twenty eight |pogodzenie cz5|

237 21 1
                                    

📌 Theo

  Wiem że swoimi słowami skrzywdziłam Reakena, ale nie przypuszczałam że zmieni się w bezduszną istotę pozbawioną uczuć.
  Theo stał się maszyną do zabijania, w jego przypadku twierdzenie " po trupach do celu" zgadza się w stu procentach, co mnie martwi bo wiem że wcale taki nie jest.
  Od naszej kłótni nie rozmawiamy ze sobą, mijając się na korytarzu Reaken traktuje mnie jak powietrze, raz nawet trącił mnie ramieniem i szedł dalej jak niby nic się nie stało, ot zachaczył o gałąź w lesie.
  Dziś zostałam dużej w szkole przygotowując się do projektu z biologii, na którym bardzo mi zależało. Tak bardzo że przekupiłam woźnego tęczowymi  babeczkami własnej roboty, w celu zostania w szkole do jakieś dwudziestej.
  Jak widać udało się, byłam w klasie biologicznej gdy usłyszałam jakieś huki, jakby ktoś rzucał czymś ciężkim o ścianę. Zaniepokojona skierowałam się w kierunku ów dźwięku i stanęłam w drzwiach biblioteki, moja szczęka opadła na dół, jak się okazało nie rzucano czymś a kimś, dokładnie Scottem Mcallem.
  - Przestań!!! - krzyknęłam z całych sił w kierunku Theo, który wolnym krokiem podchodził do leżącego i ledwo żywego Mcalla. Naturalnie Reaken udawał że kompletnie mnie nie słyszy, nie mogę tak poprostu stać i patrzeć na ten akt przemocy, bez głębszego zastanowienia i wierząc że Theo nie zrobi mi krzywdy wbiegłam pomiędzy niego a Scotta zastawiając mu drogę.
  Zwolnił kroku ale dalej szedł w kierunku już nie tylko Mcalla ale również moim.
  Jego wzrok był chłodny i pusty. Zaczęłam przecząco kręcić głową jak opentana a w moich oczach gromadziły się łzy.
  - Nie jesteś taki. - szepnęłam dobrze wiedząc, że Reaken  i tak to usłyszy.
  - Jestem taki za jakiego mnie uważasz. - przystanął i odparł spokojnie.
  - Nie! Może nie jesteś idealny, ale nie jesteś zły Theo. - powiedziałam stanowczo na co chłopak wywrócił oczami.- Chcesz wiedzieć za kogo cię uważam? - spytałam na co chłopak gestem ręki wskazał że chętnie posłucha odpowiedzi.
  - Za mojego chłopaka, tego który chce mnie chronić, tego który zanosi mnie do łóżka gdy nie mam siły na nic, tego który śpiewa mi gdy nie mogę spać, tego dla którego mogę robić gofry całe życie bo go kocham, właśnie za tego chłopaka cie mam.- rozpłakałam się, emocje wzięły górę.- Ale proszę bardzo, jeśli nim nie jesteś, zanim zabijesz Scotta zabij mnie. - powiedziałam przez łzy, chłopak ruszył w moim kierunku, a ja zamknęłam oczy byłam gotowa na wszystko, choć wiedziałam że pod tą skorupą lodu jest mój słodki Theo.
  Poczułam jego zapach, rozpoznała że szedł szybko ku mnie więc mocniej zacisnęłam powieki po czym poczułam ramiona chłopaka, które mnie szczelnie oplotły.
  - Nigdy, prze nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy i nie pozwolę aby ktoś to zrobił.
  - Wiem Theo.- wyszeptałam w jego tors. - Wiem.

preferencje i imaginy | TEEN WOLF|Where stories live. Discover now