wzrokiem.

Ash nie reaguje.

- Jezu ona jest kamień. Nie mam siły - Charlie ukrywa twarz w dłoniach i wtula się w tors Harry'ego.

W końcu decydujemy się na to, że pójdziemy tam wszyscy razem.

72 Hours ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz