Rozdział zawiera elementy erotyczne. Jeśli nie lubisz/nie możesz czytać takich fragmentów omiń rozdział
Stałem zdenerwowany w kuchni, opierając łokcie na blacie. Coś poważnie było nie tak, wszystko wydawało się surrealistyczne. Intensywnie oddychałem zastawiając się co teraz różniło się od każdej innej nocy. Nie mogłem wymyśleć żadnego powodu.
-Sam obiad jest gotowy !
Pofatygowałem się trzymając trzy talerze rozgniecionych ziemniaków i kurczaka duszonego w sosie w rękach. Dałem radę utrzymać je sztywno w rękach , gdy szybko poszedłem do jadali szybko kładąc je na stole, gdzie siedziała Sam.
-Wow Harry, - Zachichotała łapiąc widelec, gdy położyłem sztućce na stole. - Ty nigdy nie gotujesz !
Delikatnie się zaśmiałem rozglądając się po stole zauważając puste miejsce przy nas. Skupiłem spojrzenie na wolnym siedzeniu, które stało na przeciwko talerza zastanawiając się czemu nikt tam nie siedzi.
-Gdzie jest Fay ? - Cicho spytałem odwracając się w stronę Sam. Zmarszczyła brwi gapiąc się na mnie jakby chciała mnie upomnieć za spytanie się gdzie jest nasza córka.
-Harry rozmawialiśmy o tym, - Tłumaczyła powoli kładąc ręce na stole i odkładając nóż. - Nie ma tu Fay.
Zaśmiałem się cicho z jej żartu rozglądając się by zobaczyć gdzie jest Fay, która najprawdopodobniej zaraz wyskoczy i mnie przestraszy. - Poważnie, gdzie ona jest ?
-Harry, - Powiedziała próbując w jakimś sensie mnie uspokoić. - Fay nie przychodzi na obiad.
-Oj no weź, - Zaśmiałem się wiedząc, że robi sobie ze mnie jaja. - Bawi się na zewnątrz ?
-Proszę nie rób tego znowu, - Wyszeptała trzęsąc głową, gdy zapłakała.
-Nie robić czego znowu ? - Zapytałem spokojnie wstając z krzesła i klękając przy niej, uspokajająco bawiąc się jej włosami. - Kochanie dlaczego płaczesz ?
Zdecydowanie w tym momencie byłem zdezorientowany nieobecnością mojej córki i płaczem Sam. Było coś czego mi nie powiedziały i byłem gotowy do wszystkiego żeby się dowiedzieć.
-Fay umarła we mnie Harry, - Zapłakała, a ja natychmiastowo poczułem w żołądku mdłości. - Wiesz o tym.
Nagle przestałem przed nią klękać szybko stając. Gapiłem się na Sam, która zapłakała w swoje ręce przed spojrzeniem w moim kierunku czekając aż się odezwę.
-Nie rób sobie takich żartów, Sam, - Wyplułem zarazem pewnie i nerwowo. - Po co miałabyś mówić takie rzeczy ? Rano zabrałem ją do szkoły.
-Wyobrażasz sobie to wszystko ! - Prawie wykrzyczała, gdy szybko wstała ze swoje krzesła gapiąc się na mnie.
-Nie podoba mi się ten żart. Nie jest kurwa zabawny ! - Wykrzyczałem robiąc krok w stronę Sam, sprawiając że wyglądałem na bardziej przerażającego, gdy przygniotłem ją do ściany.
Spojrzała na mnie ze strachem w oczach, gdy moje ręce znalazły jej szyję, łapiąc ją zdecydowanie. Próbowała dyszeć szukając powietrza, ale nie dałem jej żadnego. Kochałem to, miałem nad nią kontrolę. To byłem ja, byłem najsilniejszy i to wiedziałem.
Spojrzałem na nią nikczemnie przyciskając moje czoło do jej. - Gdzie jest Fay ?! - Wykrzyczałem jej w twarz, zmniejszając uścisk, aby mogła mówić.
-Nie ma jej, Harry. - Sam ledwo wykrztusiła, a ja znowu zwiększyłem uścisk.
-Powiedz mi !