02.

1.9K 186 11
                                    

    Możemy też wpaść na siebie w szkole. Tak jak w tamten wtorek. William przetrzymał mnie w swoim aucie, narzekając na Noore i mówiąc o tym, że planuje wyjechać do Londynu. Nie chciałem mu w żaden sposób pokazać, że mnie to zabolało. Jest moim przyjacielem, a wszyscy wiemy, że taka odległość nie służy relacjom. Wyszedłem więc z jego auta i gdy byłem już pewny, że mnie nie widzi, pozwoliłem sobie na smutną minę. Było kilka minut po dzwonku, więc na korytarzu nie było nikogo. I nagle widzę jak wychodzisz zza rogu. Uśmiechnięta, w jasnym swetrze, w jakimś pastelowym odcieniu różowego, i jasnych jeansach. Nasz wzrok się spotyka i dopiero jak otwierasz usta by coś powiedzieć, zdaję sobie sprawę, że nie wyglądam najlepiej.

- Schistad, co ty taki smutny? - mówisz, zatrzymując się naprzeciwko mnie, jakby zapominając, że obydwoje jesteśmy spóźnieni. - Kot ci zdechł czy laska uciekła jak okazało się, że masz małego? - parsknęłaś, a ja na przekór sobie musiałem stwierdzić, że to zabawne. Podniosłem lekko kąciki ust, jednak nie za wysoko by utrzymać pozory tego seksownego kolesia, który nigdy nie śmieje się w głos.

- Smuciłem się, bo myślałem, że już cię dzisiaj nie zobaczę - powiedziałem i przysunąłem się do ciebie. Nigdy tego nie przyznasz, ale twoje serce momentalnie zaczęło być szybciej, a w żołądku poczułaś przyjemny skręt. Grzechem byłoby nie wspomnieć o sutkach, które nagle wydawały się stwardnieć z zimna. Wasze reakcje na nas to jedna z moich ulubionych rzeczy. Niemal jakbyście były na granicy utraty umysłu. - Ale teraz tu jesteś. Stoisz przede mną i chyba masz na mnie ochotę. - Dotknąłem kosmyka twoich włosów, na co ty się odsunęłaś. Wiem jak wiele silnej woli musiało cię to kosztować.

- Chris, żebym miała na ciebie ochotę ziemia musiałaby się okazać płaska, a ja musiałabym dostać udaru mózgu. - Nie powiedziałaś tego szczerze, chociaż wierzyłaś, że ja w to uwierzę. - A teraz przepraszam, ale śpieszę się na lekcje - dodałaś i wyminęłaś mnie tak blisko, że wierzchy naszych dłoni się o siebie otarły. Nie musiałem wiedzieć twojej twarzy, by wiedzieć, że zadziałało to na ciebie. Musiało, skoro zadziałało też na mnie.

- Dla przypomnienia to ty mnie zatrzymałaś. - Odwróciłem się w twoją stronę, po czym zacząłem oddalać się tyłem, patrząc na twój tyłek i środkowy palec wystawiony w moim kierunku. Zaśmiałem się i zniknąłem za rogiem, kierując się do klasy.

you {chris schistad}Where stories live. Discover now