Rozdział 19

995 42 2
                                    

Nie wiem czy podjęłam najlepszą czy najgorszą decyzję w moim życiu. Cóż, mam pierścionek na palcu i nie wiem co dalej robić.

Zawody są dziś, dzień, którego obawiałam się przez ostatnie 4 miesiące. Ale to również oznacza inną rzecz, to jest ostatni raz kiedy zobaczę Harry’ego. I nie wiem czy cieszę się z tego powodu czy nie. Chcę go, ale on nie jest mój, więc nie mogę się dużej o niego martwić.

-Frankie, masz makijaż i kostiumy ?- Carter zapytał głośno kiedy my wszyscy byliśmy w studio, gotowi do wyjścia na wydarzenie, które mogło dosłownie zmienić dużo rzeczy

-Tak!- wykrzyczała głośno podnosząc torby. Harry westchnął do niej, nie zgadzał się z tym, że musi mieć makijaż. Frankie zdawała się zauważać frustrację Harry’ego. 

-Nie martw się Harry- Wyszeptała. -Nie sprawię, że będziesz wyglądał jak pieprzona wróżka.

Zaśmiałam się do siebie z wybuchu Frankie, Harry uniósł ręce w geście obronnym, przed złapaniem jednej z kanapek, które przygotowałam dla wszystkich. W autobusach staje się nerwowa, więc robię dużo jedzenia dla wszystkich. Ale nie jestem szczęśliwa z tego, że Harry to je. Nie zasługuje na to by je jeść. 

-Ta kanapka nie jest dla ciebie- wymamrotałam, kiedy złapałam torebkę i podążyłam za nim, gdy kierował się w stronę drzwi wejściowych. Wtedy się prawie wywróciłam, on chodzi strasznie szybko.

-No to kurwa szkoda.- Warknął przed tym jak wziął dużego gryza mojej kanapki z jajkiem. Mam nadzieję, że się zakrztusi.  Widzisz, Harry zmienia się znowu w chujową wersję samego siebie, kiedy już nie jesteśmy dłużej razem.

Kiedy wsiadamy do autobusu, zmierzam do siedzeń na środku zajmując siedzenie obok mnie dla Frankie. Harry poszedł na tył, blokując nas wszystkich swoimi słuchawkami. Zerknęłam na Frankie, która szła w moją stronę z wielką torbą jedzenia. Przed tym jak usiadła obdarzyła mnie wielkim uśmiechem i wyjęła wielką torbę nachos. 

-Jechałaś kiedyś pięć godzin autobusem?- Zapytałam ją nerwowo, kiedy zanurzałam rękę by wyjąc garść serowych nachosów i wpakować je do buzi. 

-Wydaje mi się, że tak. Masz chorobę lokomocyjną ?- Zapytała z przejęciem. Wytrzeszczyłam oczy, przed kiwnięciem głową. Kompletnie zapomniałam o mojej chorobie. 

-Tutaj masz torbę.- Zaśmiała się i podała mi plastikową torbę, którą z wdzięcznością od niej wzięłam. 

-Dzięki.- Zachichotałam nerwowo, jeśli zwymiotuję to się popłaczę.

Nagle Carter wskoczył do autobusu, zawsze wszytko robił ostatni. Stanął na przedzie i popatrzył na wszystkich z wielkim uśmiechem. Wyszeptał kilka słów do kierowcy, ten przytaknął i podał mu mikrofon, który był połączony z głośnikami w autobusie. 

-Dobra ludzie, to jest to!- Wykrzyczał z radością i zarażając ją wszystkich. 

-Minione 4 miesiące były niesamowite. Dziękuję za cały wasz wysiłek i wsparcie- Mówił dalej z radością. 

-I dziękuję wam wszystkim za zarażenie nas wszystkich seksualnym napięciem, które było między Harrym i Sam

Zakryłam ręką buzię, próbując przestać się śmiać, niestety się nie udało. Carter mrugnął do mnie ze złośliwym uśmieszkiem, a ja się cieszę, że Harry teraz słucha muzyki. 

-Chce tylko powiedzieć, że nie ważne co się stanie, nadal będziemy najlepszą grupą taneczną na całym świecie.

-Powodzenia  Sam i Harry .Wykrzyknął głośno wprawiając wszystkich w wiwaty. Uśmiechnęłam się do siebie i podziękowałam wszystkim, jestem teraz w tak świetnym humorze.

Unhealthy Love - tłumaczenie // H.S.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz