Rozdział 7

1.7K 64 7
                                    

Jak ja wytrzymam z tym całym gównem, które wymyśliłam? Muszę coś wymyślić. Harry się wścieknie. Gdybym tylko mogła teraz umrzeć...A może upozoruję moją śmierć? Nie, to by było dziwne. Nie wiem, co mogę dzisiaj robić, mamy cały dzień wolny od tańczenia. Chyba spotkam się z Harry'm, zaraz po tym jak odach obraz pani Cox, mam nadzieję, że jej się spodoba. Tak w ogóle to gdzie ona jest? Jest spóźniona już 10 minut! Siedzę w studiu i nic nie robię. Moment, ktoś wchodzi. Oh, to tylko Harry. Harry?!

-Co tutaj robisz? - zapytałam. Miał na sobie czarne, obcisłe jeansy, białą koszulkę i białe conversy. Wyglądał seksi.

-Przyszedłem cię zobaczyć- uśmiechnął się szeroko po czym rzucił swój plecak i podszedł do mnie. Owinął mnie swoimi ramionami i schował nos w mojej szyi. Jaki słodki chłopak.

-Nie wiedziałam, że jesteś przytulającym typem chłopaka- uśmiechnęłam się.

-Jeszcze dużo rzeczy o mnie nie wiesz, Samantho.- odpowiedział z niegodziwym uśmiechem.

Chyba powinnam powiedzieć Harry'emu, że jestem zaręczona i podobno oczekuję dziecka.

-Więc, zeszłej nocy..- zaczęłam.

-Było niesamowicie- wyszeptał.

O Boże, on myśli, że jesteśmy razem czy coś. To jest niewiarygodnie dziwne, tak bardzo chciałabym, być z Harry'm. Ale nie, on za bardzo popierdolony. Ale może dlatego go lubię. Ponieważ wiem, że mogę go zmienić.

-Zaręczyłam się- wyszeptałam. Usta Harry'ego opadły w zdziwieniu. Nie oczekiwałam, że będzie mi gratulował.

-Czemu to zrobiłaś?- zapytał zaskoczony.

-On myśli, że jestem w ciąży. - wymamrotał chodząc po studiu i zbierając rzeczy, które nie powinny tam leżeć.

-Nie próbuj i nie udawaj jakby nic się nie stało.

-Co masz na myśli?- zapytałam podnosząc pastele i palety.

-Myślałem, że jesteśmy tak jakby, no wiesz- wybełkotał. Spojrzałam na niego przez moment, próbując zrozumieć o czym mówi. Oh, już wiem. On myślał, że jesteśmy 'rzeczą', tak jak oczekiwałam.

-Nie Harry- potrząsnęłam głową- To co się wydarzyło kilka nocy temu nic nie znaczy- wyszeptałam.

-Oh- westchnął.

-Możemy po prostu zostać przyjaciółmi?- zapytałam kończąc sprzątanie.

-Oczywiście, ciągle jesteś moim przyjacielem od seksu, prawda?- uśmiechnął się. Podszedł do mnie i zaczął zębami skubać moje ucho. Oh Harry, przestań.

-Prawda- zachichotałam.

-Świetnie, a może zlikwidujemy kilku prawników? - wyszeptał mi do ucha, ciągnąc za mój T-shirt.

Lekko jęknęłam, próbując wytrzymać w tej przyjemności, którą mi dostarczał. Zdradzanie to zła rzecz, wiem to. Ale inaczej jest z Harry'm.  Wiem, że to nie zajdzie tak daleko. Moje przemyślenia przerwało pukanie w metalowe drzwi. Harry jęknął z niezadowolenia. Cholera, pani Cox.

-Boże, przyszła odebrać swój obraz- jęknęłam.

-Okay, wyjdę tylnym wyjściem. Do zobaczenia, seksiaku-  uśmiechnął się. Boże, poczułam węzeł w żołądku. Harry wyszedł tyłem, a ja otworzyłam drzwi pani Cox.

-Dzień dobry- uśmiechnęłam się do szatynki.

-Dzień dobry Pani Black.- odpowiedziała grzecznie kiedy wskazałam aby weszła do środka.

Unhealthy Love - tłumaczenie // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz