Leżę na plecach przykryty kołdrą po samą szyję. Dłonie ułożyłem w uścisku. Wpatruję się w sufit. Wygląda jakbym leżał w trumnie. Mógłbym w niej być. Czuję się martwy.
Myślę o tobie. Twoim śmiechu, nierówno pomalowanych paznokciach, o rozmiar za dużych trampkach, kosmyku włosów wpadającym do buzi, brzoskwiniowej pomadce na twoich ustach.
Myślę o miłości do ciebie. Zastanawiam się czy ty też o tym myślisz. Zastanawiam się co o mnie myślisz. Zastanawiam się jak o mnie myślisz. Przeraża mnie ogrom ludzkich myśli. O tym jak daleko zmierzają, jak wielkie bywają, jak obojętne się stają.
Myślę o tym jak chciałem pocałować cię po raz pierwszy. Jak pierwszy raz o tym pomyślałem. Wtedy, na szkolnym korytarzu, kiedy po prostu na mnie patrzyłaś. A ja tak bardzo pragnąłem posmakować twoich ust. Nie wiem co wtedy myślałaś. Na pewno nie to, co wtedy powiedziałaś. Jakim prawem mówimy to czego tak naprawdę nie myślimy? Czemu usta nie zostają zamknięte na wielki jeśli skłamią?
Trupa nic nie przeraża. Mnie przeraża ogrom twych myśli. Że nie zdążę ich wszystkich poznać, posmakować, obcałować. Dalej będą dla mnie obce, dalekie, tajemnicze.
- Chris, wypierdalaj z mojego pokoju! - Głos chłopaka roznosi się po skąpanym w ciemności pokoju. Wracam do rzeczywistości, mrugając energicznie oczami.
- Dobra, już, już. - Uspokajam jednego z The Penetrators i odrzucając kołdrę, wychodzę. Schodzę po schodach pełnych puszek po piwach. Mijam całujące się pary, próbujące niezdarnie robić to w rytm muzyki. Zastanawiam się gdzie jesteś i co robisz. I czy o mnie myślisz. Czy twoje myśli kochają mnie, tak jak moje ciebie.