Ashton POV
Chcieliśmy zrobić imprezę więc w piątek przenieśliśmy się do jednego z naszych domów. To głupie, mieliśmy parę domów. Wolałbym mieć jeden który mi się spodoba, zamieszkać tam z kimś kto będzie dla mnie ważny i więcej się nie przenosić.
Nie musieliśmy ogłaszać przyjęcia. Wystarczyło, że wrzuciliśmy krótką informację na Snapchat'a, a ludzie dobijali się do nas tłumami.
-Hej- ziewnęła Mali wchodząc do kuchni. Calum i Margo robili dla nas wszystkich jajecznice, brudząc przy tym całą kuchnie.
Nie lubiłem patrzeć na ich czułości, chociaż ich relacja była na swój sposób piękna. Margo potrafiła być wredna, czepialska, a nawet nie do zniesienia, ale wystarczało, że Calum coś powiedział i stawała się zupełnie inną osobą. Hood za to myślał wyłącznie o niej.
Odwróciłem głowie gdy przyciągnął dziewczynę do siebie i pocałował.
-Co chcecie dzisiaj robić?- zwróciłem się do siedzącej obok mnie siostry Hood'a oraz Michael'a.
-Nie wiem- mruknęła kobieta. Uśmiechnęła się do Margo która nałożyła jej jajecznice- Pewnie nic. To moje ulubione zajęcie.
-Ja mam plany- powiedział Michel. Pośpiesznie wpakowywał sobie jajecznice do buzi. Spojrzeliśmy na niego, myśląc, że będzie kontynuował- Prywatne.
Do kuchni stoczył się Luke od którego śmierdziało alkoholem. Mruknął coś pod nosem, a następnie zabrał się do jedzenia śniadania. Reszta osób w pokoju poszła w jego ślady.
Mali patrzyła się na niego jak na obrazek. Mimo tego, było widać jak bardzo się martwi.
-Co to jest?- warknął chłopak wyciągając z jajecznicy coś co najwyraźniej mu się nie spodobało.
-Jeśli nie chcesz jeść to sobie wezmę- Calum zabrał mu talerz- Moja dziewczyna i ja gotujemy świetnie, a ty jesteś wybredny.
-To prawda- uśmiechnąłem się- Dawno nie jadłem takiego dobrego śniadania.
-Lizus.
Nie chcąc robić afery, puściłem ten komentarz mimo uszu. Wziąłem łyka herbaty i kontynuowałem jedzenie.
-A ty, jakie masz plany na dziś Luke?- zapytała Margo chcąc podtrzymać rozmowę.
-Pewnie przez cały dzień będę lał w siebie alkohol, aby móc znowu zrobić to na imprezie- zaśmiał się szturchając Michael'a- Dobry plan, co nie? Dołączysz się?
-Mam inne rzeczy do roboty- przewrócił oczami Mike.
Chłopak podziękował za śniadanie i odniósł swój talerz do zmywarki. Usiadł na blacie.
-Jesteście w chuj nudni.
-Myślę, że powinieneś trochę przystopować z alkoholem- zabrała głos Mali-Koa.
Przy stole zapanowała cisza. Niezręczna, krępująca cisza.
-Myślę, że twój facet nie powinien obmacywać się z moją dziewczyną w sylwestra- powiedział spokojnie i dobitnie mężczyzna.
Zamknąłem oczy czując, że zaraz rozpęta się wojna.
-Cal kotku chodźmy na spacer- powiedziała Margo wstając od stołu- Posprzątacie po jedzeniu?
-Pewnie- uśmiechnął się Michal klepiąc Calum'a po plecach.
Para splotła swoje dłonie razem i wyszła z pomieszczenia.
-To, że twoja dziewczyna...- zaczęła Mali. Rzuciłem jej ostrzegawcze spojrzenie.
-Nie masz mi nic do powiedzenia Irwin?- parsknął śmiechem Luke- Przyjacielu?
-Daj spokój- odpowiedziałem ostrożnie.
-Aż tak pragniesz Vanessy, że zdradzasz własną dziewczynę i kumpla?- warknął Hemmings- Ma zajebiste usta, prawda? Chciałabyś, aby owinęły się dookoła twojego kutasa?
Zacisnąłem pięści. Nie chciałem się z nim kłócić.
-Luke przestań- szepnęła Mali.
-Nie broń go!- krzyknął blondyn- Nie przyjmujesz się tym, że dotyka inną dziewczynę?! Moją dziewczynę!
-Zamknij się!- wstałem- Gówno kurwa wiesz!
-To mi wyjaśnij!
-Może jakbyś tyle nie chlał to sam byś się zorientował!- wrzasnęła Mali.
-Ej ludzie, uspokójcie się- powiedział Michael.
-Przestań pieprzyć!- niekontrolowanie zrzuciłem ze stołu kubek.
-Będę sobie pieprzył ile będę chciał! I to twoją byłą dziewczynę!- Hemmings dźgnął mnie placem w klatkę piersiową- Przypominam ci jeszcze tylko dzięki tobie nie jesteście razem. Mogę robić co chce, a ty co najwyżej błagać mnie o nagranie jej jęków- odwrócił się na pięcie- O i jeszcze jedno. Zmiana planów- mruknął- Jadę do MOJEJ Vanessy.
-Co, nie- zamrugał pośpiesznie Clifford- Nie możesz jechać do Van.
-Zamknij...
-Pogadajmy- popchnął go wyprowadzając z pomieszczenia.
W kuchni zapanowała cisza. Do moich uszu dochodziło tylko ciche chlipanie Mali.
Zacząłem sprzątać talerze nic nie mówiąc. Słowa Luke'a odbijały się echem w mojej głowie.
Oparłem się o brzeg basenu. Chłodna woda pomagała mi oczyścić myśli.
-Podasz mi papierosy?- zawołałem do zajmującej leżak Mali. Dziewczyna odrzuciła mi białą paczkę.
-Myślę, że coś jest w tym wszystkim nie tak- wzięła ostatniego łyka drinka.
Wstała ze swojego miejsca, aby podejść do mnie i wejść do basenu.
-Z czym?
-No wiesz- westchnęła- Tym związkiem Van i Luke'a. Nie wyglądają jakby byli w sobie zakochani.
Oparłem brodę o zimne kafelki.
-Zależy ci na niej, prawda?
Wzruszyłem ramionami w odpowiedzi.
-Nie przejmuj się tą sytuacją przy stole. Mam plan- uśmiechnęła się szeroko.
Mam parę pytań odnośnie tego rozdziału:
Co sądzicie o Lukey'u?
Mali?
Uważacie że kogo zachowanie jest najbardziej w porządku?
I najważniejsze: Czy powrót Vanessy był dobrym pomysłem?
Mam nadzieję, że miło wam się czytało!
Ala xx
CZYTASZ
We are the kings and queens/A.I
RandomKONTYNUACJA ,,CROWN DOESN'T MAKE A QUEEN/A.I"! Okładka wykonana przez @dianaa_98 Minęły cztery lata. Cztery lata odkąd Ashton i Vanessa zakończyli swój związek, a ona wyjechała do Londynu. Irwinowi długo zajęło pogodzenie się z jej brakiem. Oboje do...