seven|imagin Stiles|

299 21 3
                                    

Nie dawno wprowadziliśmy się do Beacon Hills, nasza okolica jest w maiare spokojna więc na prawdę zdziwiłam się gdy usłyszałam krzyk. Jego źródło znajdowało się w domu obok. Byłam sama w domu, więc lekko przestraszona sięgnęłam po kij bejsbolowy i pobiegłam w stronę moich nowych sąsiadów. Otworzyłam drzwi, niezastanawiając się wbiegłam po schodach i wparowałam do pokoju z którego wydobywał się krzyk.

          - Co jest ? co się dzieje ? - krzyknęłam poprawiając uchwyt na kiju. Krzyk ustał, w pokoju był przystojny brunet, który wpatrzywał się z ciebie z przerażeniem i zaskoczeniem. Gdy zorientowałaś się, że nie dzieje się nic złego wypuściłam moją prowizoryczną broń z ręki, podeszłam d łóżka chłopaka i rzuciłam się na nie z westchnieniem. No co chciałam go ratować, moge odpocząć prawda?  

           - Yyy.. co ty tu robisz? - spytał. 

           - Leżę jak widać. - zaśmiałam się, naprawdę bałam si, że coś się tu dzieje. - Czy twoim hobby jest krzyczenie i straszenie ludzi? - spytałam lekko podnąsząc się na łokciach. 

           - A twoim bieganie z kijem bejsbolowym po sąsiadach? Tak wgl dobra broń. - teraz to on się zaśmiał. 

            - Przybyłam z odsieczą a ty jeszcze narzekasz? - spytałam z udawanym oburzeniem. Chłopak z impetem usiadł obok mnie i westchnął.

            - Odsiecz się przyda, ale kij zbędny. 

           - Czyli nie biegłam na darmo? - usiadłam po turecku i przyglądąc się chłopakowi spytałam- a więc co się stało?

          - Oglądałem mój serial, gdy nagle mój komputer padł, zdechł, umarł. W najważniejszym momencie, rozumiesz? 

          - Masz rację to straszne.Jaki to serial? 

          - Scherlock Homles. - mój ulubiny serial całkiem zapomniałam o nowym odcinku. 

          - O Matko! Zapomniałam. - zeskoczyłam z łóżka, wziełam kij, złapałam chłopaka za rękę i szybko wybiegłam z jego domu. 

           - Co się stało? Ugh.Porywasz mnie a ja nawet nie wiem jak masz na imię. - wywróciłam oczami i zwolniłam. 

             - Jestem (t/i), i porywam cię na najnowszy odcinek naszego serialu.  Nie wiem jak mogłam o tym zapomnieć. Weszliśmy do mojego pokoju, puściłam chłopaka i ruszyłam odpalić laptopa. Ten mały szary człowiek stał w miejscu. 

             - Hallo, bezimmienny brunecie? Siadaj. - zaśmiałam się i wskazałam łóżko. 

              - Stiles. - powiedział siadając. Usiadłam obok i włączyłam odcinek. 

             *miesiąc później* 

                Dziś nastał ten dzień w którym chłopak przychodzi do mnie. Oglądanie wspólnie serialu stało się naszą małą tradycją. Choć każdy z nas miał dużo spraw na głowie, jeden wieczór w tygodniu sędzaliśmy razem.  

               - Otworzę ! - krzyknęłam zbiegając z głupim uśmiechem na dół. W drzwiach stał brunet, który od jakiegoś czasu mi sie podoba, jego oczy są we mnie wpatrzone a na twarzy widnieje uśmiech. Wpuścilam go do środka, jak zawsze zajrzał do kuchni grzecznie witając się z moją mamą i ruszył na górę. Jak zasze ten wieczór zaczęliśmy od serialu gdy się skończył wymieniliśmy się wrażeniam po czym Stiles powiedizał coś o co nigdy bym go nie posądzała.

                - Jesteś idealna (t/i) - spojrzała się na niego oczekując, głupiej miny czy śmiechu, ale kurna on był śmiertelnie poważny. 

               - Coo? - wybąkałam, nie miałam pojęcia co mam na to odpowiedzieć. 

               - Kochasz NASZ serial, tak jak ja, jesteś urocza, inteligentna, prześliczna i masz cudowne poczucie humoru. No i zawsze jesteś goowa biegnąć z odsiczą i kijem bejsbolowym- tu się zaśmiał.- (t/i) jesteś poprostu idealna. 

              - Nie ma ludzi idealny Stiles.- zarumieniłam się. - i nie jestem taka inteligenta. Ostatnio dostałam tróje z chemii. - teraz to ja się zaśmiałam. - no i masz racje zawsze będę przy tobie, z kijem bjesbolowym jeśli trzeba. 

              Stylinski uśmiechnął sie i nachylił w moją stronę. Nigdy nie spodziewałabym, że to się stanie i gdy nasze twarze dzieliły minimetry drzwi do mojego pokoju się otworzyły. A my przestraszeni zderzeliśmy sie czołami, spojrzeliśmy w stronę drzwi w ktorych stała speszona moja mama. Zaczeliśmy się śmiać a ona zamknęła drzwi i sobie poszła. 

              - Moja rodzina też jest idealna prawda. - powiedziałam pomiędzy śmeichem. 

             - A i owszem.- po tych słowach chłopak pocałował mnie pierwszy raz. Resztę wieczoru spędziliśmy wygłupając sie, śmiejąc i całując. 

preferencje i imaginy | TEEN WOLF|Where stories live. Discover now