14

67 8 3
                                    

-Ubierz się bardziej elegancko- otworzyłam jedną z toreb Dory. Przeszukałam ją od góry do dołu- Dlaczego masz tylko jedną koszulę?- wyciągnęłam ubranie. Pociągnęłam nosem- Do tego śmierdzi.

-Zostaw to- wyrwała mi ją- Dobra, to serio śmierdzi.

-Załóż chociaż coś co będzie zakrywało twój dekolt.

-Nie mam takich rzeczy.

Sięgnęłam po moją walizkę. Wyciągnęłam z niej beżowy sweter.

-Trzymaj- rzuciłam jej go.

-Będę wyglądała jak zakonnica- prychnęła.

-Ja w tym chodzę- upomniałam ją- Nie przeginaj.

-Wybacz- warknęła ściągając swoją koszulkę- Będę wyglądała jak ty- pokazała mi język.

Uśmiechnęłam się pod nosem. Dorothy była bardzo specyficzną osobą, ale szczerze ją uwielbiałam i nadal uwielbiam.

-Co zakładasz?

Wyciągnęłam białą koszule trzy-czwartym rękawem.

-Idź do zakonu- warknęła przewracając oczami- Nadajesz się.

Znalazłam granatowe rurki i czarne kaczuchy*. Ubrałam się, a następnie zrobiłam delikatny makijaż. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Chciałam abyśmy dobrze wyglądały bo pierwsze wrażenie jest najważniejsze. Mogło przesądzić nasze losy.

-Nie rozumiem czemu tak się stresujesz. Sałatki?- podsunęła mi małą miseczkę.

-Nie, dzięki- schowałam kosmyk za ucho- Musimy wynająć to mieszkanie.

-Będą następne.

-Nie- westchnęłam- Musimy sprzedać ten dom. Razem z meblami zdobędziemy pieniądze aby spłacić resztki długów i zapłacić Crepp'owi za zerwanie umowy o pracę.

-Nie pomyślałam o Crepp'ie- jęknęła- Ale bez przesady, nie pożyczałyśmy jakiś wielkich sum.

-Dużo małych sum, tworzy jedną wielką- ścisnęłam grzbiet nosa- Jutro zadzwonię pod numer na ulotce- pokazałam przyjaciółce kartkę znalezioną parę dni temu.

-Chcesz pracować jako kelnerka?

-Cokolwiek- wzruszyłam ramionami- Musimy zdobyć pieniądze i tyle.





O szesnastej stawiłyśmy się w umówionym miejscu. Punktualnie na parking podjechał zielony samochód. Wysiadła z niego kobieta po trzydziestce. Jej włosy były zafarbowane na mocny, żółty kolor.

-Dorothy Caster i Vanessa Fleur?- uśmiechnęłam się, a ona wyciągnęła w moją stronę rękę- Nazywam się Lily McLarena. Zapraszam do samochodu.

Wsiadałyśmy do auta w którym szczerze mówiąc było po prostu brudno. Pod jednym z siedzeń leżał nawet nuggets.

Dojechałyśmy na miejsce. Dzielnica nie była zbyt bogata, ani nawet bezpieczna. Pod kamienicą siedział mężczyzna z flaszką, a parę metrów dalej jakaś dziewczyna zaspokajała swojego chłopaka.

-Proszę za mną- kobieta poprowadziła nas ruchem ręki- Z tego co pamiętam chcecie mieszkanie na parterze, prawda?

-Tak- odpowiedziała Dory.

Ustaliłyśmy, że weźmiemy właśnie te, bo czynsz był najmniejszy. Lily zaczęła siłować się z drzwiami. Kiedy udało jej się je przepchnąć, naszym oczom ukazał się krótki korytarz. Przeszłyśmy się po mieszkaniu. Kuchnia i prowizoryczny salon który służył również za sypialnie były połączone. Na środku stała rozkładana sofa ,,idealna" dla dwóch osób. Osobne pomieszczenie stanowiła łazienka. To byłoby na tyle.

-To jak?- zapytała kobieta- Bierzecie?

-Nie będzie nam pani zdawała żadnych pytań?- zmarszczyłam brwi- Ani opowiadała o mieszkaniu?

-Nie ma o czym- prychnęła.

-Przepraszam?!- zawołała Dory kucając przy ścianie- Co to jest?- wskazała na paru centymetrową dziurę.

-Zrobili to poprzedni właściciele- wyjaśniła szybko ,,żółta"- Podpisujecie umowę czy nie?- wyciągnęła w naszą stronę kartkę i długopis.

Zastanawiacie się dlaczego tak wyglądał wynajem mieszkania? Cóż, ja też byłam mocno zdziwiona, ale w tamtym momencie nie było nas stać na nic innego.

Caster napisała swoje nazwisko w wyznaczonym miejscu, a ja zaraz po niej.

-Na lodówce jest kartka z numerem konta na które macie co miesiąc przelewać pieniądze- podała mi trzy komplety kluczy.

Kobieta bez słowa opuściła mieszkanie.

-Jest chociaż balkonik- uśmiechnęła się głupio Dory- Dwa na dwa metry. Kiedy się wprowadzamy?

-Możemy w sobotę- stwierdziłam- Jeśli Michael będzie miał czas, pewnie nam pomoże.

-Mike jest dziwny- zmarszczyła nos.

-Bo się z tobą przekomarza?

-Nie, akurat to mi nie przeszkadza- zaśmiała się- Chodzi mi o to, że z jednej strony jest drażliwy i intrygujący, czasem nawet pociągający, a z drugiej podczas sylwestra nie tańczył z żadną dziewczyną. Rozmawiał może z jedną, a kiedy ta zaledwie położyła dłoń na jego udzie- wycofał się. Dlaczego nie korzysta z swojej atrakcyjności?

-Podoba ci się!- pisnęłam- Michael Clifford ci się podoba!

-To nie tak!- zaprzeczyła- Po prostu jestem pewna, że coś ukrywa i...

-Przyznaj, że ci się podoba!

-Jest przystojny- przewróciła oczami.

-A ty jesteś zainteresowana- stwierdziłam, uświadamiając ją w pewien sposób.

-Skończ- warknęła- Idź już na randkę z Ashton'em. Spotkamy się w domu. Zrobię parę zdjęć i wrzucę do internetu ogłoszenie o sprzedaży.

-To nie randka.

-Jasne- szturchnęła mnie. Ruszyłyśmy do wyjścia- Idziesz na kawusie z byłym facetem, bo prawie uczciłaś z nim nowy rok pierwszym razem. Ale nie, to nie randka.

-Musimy to po prostu wyjaśnić- odwróciłam wzrok.


Czekam na jakąkolwiek opinię :*.

*gdyby ktoś nie wiedział jak wyglądają kaczuchy

*gdyby ktoś nie wiedział jak wyglądają kaczuchy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ala xx

We are the kings and queens/A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz