12

62 8 7
                                    

Dorothy twierdziła, że widzi potencjał w moim domu. Zaczęła snuć opowieści jak to świetnie go urządzi. Miałam wyrzuty sumienia, ale musiałam przypomnieć jej, że nie damy rady go utrzymać.

Pokazałam jej wszystkie ogłoszenia które znalazłam w internecie. Umówiłyśmy się na spotkanie w tej sprawie trzeciego stycznia.

-Więc poznam sławnego Ashton'a Irwin'a?- Dory uniosła do góry jedną brew. Przytuliła mnie mocniej. Leżałyśmy razem zawinięte w koc- I to już jutro?

-Ta- odwzajemniłam uścisk.

Sięgnęłam wolną ręką do paczki chipsów. Wzięłam jednego, a potem wcisnęłam do buzi przyjaciółce.

-Stresujesz się?- zapytała.

-Pewnie. Tam będzie masa nieznajomych ludzi.

-No i?- Dory strzepnęła z naszego laptopa okruszki- Tam będzie cała śmietanka towarzyska. Będziemy mogły się nawalić z celebrytami. To Sylwester. Może nawet ktoś spije się tak, że pójdzie ze mną do łóżka?

-Trzymaj się z dala od moich znajomych- ostrzegłam ją.







Podkręciłam włosy lokówką. Zrobiłam dość mocny makijaż, a kończąc pomalowałam usta czerwoną szminką. Gdy byłam gotowa założyłam czarną, krótką sukienkę.

O dwudziestej pod nasz dom przyjechała wynajęta przez Michael'a taksówka. Obiecałam, że oddam mu pieniądze. Zdawałam sobie sprawę, że pewnie zaraz zacznę wychodzić za tak zwaną ,,kreskę".

Przyjechałyśmy do dużego piętrowego budynku. Stałam jak wryta bo prawdę mówiąc nigdy nie wiedziałam tego miejsca.

Przy wejściu stało paru umięśnionych mężczyzn.

-Dlaczego każdy z tych ochroniarzy to facet?- prychnęła Caster przy moim boku.

Miała na sobie cekinowy top i miniówkę.

Dziewczyna ruszyła w stronę drzwi, ale ja ją zatrzymałam.

-Jak mamy dostać się do środka?- zapytałam samą siebie. Kobiety i mężczyźni pokazywali identyfikatory- Może taksówkarz się pomylił?

Wyciągnęłam świeżo naładowany telefon. Wybrałam numer Michael'a. Zamknęłam oczy słysząc pocztę głosową. Po kolejnych paru próbach odebrał.

-Halo?!- w tle leciała głośna muzyka- Gdzie jesteście?!

-Impreza jest w takim dużym, czarnym budynku?

-Ta!- wrzasnął- Kurwa odłóż to!

-Co?- zmarszczyłam brwi.

-Nic! To do... nieważne- westchnął- Zaraz po was zejdę!

Rozłączył się, a Dory wtuliła się w moje ramię.

Clifford wystawił głowę zza drzwi i przywołał nas ruchem ręki.

-Cześć Vanessa- uśmiechnął się mężczyzna- Och, hej rybko- puścił Dorothy oczko- W środku jest koleś na którego mówimy Nemo. Pewnie się zaprzyjaźnicie.

Ruszyłyśmy za Michael'em.

-Jest też jakaś Emily? Wyprowadzała już swojego pieska?

-Pieska nie wyprowadza byle kto.

Przeszłyśmy przez pilnowane drzwi. Naszym oczom ukazał się długi korytarz oświetlony neonami. Zamiast iść wzdłuż niego, skręciliśmy w lewo.

Mike wprowadził nas na pnące się w górę schody.

-To klub, ale wynajęliśmy górne piętro- tłumaczył- Znamy właściciela.

We are the kings and queens/A.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz