5. Jeśli ty będziesz ogniem, ja będę paliwem

91 23 31
                                    

~ Ashley ~

Wtulam się w Nialla przypatrując się Mad krzątającej się po pokoju i sprzątającej wszystkie puszki i butelki po piwie.

Po telefonie Liama postanowiliśmy się trochę uspokoić. Nie upiliśmy się tak jak lubimy, jednak i tak pali mnie w gardle od dużej ilości piwa i jest mi tak jakoś wesoło.

- Z wami jest jak z dziećmi. W ogóle nie potraficie się zachować. Macie lat 11 czy 19? - brzęczy pod nosem Mad zmywając naczynia i co chwila poprawiając swoje długie blond włosy, które sięgają jej do pośladków.

- Idę po gitarę - bełkocze Niall próbując mnie z siebie zdjąć.

Nie daje jednak rady bo moje nogi oplatają go w pasie, podobnie jak ręce. Wstaje, próbuje zrobić krok, ale potyka się o stolik i upada na podłogę z ogromnym hukiem a ja razem z nim. Mad i Mery patrzą na nas jak na idiotów a my zaczynamy się głośno śmiać.

Siedzę na nim, więc wykorzystując sytuację, mocno wczepiam dłonie w jego włosy. Nasze usta, się zderzają, języki toczą ze sobą walkę, a Mery robi nam zdjęcia bo zdołam usłyszeć tylko ten charakterystyczny dźwięk .
Nie mam pojęcia dlaczego to wszystko robi. Kiedyś jej się zapytałam to powiedziała, że tylko po to by zachować wspomnienia. Z drugiej strony ma rację.

Odrywamy się od siebie na moment by zaczerpnąć oddechu, a potem znowu się całujemy. Jego usta smakują piwem, co podnieca mnie jeszcze bardziej. 

Przesuwa dłońmi po mojej twarzy i włosach cicho jęcząc.

- Jezu przestańcie! - krzyczy Mad stojąc przede mną ze ścierką w dłoni niczym jakaś stara gospodyni - Niall, miałeś iść po gitarę!

- Właśnie byłem w drodze.

- Jasne, chyba do orgazmu - Mad przewraca oczami a my ponownie wybuchamy śmiechem.

- Wrzuciłam na my story - mówi zadowolona z siebie Mery i klaszcze w dłonie.

- COO?! - drę się, biegnę do niej ledwo utrzymując się na nogach i wyrywam jej telefon z dłoni - pokaż.

Patrzę na malutki ekran iPhone'a dokładnie wszystko analizując. To wygląda jak początek filmu porno.

- To jest gorące, ale skasuj to - oddaję jej telefon.

- 5 osób to widziało.

- Nie gadaj.

Wyciągam rękę by złapać ją za szyję. Wiem, że tego nie lubi, więc to doskonały sposób na zemstę. Zaczyna uciekać ale nie chce mi się jej gonić, więc po prostu siadam na kanapie.

W końcu zapala się światło. Zaczynam biegać po całym domku jak głupia skacząc co kilka kroków. Przypomina mi się jednak, że tego nienawidzę i siadam na kanapie.Czuję pot na plecach. Nie cierpię tego uczucia.

- Zajebiście, w końcu nastała jasność! - krzyczy Mad wyrzucając ręce w górę i udając Jezusa.

Wybucham śmiechem.

Przypomina mi się o Liamie, Zaynie, Alice i Sam. Mam nadzieję, że cały czas trzymają się razem i są cali i zdrowi. Nie wiem czemu, ale najbardziej boję się o Sam. Jest pierdołą, poza tym gdyby się zgubiła, ten cały wyjazd nie byłby już taki śmieszny bez niej. Za oknem panuje ciemność. Mam nadzieję, że ta czwórka wróci jeszcze przed świtem. Jeśli się nie mylę, jest godzina szósta.

Razem z Mery i Mad siadamy na kanapie. Niall z gitarą siada między mną a Mad.

Szybko całuję go w policzek mierzwiąc jego włosy, które już i tak są rozczochrane, zapewne od moich rąk.

72 Hours ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz