08.

1.2K 216 6
                                    

 - Tylko jeszcze cię pocałuję, dobrze? - godzisz się samym spojrzeniem i łapiesz mnie za kark. Przyciągasz, a nasze usta łączą się ze sobą. Czuję jak pragniesz pogłębić ten pocałunek. Przyciskam cię mocniej do kolumny, a moje dłonie wędrują na twoje pośladki by zaraz pomóc ci lekko podskoczyć, abyś mogła owinąć nogi wokół moich bioder. 

 - Kocham cię, Schistad - mruczysz w moje ucho. - Zawsze będę - dodajesz i nagle w tle zaczyna grać orkiestra. 

 - Chris, wstawaj! - Brat rzucił we mnie telefon. - Dzwoni i dzwoni, weź wreszcie odbierz ten telefon - dodał i trzaskając za sobą drzwiami, wyszedł z pokoju. Z półprzymkniętymi oczami przeciągnąłem słuchawkę na ekranie.

 - Halo? - powiedziałem zachrypniętym głosem. 

 - Co jeśli bym cię wtedy pocałowała? - Twoje słowa były niezrozumiałe, przekręcałaś końcówki, ale byłem w stanie zrozumieć sens. Uśmiechnąłem się nieznacznie.

 - Jesteś pijana? - zapytałem, unikając odpowiedzi.

 - Jestem ciekawa - odpowiedziałaś, jakby ta odpowiedź miała jakikolwiek związek z moim pytaniem. 

 - Pogadamy o tym jak będziesz trzeźwa. - Nie chciałem wchodzić w dyskusję kiedy byłaś w tym stanie. Bałem się ryzyka jakie musiał bym podjąć. Świadomość, że mogłabyś zapomnieć o tej rozmowie, o moich słowach, za dużo by mnie to kosztowało. 

 - Albo teraz albo nigdy, Chris. - Brzmiałaś zadziwiająco stanowczo, jak na kogoś kto przed chwilą miał problemy ze złożeniem prostego zdania. Nie byłaś jednak wystarczająco przekonywująca.

  - Odezwę się jutro, dobrej zabawy - powiedziałem i rozłączyłem się. Była to jedyna, słuszna decyzja.

Jak obiecałem, odezwałem się następnego dnia. Nie odbierałaś. Zarówno w południe jak i wieczorem. Wtedy byłem już pewny, że nigdy się znów nie spotkamy.


you {chris schistad}Where stories live. Discover now