twenty three|pierwsza kłótnia czktóraś tam|

205 12 5
                                    

📌Parrish
- Obudź się! -krzyknęłam stojąc nad moich chłopakiem, który niewinnie spał.
- Co jest co się dzieje? - spytał zdezorientowany budząc się i sięgając po broń, która znajdowała się na szafce obok łóżka.
- Kim jest Lydia?! - wyrzuciłam z siebie moje podejrzenia. Parrish już od tygodnia powtarza jej imię przez sen i dziś znów się to powtórzyło. Moja zazdrość wzięła górę, musiałam zapytać.
- Co? Lydia...
- Już od dawna powtarzasz jej imię przez sen. Musi być dla ciebie ważna skoro nawiedza cię we śnie. - porzerwałammu i wyrzuciłam z siebie moje podejrzenia.
- (t/i) ty...ty nie zrozumiesz..
- Postaram się.
- Lydia...Lydia jest moją znajomą...od jakiegoś czasu mam dziwne sny...i ona w nich jest. Nie mam pojęcia o co w tym chodzi.
- Ja mam.- powiedziałam ze smutnym uśmiechem.- śni ci się bo ci na niej zależy.
- Co ? Nie, nie zależy mi na niej. (t/i) zależy mi tylko na tobie. -pokręciłam głową a z moich oczu popłynęły łzy.
- To nie prawda. Poprostu coś do niej czujesz.
- (t/ i)...
- Po prostu bądź szczęśliwy. - porzerwałammu mu wstałam i opuściłam mieszkanie Parrish'a.

Ogólnie to jest tak że nie wyobrażam sobie żeby Paris krzyczał i był taki zły kłótni z dziewczyną ponieważ uważam go za tak miłego gościa i delikatnego jeśli chodzi o charakter że no po prostu to tak musiało być wiecie to jest taka luźna sprzeczka w sensie bez żadnych krzyków i takich wielkich emocji ale tak musiało być

preferencje i imaginy | TEEN WOLF|Where stories live. Discover now