2

78 10 2
                                    

Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Potok słów wydobywał się z moich ust, a Mike najpierw chciał mnie uspokoić, ale potem zwyczajnie się śmiał.

-Już dobrze, dobrze- poklepał mnie po ramieniu.

-Jezu przepraszam!- pisnęłam- Pewnie chciałbyś tą wódkę z sokiem! Na śmierć zapomniałam!- starałam się uspokoić oddech.

-Nie, nie o to chodzi- parsknął śmiechem- aczkolwiek możesz mi ją zrobić.

Szykując drinka zastanawiałam się co Michael właściwie robi klubie.

-Chciałabym z Tobą trochę pogadać, ale muszę obsłużyć resztę klientów- kiwnęłam głową w stronę zniecierpliwionego tłumu. Podsunęłam Clifford'owi kieliszek.

-Możesz poprosić kogoś aby Cię zmienił?- zapytał wypijając alkohol haustem.

Rozejrzałam się w poszukiwaniu kogokolwiek. Dorothy patrzała na mnie spod ściany. Jej wzrok błądził między mną a Michael'em.

Spojrzałam na nią prosząco.

Dory: Czego znowu chcesz? I z kim ty tam gadasz?

Dory: Crepp Cię zabije

Ja: Podejdź bliżej i zobacz kto to

Dziewczyna przechyliła głowę. Zrobiła parę kroków do przodu, a potem zmarszczyła brwi.

Michael odwrócił się w jej stronę. Ruszyła w naszym kierunku.

-Vanessa pracuje i to nie jest czas na rozmowę ze starymi znajomymi- syknęła szarpiąc Clifford'a za ramię.

-Chyba nie zrozumiałaś porozumiewawczego spojrzenia- jęknęłam.

Dorothy prychnęła, ale potem weszła za bar, aby zająć moje miejsce.

-Jestem Michael Clifford- uśmiechnął się Mike mimo niezbyt miłego początku.

-Wiem kim jesteś.- przewróciła oczami brunetka- Dorothy Caster.

-Czyli Dory?-parsknął śmiechem chłopak obracając w dłoni pusty kieliszek- Jak ta niebieska rybka z brakiem pamięci krótkotrwałej?

-A Ty Clifford, niczym ten ogromny, czerwony kundel?- warknęła wyrywając mu kieliszek.

-To może my już pójdziemy.- powiedziałam uśmiechać się zanim ostra wymiana zdań przerodziłaby się w coś gorszego- Daj mi dziesięć minut i zaraz będę- szepnęłam do przyjaciółki.





Planowałam zająć jakiś stolik, ale Michael poprosił abyśmy znaleźli cichsze miejsce gdzie będziemy mogli porozmawiać. Nie ma się co dziwić- był sławny, a ogrom ludzi podchodziło do niego zamienić parę zdań.

Wyszliśmy na zewnątrz wyjściem dla personelu. Za budynkiem nie było żadnego fana, ani innych niepożądanych osób. Jedynym minusem był chłód, ale o brak kurtki mogłam obwiniać wyłącznie siebie.

Clifford stanął naprzeciwko mnie uśmiechając się. Ja za to, mimo, że bardzo szczęśliwa, byłam też zaskoczona i zestresowana.

-Nawet nie wiem co powinnam teraz powiedzieć- zaśmiałam się nerwowo.

-Cieszę się, że Cię znalazłem- zmienił temat.

-Szukałeś mnie?- zmarszczyłam brwi- Reszta zespołu też tu jest?- poczułam gulę w gardle przez możliwą obecność Ashton'a.

-Nie, to znaczy tak.- podrapał się po karku- Szukałem Cię, ale jestem sam. Właściwie to Harry powiedział nam, że jesteś barmanką w jakimś klubie, a Calum miał straszne parcie na spotkanie się z Tobą. Jak widać to ja natrafiłem na odpowiednie miejsce.

-W takim razie może po niego zadzwonisz?- zaproponowałam pocierając zmarznięte ramiona.

-Nie.- zmarszczył brwi- Nie rozumiesz. On chciał poprosić Cię abyś wróciła do Sydney.

Zrobiło mi się jeszcze chłodniej. Było mi niedobrze i chciałam wrócić do środka.

-Michael to nie tak jak wam się wszystkim wydaje- ścisnęłam grzbiet nosa.

-Vanessa, wszyscy chcemy, abyś wróciła do domu- warknął.

Wszyscy? Czy Ashton rzeczywiście chciał abym wróciła?

-Mike to kochane i uwierz, że ja też bym chciała, ale nie mogę sobie na to pozwolić.- szepnęłam- Nie mam pieniędzy, mój stan majątkowy zmienił się diametralnie, a ostatni rok studiów musiałam opłacać sprzedając własne rzeczy. Zwyczajnie nie stać mnie na powrót.

-Nie przewidziałem, że to jest powodem dla którego nadal tu jesteś.- wyznał siadając na jakiejś skrzyni w koncie- Może... sam nie wiem. Mogłabyś powiedzieć mi na co dokładnie Cię nie stać?

-Na samolot i mieszkanie.- powiedziałam- Nie miałabym tam niczego.

-Miałabyś nas. Za dwa dni One Direction będą mieli tutaj koncert, a potem polecą do nas na imprezę z okazji zakończenia trasy. Nie będą mieli nic przeciwko podrzuceniu Cie. Jeśli będziesz miała jakieś problemy pieniężne, to wiedz, że możesz na mnie liczyć.

Westchnęłam zakrywając twarz dłońmi. To wszystko działo się strasznie szybko, a ja nawet nie miałam czasu pomyśleć nad decyzją którą podejmuje.

-Nie zostawię tu Dory.- pokręciłam głową- Przyjaźnimy się.

-To weź ją ze sobą.

Szarpałam za swoje włosy.

-Sama nie wiem- jęknęłam.

Michael wstał i podszedł do mnie. Położył mi rękę na ramieniu.

-Właśnie, że wiesz Vanesso.- potrząsnął mną lekko- Twoje miejsce jest w Sydney. Nie martw się, nikt nie dowie się o Twoich problemach z kasą, a o przyjeździe dopiero gdy będziesz na miejscu, na imprezie. Wyślę Ci wszystkie adresy, tylko proszę wróć.

Nie umiałam wykrztusić słowa więc tylko pokiwałam przecząco głową. Nie wiedziałam czego chce lub potrzebuje.

-Nie będę Cię zmuszał.- stwierdził Mike odchodząc.

Przeszedł parę kroków, po czym odwrócił się i dodał.

-Ashton bardzo zmienił się od Twojego wyjazdu. Dużo go kosztowało, aby dać koncert w mieście w którym mieszkasz. Gdybyś wróciła, może byłaby szansa na odzyskanie starego Irwin'a.

Oczy zaszły mi łzami.

-Michael ja...- przerwałam wycierając mokre policzki- Proszę abyś nie zapomniał wysłać mi sms'em adresu miejsca gdzie odbędzie się ta impreza. Masz mój numer?

-Jeśli go nie zmieniłaś, to tak- uśmiechnął się, a potem odszedł.


Sratataa bum powrót do Sydney :). Jak myślicie co będzie dalej?

UWAGA WAŻNE

Wolicie rozdziały raz w tygodniu, takie jak poprzednio, czy 2-3 razy na tydzień, ale krótsze? (takie jak ten)

Ala xx

We are the kings and queens/A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz