4

63 7 5
                                    

Wylecieliśmy z samego rana. Dolecieliśmy wieczorem według Londyńskiego czasu. W ciągu całego lotu przespałam może godzinę. Nawet chłopcy odpoczęli więcej niż ja.

Spojrzałam w okno mrużąc oczy. Nie wiem na co sobie myślałam. Jakbym zapomniała, że całe życie mieszkałam w innej strefie czasowej. Byłam wykończona, a poranek w Sydney witał mnie ostrym słońcem.




Jakimś cudem wydostałam się z lotniska. Mieliśmy mały problem z dostaniem się na parking bo fanki One Direction blokowały nam przejście.

Właściwie nie dziwię się im. W końcu, miały okazję zobaczyć swoich idoli.

Pożegnaliśmy się, a ja wsiadłam do dość dużego samochodu. Zajęłam miejsce obok nieznajomego kierowcy który przedstawił mi się jako Jai.

-Musisz być kimś ważnym, skoro leciałaś tu z samym One Direction- uśmiechnął się dodając gazu.

W skutek tego, usłyszałam jak na tyle auta przesuwają się moje rzeczy.

Zaśmiałam się nerwowo, nie wiedząc czy mogę mu coś powiedzieć.

-Czekaj- zmrużył oczy- Vanessa, tak? Jesteś byłą Irwin'a!

Kiwnęłam niepewnie głową.

-Znacie się?- zapytałam wymuszając uśmiech.

-Tak- odparł dumnie- czasem razem imprezujemy. Szkoda, że byliście razem- wybuchł śmiechem.

Trochę zdziwiona uniosłam brew do góry.

-Wziąłbym od Ciebie numer telefonu- puścił mi oczko- Jesteś ładna i dość sympatyczna.

Dokładnie zbadałam jego twarz wzrokiem.

-To, że byłam z Ashton'em chyba nie ma znaczenia- uśmiechnęłam się powtarzając sobie w głowie jedną z moich najważniejszych zasad.

Jai zaśmiał się, a następnie zgodnie ze wskazówkami nawigacji skręcił w prawo.

-W schowku jest zeszyt i długopis.

Otworzyłam ,,skarbiec" Jai'a. Wzięłam  odpowiednie rzeczy, a potem położyłam je sobie na kolanach.

Zepchnęłam notes z nóg widząc przyklejoną do okładki, zużytą prezerwatywę.

-Kurwa!- krzyknął mężczyzna obok mnie- Przepraszam! To nie powinno tam być!

Gwałtownie zahamował. Podniósł zeszyt, a potem otworzył okno i go wyrzucił. Notes uderzył w pudelka, dumnie spacerującego przy swej pani.

-Co ty robisz?!- wrzasnęłam.

-Kurwa, przepraszam!- powtórzył zasłaniając twarz dłońmi.

W samochodzie zapadła cisza. Przerwałam ją głośnym śmiechem. Oczy zaszły mi łzami.

Jai uśmiechnął się krzywo i odpalił samochód.




-Chyba teraz nie mam co liczyć na twój numer- powiedział po pewnym czasie parkując przy moim starym domu.

-Czemu nie?- moje usta wykrzywiły się w na kształt ogromnego banana, a on odwzajemnił się tym samym- Pomożesz mi wnieść rzeczy?

-Tak, jasne.




Rozpakowywanie kartonów nie miało sensu. Od początku wiedziałam, że nie będę w stanie opłacać rachunków. Dodatkowo każde wejście do kuchni, przypominało mi o śmierci mamy.

Wypakowałam tylko niezbędne rzeczy. Odbyłam szybką wideo rozmowę z Beau i Dorothy. Potem zwyczajnie postanowiłam się przespać.




Obudziłam się około dwudziestej. Wyciągnęłam jakąś granatową sukienkę. Sięgała mi aż do kolan, ale miała dość duży dekolt. Nie wiedziałam czego mam się spodziewać, więc ta sukienka była idealna.

Wyprostowałam włosy. Oczy podkreśliłam ciemną kredką, a usta nawilżyłam pomadką.

Chwyciłam telefon który już od dłuższego czasu pokazywał, że jego czas dobiega końca. Często się zacinał, długo ładował, a czasami nawet wyłączał w najmniej odpowiednim momencie.

Michael wysłał mi adres miejsca w którym miałam się znaleźć. Wygrzebałam z kieszeni jakieś pieniądze, a następne wezwałam taxi.



Dom w którym była organizowana impreza był ogromny. Moją uwagę przyciągnął duży basen oraz dziewczyny w skąpych strojach które pluskały się w wodzie.

Ludzie przepychali się wchodząc do środka. Co jakiś czas ktoś mnie szturchnął lub rzucał obraźliwe komentarze bo nie ruszałam się z miejsca. Szukałam wzrokiem kogokolwiek znajomego.

-Jai!- krzyknęłam widząc świeżo poznanego mężczyznę.

Brunet popijał alkohol z butelki. Byłam pewna, że mnie usłyszał bo jego rozmówca kiwnął głową w moją stronę. Niestety on nic sobie z tego nie zrobił.

Na miękkich nogach weszłam do domu w którym imprezowała nieokreślona liczba ludzi.

Napisałam sms'a do Clifford'a informując go, że jestem na miejscu. Nie wiem kiedy, ale w moją dłoń został wciśnięty papierowy kubeczek z alkoholem. Wypiłam go haustem chcąc dodać sobie pewności siebie.

-Fleur?- usłyszałam przyjazny głos Jack'a Hemmings'a- Zmieniłaś się odkąd ostatnio się widzieliśmy.

-Cześć- staram się uśmiechnąć- minęło parę lat.

-Co ty tu robisz?- zaśmiał się- Wróciłaś na stałe?

-Chyba tak- odpowiedziałam niepewnie.

Jack przeprosił mnie i odszedł kiedy ktoś go zawołał. Szłam dalej zastanawiając się co tu robię.

Pomieszczenie do którego weszłam było chyba największe w całym domu. Serce biło mi jak szalone, kiedy powoli przeciskałam się przez tłum imprezowiczów. Czułam, że w centrum zainteresowania mogę znaleźć kogoś z kim zamienię parę słów.

Jakaś dziewczyna wytrąciła mi kubeczek z dłoni, ale nie zwróciłam na to uwagi. Nieznajomi zaczęli bić brawo. Rozejrzałam się, a moje serce nagle gwałtownie przyspieszyło kiedy zobaczyłam Ashton'a.

Ashton'a Irwin'a który nie miał już swoich tatuaży. Jego włosy były inaczej ścięte niż zapamiętałam . Stał się taki cholernie dojrzały.

Ashton Irwin, mój były chłopak, całował się z Mali.

Odessali się od siebie. Dziewczyna rzuciła wyzywajace spojrzenie w stronę Luke'a. Irwin badał wzrokiem ludzi którzy robili dookoła niego szum.

Zatrzymał swój wzrok na mnie. To trwało zaledwie parę sekund, ale ja byłam pewna, że czas stanął w miejscu. Przez chwilę wydawało mi się, że coś mówi i idzie w moją stronę. To było tylko złudzenie, spowodowane podświadomym pragnieniem. Nie zrobił kompletnie nic.

Po raz kolejny, to ja wzięłam sprawę w swoje ręce. Odwróciłam się na pięcie i ponownie zniknęłam w tłumie.

Nie jestem w stanie powiedzieć co stało się dalej, ale alkohol lał się strumieniami.

Ala xx

We are the kings and queens/A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz