23. Ból staje się mocniejszy, ale teraz jesteś tutaj i tego nie czuję

64 18 20
                                    

8 godzin do świtu

~ Ashley ~

Czuję jak jakaś potworna siła natury rozrywa moje ciało od środka. Pulsujący ból znajduje się w każdym fragmencie mojego ciała. Zastanawiam się, czy nie mam złamanych żeber.
Po kilku chwilach myślę, że jednak nie, bo nawet gdybym miała je złamane nie mogłabym się ruszać.

Ściskam lekko długopis w dłoni w pośpiechu pisząc wiersze w moim notesie. Śpieszę się, bo za chwilę przyjdzie tu Niall, a nie chcę żeby je widział. Przynajmniej jeszcze nie teraz. 

- Ash... - słyszę głos zza drzwi i szybko wyrzucam notes pod łóżko.

Do pokoju wchodzi... O mój Boże, Mad! Jak dobrze, że nic jej nie jest.

- Hej! - chcę wstać z łóżka, ale coś pęka w moim organizmie. Nie wiem czy to kość, czy jakaś tkanka. Czuję paskudny ból, który domaga się, żeby go czuć.

- Jezu. Siedź, nie ruszaj się - mówi. - Wyglądasz...

- Paskudnie, wiem - uśmiecham się słabo - Nic ci nie jest, Mad? Jest Harry, Sam i Mery ?

- Mm.... Później o tym porozmawiamy. Rozmawiałaś z Niallem?

- Jeśli przyszłaś rozmawiać o nim, o Sam i o tym, jaką suką jestem, że go zdradziłam, to... naprawdę możesz wyjść bo nie mam ochoty o tym mówić - stwierdzam.

- Po prostu odpowiedz na moje pytanie.

- Tak, rozmawiałam z nim. Wszystko jest okej, naprawdę. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego tak dbasz o nasz związek - przewracam oczami.

- Bo widzę, że on cię kocha i nie możesz go stracić. To świetny facet i nie można go ranić w taki sposób...

- Woow. Może w takim razie ty będziesz jego dziewczyną, skoro go tak bronisz ? - przerywam jej.

Kiedyś powiedziała mi, że jeśli nie będę chciała być z Niallem , to ona z nim będzie, ponieważ uważa , że ma wszystkie cechy jakie powinien mieć każdy idealny facet.

- Nie o to chodzi , Ashley.

- Dobra, powiedz mi co z dziewczynami i z Harrym.

Wzdycha i zaczyna mówić. Opowiada mi wszystko. Mówi mi o tym, jak razem z Harrym wezwali pomoc i nie mogli znaleźć dziewczyn, bo spotkała ich lawina.

- CO?! W takim razie gdzie jest Sam i Mery ?! - wyję.

Ona nie odzywa się, czeka, aż sama odpowiem sobie na to pytanie.

- Ja pierdziele - mówię łapiąc się za głowę a później zaczynam wrzeszczeć.  Nie mogę pogodzić się z tym, że moje kochane przyjaciółki zginęły.
Przez przypadek dotykam swojej rany na czole i syczę z bólu.
Nie mogę uwierzyć w to, że straciliśmy Sam i Mery.

Nie mogę.  Po prostu nie mogę.

- Ashley, spróbuj odpocząć i nie pisz już więcej - radzi,a ja prycham.

- Jak mogę odpocząć skoro przed chwilą powiedziałaś mi, że Mery i Sam nie żyją? Jak mam odpocząć skoro Harry jeszcze nie wrócił, a morderca przyjdzie tu za kilka minut i prawdopodobnie wszyscy zginiemy?!

- Co ty gadasz?!

- Chłopaki powiedzieli, gdzie mieszkamy żeby mnie od niego odbić. Może się tu pojawić w każdej chwili.

* * *
~ Zayn ~

- Zayn, uspokój się - mówi Alice siedząc na kanapie obok Liama, Char i Mad.

- Jak mam się cholera uspokoić ?! Straciłem ją, Chryste! - wrzeszczę chodząc w te i we wte.

- Musimy stąd uciekać. - mówi stanowczo Liam i wstaje z kanapy. Staje obok mnie obejmując mnie ramieniem - Nie rozdzielamy się, wszyscy idziemy razem, w kierunku drogi. Nieważne gdzie dojdziemy, po prostu musimy odejść stąd jak najdalej się da. Nie wiem jakie on ma zamiary. Może podsadzić bombę pod nasz dom, spalić go albo nas zastrzelić.

Mój telefon zaczyna wibrować w kieszeni mojej bluzy.

Odbieram go szybko i włączam na głośnik.

- Halo? Z tej strony szeryf Louis. Złapaliśmy Richarda , możecie być bezpieczni.

- Poważnie?!  Nasi przyjaciele wezwali policję i karetkę. Ma przyjechać o 4 nad ranem. Musimy czekać jeszcze jakieś 8 godzin.

- Okej, to dobrze. Bądźcie cierpliwi, nigdzie się nie ruszajcie. Postaramy się przyjechać do was jak najszybciej. Najpierw odwieziemy Richarda na najbliższy posterunek.

Potakuję i się rozłączam.

- Czemu nie zapytałeś się o Harry'ego?! - krzyczy Charlie.

- Jak go złapano to raczej nic mu nie grozi. Spokojnie, on znajdzie drogę do domu - mówię.

Alice nadal ją przytula.

- Co my będziemy robić przez te 8 godzin ? - pyta Alice - Idę do Nialla i Ashley, zbyt im o tym powiedzieć - mówi i idzie na górę

- Nie rozumiem tego. Harry poszedł napaść na psychopatę, jednak złapał go Louis. W takim razie ... Gdzie on jest ? - zastanawia się Liam.

- Może już wraca. - mówię - Są jakieś małe szanse, że pogotowie ratunkowe znajdzie Sam i Mery. Jezu, żeby tylko się udało.

~ Niall ~

- Jak dobrze, że on złapał tego zjeba...  - oddycham z ulgą patrząc się na Alice.

- Ta... Tak czy siak nie możemy się ruszać stąd nigdzie indziej do czwartej rano. Jakoś musimy dać radę... - mówi siedząc na naszym łóżku.

- Cholera, mam nadzieję, że Harry przyjdzie. Gdzie on jest w takim razie skoro nie złapał psychopaty? - pytam.

- Może psychopata złapał jego... - mówi Ash.

Jak na nią patrzę łamie mi się serce.

- Harry nie dałby się złapać... Dobra, trzymajcie się,  idę na dół - Ali wychodzi z pokoju.

- Ashi, powiedz mi jedną rzecz. W jaki sposób zostałaś wykorzystana?  - pytam ze smutkiem patrząc się w jej oczy.

- Niall... 

- Chcę to wiedzieć, Ash.

- Nie chcę żebyś uważał mnie za kalekę i się mnie brzydził.  To nie jest moja wina. Próbowałam uciec...

- Nie możesz tak mówić. Nigdy nie będę się ciebie brzydził,  jasne ? Kocham Cię - dotykam jej policzka.

Nie odzywa się. Wiem, że nie chce mi tego powiedzieć.  Oczekuję najgorszego. Zaczynam sobie wyobrażać, że Ashley była obmacywana przez obcego faceta.

- Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie. Bardzo często traciłam przytomność. Na pewno wiem, że zamierzał to zrobić bo czułam jak zdejmuje ze mnie bluzę, jednak... Udało mi się uciec... Prawie. Wybiegłam z chatki i zaczęłam zbiegać z górki, ale nie miałam siły i upadłam.  Późnej mnie znalazł - tłumaczy, a ja mam ochotę wybuchnąć płaczem.

- Ja pier... - łapię się za głowę - Cholera, jak on mógł ?! Co za zasrany... - nie dokańczam, bo głos mi się łamie.

Znowu wyobraźnia niszczy moją psychikę.

- Nie płacz, Nialler. Wszystko jest w porządku. - przesuwa dłonią po moich włosach.

- Jesteś najsilniejszą osobą, jaką znam. Jestem z ciebie potwornie dumny, wiesz?

Przytulam się do jej klatki piersiowej i kładę jej dłoń na swoich włosach.

- Miziaj mnie.

Ona się cicho śmieje a później oboje zasypiamy.

Gdy się budzimy, jest już 3;30 nad ranem.


72 Hours ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz