six|imagin Theo|

336 15 0
                                    

 (UWAGA nawiązuje do 6 sezonu Teen Wolf  UWAGA)

Pamiętam, że od małego mówiliśmy sobie z Liamem wszystko, dosłownie wszystko. Niektóre nasze dziecięce rozmowy były tak dziwne, że lepiej ich nie wspominać. Od dłuższego czasu Liam oddalił się odemnie i przestał ze mną rozmawiać. Trzymał się ze Scottem Macallem i resztą, do czasu gdy przez przypadek zobaczyłam jak się przemienia, ujawnił się bo chciał mnie uratować. Reasumując od niedawna wiem o całym nadnaturalnym świecie, trochę ciężko jest mi to wszystko ogarnąć ale najważniejsze jest to, że odzyskałam przyjaciela. 

                                                  ***********************************************************

  - Liam czy to naprawdę konieczne ? - spytała Heyden. Szliśmy właśnie tunelami w celu wskrzeszenia jakiegoś złego kolesia. Normalka c'nie? 

 - Nie ma wyjścia, tylko on ma taką moc.

- A jeśli ją utracił ? Co wtedy Liam ? - spojrzała na mnie jakbym miała ją poprzeć. 

- Heyden na mnie nie patrz, zawsze stoje po jego stronie, a z resztą nie znam się na tych rzecach. Osobiście jakbym mogła wskrzesić kogokolwiek nawet mega złego człowieka to bym to zrobiła.- wywróciła oczamy i podniosła ręcę do góry. 

- W porządku, macie racje jest naszą szansą. A co do tego ostaniego jesteś zbyt ludzka. 

 Liam uniósł miecz i wbił go w ziemię. Powstała wielka wyrwa, z której wyłoniła się reka z pazurami a następnie wyszedł przystojny bruntet, był pokryty ziemią no i oczywiście był w swojej wilkołaczej postaci. Rzucił się na Liama krzycząc gdzie jego siostra. 

- Z tego co wiem zabileś ją. - odezwałam się nie pewnie. Zwrócił na mnie uwagę puszczając mojego przyjaciela. Podszedł do mnie, stał tak blisko, że nasze oddechy się łączyły. 

- Nie chciałem, tak bardzo tego żałuję. - powiedział zmieniając się w człowieka, w jego oczach ujżałam łzy. 

- Wierzę. - szepnęłam, nie byłam w stanie oderwać wzroku od jego zielonych tęczówek.

- Pomożesz nam, bo inaczej odeślę cię z powrotem, jasne? - głos Liama wytwał mnie z tego dziwnego transu. 

- Nie chcę tam wracać. - złapał mnie za rękę i znów spojrzał w oczy.

- W porządku, nie wrócisz tam. - posłałam mu słaby uśmiech. Poszliśmy sprawdzić, czy jego moc jest wystarczająca aby pochłonąć tyle elektryczności. Gdy wszystko było gotowe Theo złapał kabel, a ten dziwny gość przekręcił gałkę, gdy tylko to zrobi chłopak krzyknął a siła rażenia odrzuciła go do tyłu. Bez namysłu podbiegłam do chłopaka, który leżał.  W tym czasie reszta z nas nie przejmując się Theo zastanawiała się co poszło nie tak. 

- Hallo wszystko w porządku? - spytałam klękając koło chłopaka, lekko nim potrząsając.

- Jeszcze żyję. - na jego twarzy pojawił się słaby uśmiech. 

Gdy Liam i Heyden zoriętowali się, że Theo nie ma już mocy "swoich członków stada" chcieli go odesłać, ale okazało się, że chłopaka pamięta Stilesa i wie dużo o Dzikim Łowie. 

- Musimy iść do Scotta. - mój przyjaciel był zdenerwowany. Nie wiedział jak alpha zaraeaguje na wskrzeszenie Theo.

- W porządku, wezmę go do siebie, niech się wykąpie i przebierze. 

- Nie możesz zostać z nim sama, jest niebezpieczny! 

- Nic mi nie zrobi. 

- Skąd możesz to wiedzieć? - nie umiałam odpowiedzieć na jego pytanie po prostu to czułam.

- Nie mam pojęcia skąd, ale po prostu to wiem. - bez słowa odeszłam od mojego przyjaciela kierując się w stronę chłopaka, który na mnie czekał. Oczywiście musiał to wszystko słyszeć. Złapałam go za rękę i pociągnęłam w kierunku mojego domu. 

- Naprawdę się mnie nie boisz?

- Po prostu wiem, że mi nic nie zrobisz. - wzruszyłam ramionami. 

Gdy chłopak był gotowy ruszliśmy do Scotta. Gdy tylko przekroczyliśmy próg Malia rzuciła się na Theo i zaczęła okładać go pięściami. Z jego nosa i ust zaczęła lwcieć krew nikt nie odciągał dziewczyny, Theo powtarzał w kółko "nie musisz przestawać". Wyglądało jakbym tylko ja iwedziała, że te słowa nie są skierowane do Maili. Wiedizałam, że nie mam z nią szans ale nie mogłam pozwolić, żeby go biła. Skącentrowałam swoje siły i z całą mocą wbiegłam w nią równocześnie spychając ja z chłopaka, zajmując jej miejsce. Theo dalej powtarzał " nie musisz przestawać". Z jego oczu zaczęły płynąć łzy. 

-Theo, Theo...słyszysz mnie? - spytałam najdelikatniej jak potrafiłam, czułam, że wszyscy nas obserwują. Nagle chłopak otrząsnął się z transów.

- ( twoje imię) ona wyrywała mi serce w kółko od nowa ja zasłóżyłem na to .. jaa..

- Ciii.. spokojnie. - chłopak wtulił się we mnie. Zmienił się. Liam mówił że był bezdusznym dupkiem. 

- Naprawdę..nie chciałem. Gdybym mógł cofnąć czas... 

- Spokojnie, choć opatrzę cię. 

- Nie trzeba przecież się zagoi. 

- Proszę cię, jesteś cały we krwi.

- W porządku. - skierowaliśmy się do kuchni gdzie znalazłam apteczkę. Wszyscy zostali w salonie, wiem, że dla nich to też było dziwne. 

- Siadaj. Przemyje ci to, może trochę szczypać.

- To dla mnie nic. - na te słowa wywróciłam oczami.

- No tak. Zapomniałam, że was nadnaturalnych nic nie rusza. - gdy do jego rany przyłożyłam gazę nasączoną wodą utlenioną syknął na co ja się zaśmiałam.

- Nic? - zapytałam rozbawiona. 

- Kompletnie.- posłał mi czarujący uśmiech i delikatnie zatrzymał moją rękę. Nasze spojrzenia się spotkały, Theo przyciągnął mnie do siebie wolną ręką.

- Co ty ze mną robisz? - wyszeptał, nasze twarze dzieliły minimetry.

- Mogła bym spyać o to samo. - gdy tylko to powiedizałam Theo złączył nasze usta w delikatnym pocałunku. 



preferencje i imaginy | TEEN WOLF|Where stories live. Discover now