15

65 9 10
                                    

Weszłam do małego lokalu sygnalizując to dzwoneczkiem przy drzwiach. Rozejrzałam się. Pomieszczenie wyglądało zupełnie inaczej niż parę lat temu. Ściany były pomalowane na czarno, z czego jedna kredową farbą. Spisano na niej najlepsze pozycję z menu i zobrazowano je. Przy kasie stała młoda dziewczyna. Na jednej ze ścian wisiało zdjęcie uśmiechniętej emerytki w różowym berecie oraz kotkiem na rękach. U dołu była miniaturowa tabliczka z jej datą urodzenia oraz śmierci.

Zajęłam pierwszy lepszy, mały stolik z dwoma krzesłami.

-Co podać?- stanął przy mnie wysoki mężczyzna.

-Na razie nic, ale dziękuję.

Usłyszałam dzwonek. Odruchowo podniosłam głowę. Do kawiarni weszła niskiego wzrostu kobieta i zajęła miejsce niedaleko mojego.

Ash: Będę za dwie minuty

Szczerze mówiąc, nie podobało mi się wnętrze lokalu. Może nie tyle, co odstraszało, ale zadziwiało.

-Cześć- usłyszałam za sobą.

Irwin był ubrany w długi, czarny płaszcz, kapelusz i okulary przeciwsłoneczne.

-Nie za ciepło ci?

-Muszę się ukrywać- wzruszył ramionami.

-Twoi fani i tak by cie znaleźli- stwierdziłam- Rozbierz się.

-Nie możemy robić takich rzeczy w miejscach publicznych- zażartował. Ściągnął niepotrzebne nakrycie- Wybrałaś beznadziejne miejsce. Usiądźmy tam- wskazał ruchem głowy na stolik, który z obu stron był otoczony małymi sofami. Spokojnie zmieściłyby się tam cztery, większe osoby.

Wstałam i ruszyłam w tamtą stronę. Zajęłam miejsce, a Ashton usiadł na tyle blisko mnie, że nasze uda stykały się ze sobą.

-Druga sofa jest wolna- spojrzałam na niego wymownie.

-Wolę tą- uśmiechnął się- Chcesz coś zjeść? Albo się napić?

-Nie, dzięki.

-Jesteś pewna? Mają tu pyszną szarlotkę z lodami- mężczyzna spojrzał w stronę lady- I truskawkowe muffinki. Tak, te muffinki zdecydowanie wygrywają wszystko.

-Może innym razem- przesunęłam się odrobinę.

W naszą podszedł ten sam kelner, który parę minut temu chciał mnie obsłużyć. Stanął przy nas i zamrugał parę razy.

-C-co podać?

-Proszę truskawkowego muffina- odpowiedział spokojnie Ashton.

-Coś do picia?

-Nie- mój towarzysz posłał mu szczery, serdeczny uśmiech- To wszystko.

Siedzieliśmy w milczeniu, póki posypany wiórkami, kolorowy deser nie został postanowiony na naszym stoliku.

-Chcesz trochę?- obrócił głowę w moją stronę- Możesz wziąć całą. Zamówię drugą.

-Gdybym miała ochotę coś zjeść, na pewno sama kupiłabym jakieś ciastko.

-Kiedy ostatnio coś jadłaś? Właściwie co dziś robiłaś?- zapytał odrywając kawałek babeczki. Wziął ją do buzi.

-Załatwiłam sprawy prywatne- odwróciłam głowę w drugą stronę.

-Okej- byłam pewna, że wzruszył ramionami- Jadłaś obiad?

-Trochę sałatki- skłamałam. To nie tak, że nie chciałam. Po prostu wcześniej bardzo się stresowałam. Na samą myśl było mi niedobrze.

We are the kings and queens/A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz