Dopełnienie Derek cz2

181 14 0
                                    


pierwsze kocham cię z jego ust

Od jakiegoś czasu ja i Derek jesteśmy parą, uważałam że wszystko pomiędzy nami jest okey do czasu...

   Miałam spotkać się ze swoim chłopakiem ale sie cholernie spóźniał więc wyszłam na zewnątrz  i usłyszłam jak ktoś krzyczy, szybko udałam się w tym kierunku. Krzyk dobiegał z polanki w lesie, schowałam się za krzakami gdzie, miałam dobry widok na całą sytuacje. Był tam jakiś chłopak rozglądał się dookoła i nagle z jednej storny wystrzelila strzała i ugodziła w niego. Pod wpływm adrenaliny wyskoczyłam i podbiełam do chłopaka. Tak bardzo chciałam mu pomóc. Momentalnie w mojej głowie pojawiły sie retrospekcje kursu pierwszej pomocy. Byłam na tyle skupiona na rannym, że nie zauważyłam jak ktoś podszedł od tyłu i przyłożył mi pistolet do głowy i wtedy usłyszałam ryk. Był przepełniony wściekłością i grośbą, nagle pistolet nie dotykał mojej głowy tylko leżał jakiś 10 metrów ode mnie a jego właścieciel o jakieś pietnaście. 

     Powoli odwróciłam się i ujrzałam Dereka.. byłam w takim szoku, że zemdlałam. Otworzyłam oczy i powitał mnie znajomy widok, byłam w mieszkaniu Dereka. Powoli wstałam i gdy tylko go ujrzałam powiedziałam pierwszą myśl w mojej głowie nagłoś:

     - Gdzie jest ten chłopak? Wszystko z nim w porządku?

     - Tak. słuchaj (t/i) nie powinno cię tam być, to moja winna, mogo ci się coś stać. Nie moge cię w to plątać. Kocham cię i nie pozwole aby ci się coś stało. Musisz mnie zostawić i żyć swoim życiem.

pierwsza kłótnia ( nawiązuje do pierwsze kocham cię z jego ust)

    - Tak. słuchaj (t/i) nie powinno cię tam być, to moja winna, mogo ci się coś stać. Nie moge cię w to plątać. Kocham cię i nie pozwole aby ci się coś stało. Musisz mnie zostawić i żyć swoim życiem. 

     - Już za późno. Ja ciebie też kocham, a to nie było twoją winą, przeciez sama tam poszłam.

    - Nie rozumiesz (t/i) ! Mój świat nie jest taki różowy. Pełno w nim przemocy,ciemności i dziwnych rzeczy. 

   - Co z tego?! Uważasz, że mój świat jest kolorowy, pełen jednorożców i tęczy?! Nawet gdyby twój świat był pełen wampirów i wilkołaków i tak chciałabym być tego częścią, ale skoro mnie nie chcesz. W porządku, pójdę sobie.

pogodzenie

  Od jakiegoś tygodnia ja i Derek nie rozmawiamy ze sobą i wogóle si,ę nie widzimy. Skoro tak woli. Po rozstaniu zaczęłam intensywniej trenować, pomaga mi to w skupieniu i nie powiem, gdy atakuje wyobrażam sobie że przedemną stoi mój były chłopak a ja spuszczam mu manto. 

  Ostatnio często jest tak, że wieczorem siadam na schodach przed domem, tak też było i dziś.

   Siedziałam tak w zamyśleniu, gdy usłyszałam jakieś wycie dobiegające z lasu. oczywiście, że pobiegłam w tamtym kierunku. Na drodze leżał mężczyzna, gdy się przyjrzałam okazało się, że to Derek. Zadławiłam się powietrzem, byle by powstrzymać krzyk. Mój były chłopak leżał a nad  nim stało dwóch mężczyzn, jeden z nich miał broń wycelowaną prosto w klatkę piersiową Dereka. 

   Zakradłam się najciszej jak mogłam, kopniakiem wytrąciłam broń z rąk napsatnika po czym uderzyłam w brzuch i głowę, drugi z mężczyzn próbował zajść mnie od tyłu ale obruciłam się i go podciełam po czym uderzyłam w krtań. Obydwaj żyli, ale byli nieprzytomni, pomogłam wstać Derekowi i zarzucając jgo rmie na swoje barki ruszyłam w kierunku domu. 

     - Dałam sobie rade z twoim światem. - prychnełam i położyłam chłopaka na moim łóżku. Zdjęłam z niego koszulkę i zaczęłam przemywać rany, Derek był wyczerpany i gdy tylko położył się na łóżku zamknął oczy. Byłam przyzwyczajona, że mężczyzna nie musisz iść do szpitala, ponieważ już raz była taka sytuacja, gdzie na drugi dzień jego rany były zagojone. Ponoć to dobre geny czy coś... Wzięłam prysznic i położyłam się obok. 

    Gdy rano wstałam miałam nadzieje, że wczorajszy dzień był tylko złym snem. Okey wczoraj byłam twardzielką, ale to przez adreline. Oni chcieli zabić Dereka i gdyby nie treningi były by tam dwa trupy. Mogłam go stracić, wiem wiem nie jesteśmy razem, ale nie wyobrażam sobie żeby zniknął. Niepewnie przysunęłam sie do chłopaka a ten ku mojemu zdziwieniu objął mnie ramieniem.

     - Uratowałaś mi życie, dziękuje. 

    - Już nigdy więcej tego nie rób, nie zostawiaj mnie w żaden sposób, dobrze? 

    - Obiecuje. - wyszeptał i przyciągnął mnie jeścze bliżej siebie.

preferencje i imaginy | TEEN WOLF|Where stories live. Discover now