16

54 9 5
                                    

Na rozmowę w sprawie pracy ubrałam się tak samo jak poprzedniego dnia. Ten zestaw wydawał mi się po prostu odpowiedni.

O umówionej godzinie weszłam do niewielkiej knajpki. W środku była zabudowana drewnem. Po prawej stronie znajdował się bar, a za nim gabloty z alkoholem i kieliszkami. W rogu, na stoliku wyższym od innych, stał stary telewizor.

Odnalazłam wzrokiem brodatego mężczyznę. Uśmiechnął się do mnie, ukazując srebrnego zęba.

-Dzień dobry- przywitałam się siadając obok niego.

-Witam- odparł. Z miejsca podsunął mi pod nos umowę- Przejdźmy do konkretów. Na ulotce było napisane, że potrzebujemy kelnerki, ale to nie do końca prawda- spojrzałam na niego zaskoczona- Pseudo kelnerka zajmuje się również obsługą kasy. Na jednej zmienię są dwie. Możecie się wymieniać, albo jedna zastępować drugą. Kuchnie zostawiacie Timon'owi oraz Lindsay, których prawdopodobnie zaraz poznasz. Oczywiście jeśli się zgodzisz i podpiszesz umowę.

Zaczęłam dokładnie czytać kartkę. Siedemnaście dolarów na godzinę* nie było dużą sumą, ale wystarczającą na opłacenie czynszu.

Oczywiście, jeśli Dory też znajdzie pracę. Starczyłoby nam na prąd, ciepłą wodę i podstawową żywność.

Dzięki Bogu że mama Caster zapakowała córce walizkę z jedzeniem.

-Pierwsza zmiana jest od piątej do piętnastej, a druga od piętnastej do drugiej nad ranem?- zapytałam przerażona- Przecież to aż dziesięć godzin. To nawet nie jest legalne.

-To mój interes, więc to ja decyduje ile pracują ludzie których opłacam- warknął właściciel baru- Podpisujesz czy nie?

Może stwierdzicie, że byłam zwyczajnie głupia. Skończyłam jedne z lepszych studiów w Europie. Wiele osób twierdziło, że mogłabym podbić świat.

Nie wszystko jest takie proste. Przez pięć lat byłam zagubiona, nie umiałam znaleźć swojego miejsca na ziemi. Strąciłam wiele bardzo ważnych dla mnie osób. Niektórzy zmarli, inny odeszli, a od jeszcze innych, sama odeszłam.

Byłam zdesperowana i potrzebowałam pieniędzy.

Ręce trzęsły mi się jak cholera, kiedy brałam do ręki granatowy długopis. Napisałam swoje nazwisko, a mężczyzna obok mnie również się podpisał.

-W takim razie- mruknął- Nazywam się Ivan Opers. Od dziś robisz to co każe ci robić. Pamiętaj, że przed pierwszą zmianą musisz doprowadzać lokal do dobrego stanu. Otrzymasz swój komplet kluczy, ale wątpię, aby kiedykolwiek ci się przydał. Osoba zajmująca się kuchnią, ma obowiązek bycia pierwszą. Chodź za mną- zszedł z krzesła- Przedstawię cie reszcie pracowników- poszłam za nim- Jedna dziewczyna jest na zwolnieniu lekarskim. To razem z nią będziesz miała pierwszą zmianę od poniedziałku.

Weszliśmy do oświetlonego pomieszczenia w którym stała średniego wzrostu dziewczyna oraz wysoki czarnoskóry chłopak.

-Akurat zaraz zacznie się druga zmiana więc wszyscy którzy powinni być, są obecni- mruknął pod nosem Ivan- Ten koleś to Timon, a dziewczyna Lindsay- przewrócił oczami- Potem pogadacie- dodał kiedy chciałam się im przedstawić i podać rękę- Teraz poznasz kelnerki. Pokażą ci co i jak.

-Proszę Pana, proszę poczekać. One się przecierają- zasłonił drzwi Timon.

-Gówno mnie to obchodzi- warknął mój szef- Posuń się grubasie.

To był pierwszy raz kiedy pożałowałam podpisania umowy. Odwróciłam wzrok nie chcąc patrzeć na młodego mężczyznę. Ku mojemu zaskoczeniu ten nie przesunął się.

-Proszę dać im pięć minut- stanął przy swoim.

-Myślę, że nic się nie stanie jest chwilę poczekamy- szepnęłam.

-Zamknij się- warknął w moją stronę Opers- A ty zasrany smarkaczu puść mnie albo cie wyrzucę!

Timon powoli odsunął się od drzwi. Uniósł ręce w geście obronnym opierając się o blat.

Brzydkie, zielone drzwi zostały popchnięte, a moim oczom ukazały się dwie kobiety. Jedna mogła być już po czterdziestce. Jej włosy były rozpuszczone, a policzki zapadnięte. Wyglądała na bardzo zmęczoną.

Druga dziewczyna była zdecydowanie młodsza. Myślę, że byłyśmy w podobnym wieku. Miała lekką nadwagę oraz piękne, długie, jasne włosy. Okrągła twarz od razu nabrała czerwonych kolorów kiedy szef zlustrował jej ciało wzrokiem.

Obydwie osoby w pomieszczeniu zaczęły się pośpiesznie ubierać.

-Ile można czekać?- zapytał pretensjonalnie mężczyzna- To Tiffany- pokazał palcem na ciemnowłosą, straszą kobietę- A ta Lea- podszedł do tej drugiej- Oprowadź nową i pokaż co i jak. Ja muszę wracać do domu.


Chyba nie mam nic do napisania.

Ala xx

*Wiem że suma siedemnastu dolarów na godzinę może nie wydawać się wam taka zła, ale pragnę przypomnieć/uświadomić że minimalne wynagrodzenie w Australii to 16.87 AUD.

We are the kings and queens/A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz