Rozdział 31 - ostatni

615 51 19
                                    

***HARRY***

 Cierpiałem, dym wdzierał się do moich płuc, kiedy próbowałem oddychać. Wiedz, że Sam jest na górze dała mi ostatnie gramy siły, aby pójść po nią.

 Podniosłem się na kolana, zacząłem wspinać się po schodach. Złapałem się barierki, aby sobie pomóc. Nie mogę opisać jak bardzo zdeterminowany byłem aby uratować Sam. Była dla mnie wszystkim. A ja nie mogłem pozwolić aby wszystko to co mam po prostu się spaliło.

 Ledwo udało mi się podnieść gdy dotarłem do połowy schodów. Szybko udało mi się dostać do drzwi, które prowadziły do naszej sypialni. Czułem jakby moje nogi ulegały korozji i gniły z bólu, przez który przechodziłem dla niej. Może to było wystarczająco porównywalne z bólem emocjonalnym.

 Wszedłem do w pełni oświetlonego pokoju, chowając usta za dłonią gdy wmaszerowałem do płonącej sypialny. Klęknąłem kiedy spojrzałem na nieprzytomną Sam leżącą na ziemi. Nie ruszała się. Otworzyłem szerzej oczy. Zobaczyłem szkarłatną ciecz wypływającą z jej skalpu(to jest skóra na czubku głowy jakby ktoś nie wiedział ) .obok jej głowy leżała potłuczona butelka...brandy?

 -Sam, twoja głowa!- zapłakałem, chowając jej kruche ciało w moich ramionach. Powoli zacząłem podnosić jej ciało beż życia.

 Przebiegłem przez śmiercionośne płomienie, ledwo dawałem radę ją trzymać, gdyż moje ciało zaczęło poddawać się z bólu. udało mi się zejść ze schodów, usiadłem na ostatnim stopniu. Ciągle trzymałem ją na swoich kolanach.

 -Zayn, zadzwoń po karetkę! Ona nie przestaję krwawić!- kaszlnąłem. Pogłaskałem ją po głowie. Poczułem krew na swojej dłoni.

 -Już tu jadą- odpowiedział Zayn i podbiegł do nas.

 -Zayn, ona nie oddycha- powiedziałem zmartwiony, kiedy Sam nie pokazywała żadnego znaku życia. Trzęsącymi dłońmi położyłem Sam na podłodze.

 -Co jej się stało w głowę?- zapytał gwałtownie przykładając dłoń do jej czoła.

 -Musiała upaść na butelkę Brandy kiedy zemdlała- powiedziałem zmartwiony.- A drewniana podłoga nie była za wygodna- zachichotałem nerwowo, pomimo że śmiech to ostatnia rzecz na, która teraz mam ochotę.

 Musimy teraz szybko działać. Sam nie oddychała, a ja nie mogłem nic zrobić. Nie wiedziałem jak z tym wszystkim sobie radzić. Pamiętałem tylko usta-usta.

 Nie wahałem się. Położyłem dłoń na jej karku i przykryłem jej usta swoimi. gdybym mógł oddałbym jej całe moje powietrze. Ale nie byłem teraz w stabilnym stanie. Tak mało mogłem dla niej zrobić.

 Moje dłonie szybko odnalazły jej klatkę, kiedy złączyłem palce. Przyłożyłem je i nacisnąłem gwałtownie kilka razy- No dalej- wyszeptałem do siebie. Nawet nie próbowałem zatrzymać łez. Znowu przyłożyłem usta do jej, ponownie robiąc usta-usta.

 -Ona traci za dużo krwi!- Zayn powiedział głośno, zwracając moją uwagę, ale nie przestałem robić, nawet na sekundę.

 -Przynieś ręczniki, cokolwiek!- zapłakałem, zwiększając częstotliwość ruchów. Byłem zdeterminowany, aby Sam znowu oddychała.

 Nic nie pomagało. Nie dawała żadnego znaku życia i to mnie dobijało. Nie, nie mogę stracić Sam. Nie w ten sposób. Jeśli coś by jej się stało, zabrałbym sobie życie. Nikt nas nie rozumie i nie zrozumie co dla siebie zrobiliśmy.

 -Sam, proszę, nie rób mi tego.- zaszlochałem. Rosła we mnie złość, kiedy ostatni raz zrobiłem jej usta-usta. Odsunąłem się, naciskając dłońmi na jej klatkę.

Unhealthy Love - tłumaczenie // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz